Zarobić na eboli

Dodano:   /  Zmieniono: 
W czasie gdy śmiercionośny wirus szaleje w Afryce i rozprzestrzenia się po świecie koszty ekonomiczne epidemii są coraz bardziej mierzalne. Podczas gdy jedni liczą straty, są i tacy, którzy na eboli zwietrzyli interes.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podała, że do 22 października liczba ofiar śmiertelnych eboli w Afryce Zachodniej wzrosła do 4877. Zarażonych wirusem jest kolejnych 9936 osób. Zdaniem ekspertów to liczba zdecydowanie zaniżona, bo w trzech krajach najbardziej dotkniętych epidemią gorączki krwotocznej – Liberii, Gwinei i Sierra Leone – brakuje personelu do opieki nad chorymi, nie wspominając już o tym, że wielu chorych nie zgłasza się do szpitali. W sumie może ich być dwa, trzy razy więcej. Niepokoi zwłaszcza fakt, że wirus rozprzestrzenia się poza Czarny Ląd. Prezes Banku Światowego Jim Yong Kim oświadczył w wywiadzie dla brytyjskiego dziennika „The Guardian”, że wspólnota międzynarodowa nie radzi sobie w walce z szerzeniem się wirusa. – Zostaliśmy przetestowani przez ebolę i zawiedliśmy. Żałośnie zawiedliśmy w naszej reakcji – oświadczył. Opinia jednego z najważniejszych ludzi świata finansów nie jest bez znaczenia, bo obawy i nastroje społeczne mają realne przełożenie na kondycję poszczególnych firm. Coraz więcej z nich liczy straty. Sam Bank Światowy nie uspokaja prognozując, że do 2015 roku ebola uszczupli globalną gospodarkę o blisko 33 mld dolarów.

BILANS STRAT

Więcej możesz przeczytać w 45/2014 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.