Judasze

Dodano:   /  Zmieniono: 

Czy uwierzycie: łatwiej przyszło mi nauczyć się odpyskowywać pyskaczom w przestrzeni publicznej (tzw. pysk outdoor), łatwiej przyszło mi mówić nawet najbardziej lewym telewizjom, że mają płacić za udział w programie, a nawet łatwiej przyszło mi odmawiać wywiadów dla pomniejszych pism („Twój Pies”, „Twój Kot”, „Twoja Komórka”, „Twoje Esemesy”...) – wszystko było łatwiejsze niż nauczenie się powiedzenia wprost księdzu, a raczej ministrantowi, że jestem niewierzący, niepraktykujący i nie zapraszam do siebie po kolędzie. Asertywność ćwiczę od lat i najłatwiej poszło na niwie finansowej. Może dlatego, że twardą kobietą interesu się rodzi, a nie zostaje. Ale oto zbliża się okres poświąteczny, na podwórku znowu zaczyna się plątać dwóch cherubinków ubranych w nakrochmalone, białe koroneczki, przychodzą do nas, mieszkańców, ze swoją Bozią, z obrazeczkiem świętym, z medalikiem poświęconym, z dzwoneczkami i jak tu odmówić, jak powiedzieć: „Dziecko, są na tym świecie takie potwory, takie Witkowskie, co to nie wierzą, nie przyjmują pana Jezusa, zamykają przed nim swoje antywłamaniowe, wzmocnione drzwi, wypatrują przez swoje najnowszej generacji judasze księdza, aby siedzieć cicho”. No właśnie, takie Judasze...

Paranoja zaczyna się już grubo wcześniej. Dziś ma chodzić ksiądz po kolędzie, siedzimy cicho. Siedzimy cicho i ze zgaszonymi światłami, żadnej pralki, żadnego telewizora, żaluzje antywłamaniowe spuszczone, a zza nich wyglądanie:

– Jest już u tych.

– Jest już coraz bliżej...

I dzwonek naciśnięty małą rączką rozlega się w tej sztucznej ciszy, przenika. No i właśnie... Teraz jest ten moment, kiedy należałoby po prostu wyjść i powiedzieć (ale komu? ministrantowi?), że trafił do takiego domu potworów, co to nie wpuszczają. „Przykro mi bardzo, ale jestem niewierzący i niepraktykujący, a w waszym rejestrze figuruję tylko dlatego, ponieważ wiele lat temu zostałem ochrzczony bez mojej wiedzy i zgody, co starałem się wyrazić donośnym płaczem i krzykiem podczas zabiegu”. Czy dlatego właśnie jaskółkami, pierwiosnkami księdza są zawsze niewinne bobaski, że taka mowa w głowie bobaska się nie pomieści, ponieważ w jego świecie poddanym intensywnemu praniu mózgu nie mieści się świat poza Kościołem? Dlatego asertywni na innych polach ludzie, z palcem w d... odmawiający świadkom Jehowy, spławiający akwizytorów, ludzie z wyższym wykształceniem, myjący zęby dwa razy dziennie i korzystający z dobrodziejstw pedikiuru, siedzą w środku dnia po ciemku i udają, że nie ma ich w domu, drżąc na każdy dzwonek. Ci ludzie są wpisani w księdze parafialnej jako wierzący i praktykujący od pokoleń i zawyżają statystyki, a potem się mówi, jaki to katolicki kraj, ta Polska.

Otóż tak, siedzimy po ciemku, nie spuszczamy wody w toalecie, trzymamy sztamę z judaszem, jesteśmy niewidoczni. Jesteśmy wielką, szarą strefą statystycznych wierzących i praktykujących, którzy nie chcą dać księdzu w kopercie, którzy jednak wstydzą się o tym powiedzieć słodkiemu malcowi z obrazkiem, na którym Bozia i owieczka... �

Więcej możesz przeczytać w 3/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.