Europa jutra

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z HUBERTEM VEDRINE'EM, ministrem spraw zagranicznych Francji
Juliusz Urbanowicz: - Czy interwencję NATO w Kosowie uznaje pan za sukces?
Hubert Vedrine: - W Kosowie osiągnęliśmy dopiero podstawowy cel - przywróciliśmy pokój. Nasze działania zakończą się powodzeniem wtedy, gdy uda się na trwałe zapewnić bezpieczeństwo i przekonać poszczególne społeczności do pokojowego współistnienia. To będzie wielki sprawdzian dla sił interwencyjnych NATO (KFOR) i nowej administracji cywilnej.


Hubert Vedrine jest absolwentem słynnej kuźni kadr francuskiej polityki i biznesu - Państwowej Szkoły Administracji (ENA) oraz paryskiego Instytutu Nauk Politycznych. W swojej karierze zawodowej był między innymi doradcą do spraw międzynarodowych prezydenta Francji, jego rzecznikiem prasowym i sekretarzem generalnym urzędu prezydenckiego. Jest autorem książki "Światy Francois Mitterranda. W Pałacu Elizejskim 1981-1995".

- Wierzy pan, że Albańczycy i Serbowie będą mogli żyć razem w Kosowie? Że odbudowa wieloetnicznej społeczności nie jest już tylko mrzonką?
- Nie chodzi o jej odbudowanie, lecz o jej zbudowanie. Taka społeczność naprawdę nie istniała. Sądzę, że to możliwe - zgodnie z zaleceniami rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Chcemy, by to rozwiązanie było przykładem do naśladowania dla całych Bałkanów. Wiemy doskonale, że obecnie różne społeczności nie są w stanie współistnieć w Kosowie. Dlatego potrzebne jest tak silne zaangażowanie międzynarodowe. Zamierzamy sprawić, by to, co dziś wydaje się niemożliwe, stało się realne.
- Czy Francja będzie popierać dążenie Albańczyków do niepodległości Kosowa?
- Cała grupa kontaktowa dawała jasno do zrozumienia, że nie zaakceptuje tego rozwiązania. To ryzyko zdestabilizowania wszystkich krajów zamieszkiwanych przez mniejszość albańską, rozbudzenia dążeń do podziału Kosowa i zachęta do podobnych działań w Bośni. Społeczność międzynarodowa, może poza Albanią, nie udzieli poparcia w sprawie niepodległości. Jesteśmy za autonomią, choć bez demokratycznych zmian w Serbii szanse na współistnienie Serbów z innymi mieszkańcami Kosowa są mniejsze.
- NATO gwarantuje bezpieczeństwo krajom sąsiadującym z Jugosławią, choć nie są one członkami sojuszu. Czy podobnie będzie z Unią Europejską? Czy jest związek między odbudową Bałkanów a planami rozszerzenia unii?
- Nie ma tu mechanicznego przełożenia. W Kosowie - tak czy siak - trzeba zreorganizować społeczeństwo i gospodarkę. Jest to cel sam w sobie. Musimy też zająć się całością Bałkanów: bezpieczeństwem, demokracją i gospodarką. Niektóre kraje regionu - Rumunia czy Bułgaria - mogłyby podjąć marsz, który doprowadziłby je do członkostwa w Unii Europejskiej. Innych nie możemy zachęcać do zmian za pomocą złudnych obietnic, że członkostwo będzie cudownym remedium na ich kłopoty, i to już jutro. Nie możemy dla nich całkowicie zmienić polityki przyjmowania nowych członków. Integracja to trudny proces. Kandydaci na członków muszą podjąć daleko idące reformy. Niewątpliwie potrzebna jest jednak specjalna polityka europejska dla Bałkanów. Dlatego powstał pakt stabilności dla regionu.
- Czy unia zdoła udźwignąć jednocześnie odbudowę Bałkanów i rozszerzenie o kraje Europy Środkowej?
- Nie widzę żadnej możliwości, by doszło do jakiegoś wyścigu. To całkiem odmienne kwestie. Negocjacje z Polską w sprawie członkostwa są bardzo zaawansowane. Polacy nie powinni mieć żadnych obaw. Trzeba kontynuować negocjacje - jak najlepiej, jak najszybciej i jak najpoważniej. Z drugiej jednak strony, musimy mieć politykę stabilizowania Bałkanów.
- Kiedy rozszerzenie stanie się wreszcie zadaniem numer jeden w polityce Unii Europejskiej?
- Europa zawsze zajmuje się wieloma sprawami jednocześnie. Istnieje kwestia reformy instytucjonalnej, zarządzania wspólną walutą, są problemy socjalne, wspólna polityka zagraniczna i bezpieczeństwa. Nie przeszkadza to postępowi w negocjacjach dotyczących rozszerzenia. Nie musimy wcale mówić, że będzie to "priorytet". Polski rząd też zajmuje się kilkoma dużymi sprawami naraz.
- Ale wspólna waluta była wyraźnie najważniejszą sprawą. Czy z równą determinacją unia zabierze się w końcu za przyjmowanie nowych członków?
- Pyta pan tak, jakby Europa była zdolna robić tylko jedną rzecz naraz. To nieuzasadniony niepokój. Euro nie przeszkodziło w przygotowaniach do rozszerzenia. Dla Polski reforma instytucjonalna ma wielkie znaczenie - przygotowuje unię do przyjęcia nowych członków i będzie mieć wpływ na decyzję o zakończeniu negocjacji. Jeśli chodzi o Francję, to już w tej chwili traktujemy Polskę jako partnera strategicznego w Europie. Nie czekając na rozszerzenie, uzgadniamy z wami wszystkie wielkie sprawy, które dotyczą Europy jutra. 

Więcej możesz przeczytać w 30/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.