Anatomia manipulacji

Anatomia manipulacji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gdy opozycja uprawia propagandę klęski, poważne, bezstronne agencje rankingowe podwyższyły oceny polskiej gospodarki. Komu zatem wierzyć?
W debacie nad obniżką i uproszczeniem podatków kolejny raz zarysowała się osobliwa antyreformatorska koalicja obejmująca (część ?) SLD, PSL, ROP i KPN-Ojczyznę. A wydawałoby się, że te ugrupowania tak niewiele łączy. Tymczasem ich przedstawicie- le używają przeciw reformie podatków - z różnym stopniem wyrafinowania - tych samych manipulatorskich chwytów. Nie wykluczam, że w niektórych wypadkach mamy do czynienia z autentycznymi, choć błędnymi przekonaniami.

Chcę dziś opisać dwa główne chwyty, zmierzające do zdyskredytowania rządowych propozycji reformy podatków.
Chwyt pierwszy. Reforma podatków jest częścią polityki gospodarczej, która - jak się głosi - jest odpowiedzialna za spadek tempa wzrostu gospodarki, wzrost bezrobocia i wszelkie inne możliwe negatywne zjawiska. Mamy tu do czynienia z podwójną manipulacją.
Dyskutanci w ogóle nie odnoszą się do reformy podatków, lecz próbują ją zdyskredytować w ten sposób, że traktują ją jako składnik większej całości - rządowej polityki gospodarczej, którą potępiają. W ten sposób emitują ukryty przekaz: skoro reforma podatków należy do takiej złowrogiej całości, sama musi być wysoce podejrzana.
Negatywny obraz owej całości usiłują z kolei wytworzyć, przypisując jej negatywne zjawiska, które mają całkiem inne przyczyny niż polityka gospodarcza.
Obecna opozycja z lubością powtarza, że od 1998 r. tempo wzrostu naszej gospodarki jest niższe niż w latach 1993-1997. Ma to sprawić wrażenie, że oto polityka gospodarcza SLD-PSL doprowadziła do "cudu gospodarczego" oraz że zmiany w polityce gospodarczej po 1997 r. są przyczyną spadku tempa wzrostu naszej gospodarki. Skonfrontujmy owo twierdzenie z faktami. Od drugiej połowy 1998 r. spadło tempo wzrostu gospodarki światowej, a szczególnie tempo wzrostu krajów, od których najbardziej zależy nasz eksport: państw Europy Zachodniej, a w tym zwłaszcza Niemiec. Na dodatek kryzys gospodarczy w Rosji w drugiej połowie 1998 r. doprowadził do gwałtownego spadku rosyjskich zamówień na nasze produkty.
Tak więc siły zewnętrzne, a nie polityka gospodarcza prowadzona od końca 1997 r. są główną przyczyną niższego tempa wzrostu polskiej gospodarki. Wyniki krajów w danym okresie można rzetelnie oceniać tylko poprzez ich zestawienie z odpowiednimi rezultatami innych, porównywalnych krajów. Taka analiza pokazuje, że Polska umocniła swoją gospodarczą pozycję wśród państw naszego regionu. Tempo rozwoju naszej gospodarki będzie rosnąć, jeżeli tylko nie zboczymy z dotychczasowego kursu. W tym samym czasie, gdy opozycja uprawia propagandę klęski, poważne, bezstronne agencje rankingowe podwyższyły oceny polskiej gospodarki. Komu zatem wierzyć?
Nierzetelność krytyk z kręgów SLD i PSL jest tym większa, że część problemów traktowanych jako oręż w walce politycznej z obecną koalicją ma swoje źródło w zaniedbaniach lat 1993-1997. Odsuwano wówczas restrukturyzację wszystkich trudnych sektorów (górnictwo, przemysł zbrojeniowy, cukrownie, Polmosy, hutnictwo). W rezultacie problemy spiętrzyły się w następnych latach, a ich leczenie - podobnie jak w wypadku choroby - jet obecnie trudniejsze, niż gdyby działanie podjęto wcześniej.
Chwyt drugi. Reforma podatków doprowadzi do rozmaitych negatywnych zjawisk - i tu wymienia się cały repertuar... Ten chwyt jest próbą bezpośredniego zdyskredytowania rządowych projektów podatkowych poprzez starą jak świat manipulację, polegającą na wytworzeniu silnych negatywnych emocjonalnych skojarzeń z propozycją, którą chce się podważyć. Jednym z najczęściej stosowanych zabiegów jest próba wytworzenia następującego równania: reforma podatków = cięcia budżetowe.
Tę manipulację nie trudno zdemaskować. Otóż przy reformie podatków (i innych elementach rządowej polityki gospodarczej oraz założeniach dotyczących koniunktury międzynarodowej) realne dochody budżetu państwa mają w 2000 r. wzrosnąć o 3,2 proc., a w 2001 r. - o 3,3 proc. Dla porównania, za czasów rządów SLD-PSL realne dochody budżetu spadły w 1996 r. o 1,3 proc., a w 1997 r. wzrosły o 2,7 proc.
Teza o cięciach budżetowych nie ma więc żadnego pokrycia w faktach. Co gorsza, może ona służyć usprawiedliwieniu dość powszechnego marnotrawstwa w wydatkowaniu pieniędzy z budżetu. Nazywać próby racjonalizacji wydatków "cięciami bud- żetowymi" - jakież to lekceważenie podatników!
Piszę te słowa w Irlandii, gdzie przebywam z krótką roboczą wizytą. W tym kraju, którego gospodarka rozwija się w tempie 8-9 proc. rocznie, realny wzrost wydatków budżetowych nie przekraczający 2 proc. jest traktowany jako normalny. Dzięki temu udział podatków w PKB obniżył się z 35 proc. w 1994 r. do 30,4 proc. w 1998 r. Opodatkowanie przedsiębiorstw w tym kraju ma być zredukowane do 12,5 proc. w 2003 r., a w bud- żecie jest nadwyżka w wysokości 3 proc. PKB. Dla porównania, obciążenie polskiej gospodarki podatkami (z rozmaitymi składkami włącznie) przekracza 41 proc. Są to dane OECD za 1997 r. W Irlandii główne punkty polityki gospodarczej są przedmiotem daleko posuniętego konsensusu wszystkich poważnych sił politycznych. Czy doczekamy się takiej sytuacji w Polsce?
Więcej możesz przeczytać w 31/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.