Hodowcy kredytów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wypowiedzieć umowę, nałożyć karne odsetki albo dobrać się do nieruchomości – tak amerykański bank traktuje polskich klientów, którym powinęła się noga.

Dobiegamy 60. roku życia. Mamy dwójkę dzieci. Żona przebyła kilka lat temu zapalenie mięśnia sercowego, ma wszczepiony rozrusznik. Boję się, że gdy komornik zapuka do drzwi, może być dramat. Czy BPH, odmawiając zawarcia ugody, dąży do wyeksmitowania nas na bruk? Nie prościej dać nam szansę, zawieszając działania egzekucyjne, i zobaczyć, czy spłacamy ten kredyt?”. To był czerwiec 2014 r. i jeden z ostatnich listów, jakie Antoni i Małgorzata wysłali do BPH. Dwa tygodnie później u małżeństwa z Warszawy zjawił się komornik.

Ich problemy zaczęły się w połowie 2011 r. Uderzył kryzys, zabrakło pieniędzy na pokrycie pełnych rat. Płacili, ile mogli, licząc, że dogadają się z bankiem w sprawie chwilowej obniżki zobowiązań. Negocjacji nie było. Bank wypowiedział umowę, a przez kolejne dwa lata zwodził klientów w sprawie restrukturyzacji. W tym czasie nałożył na nich również wysokie odsetki: karne i umowne. W sumie kilkadziesiąt tysięcy złotych. Takich historii znamy kilka – bank przy niewielkich zaległościach wypowiada umowy i nie daje możliwości sprawiedliwej restrukturyzacji. Później klientom pozostaje jedno: płacić tyle, ile bank każe, albo sprzedać własne mieszkanie.

LEKKI GRZECH, SUROWA KARA

Więcej możesz przeczytać w 4/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.