Znana dziennikarka opowiedziała nam o tym, jak szef molestował ją w pracy. Nie chciała ujawnić nazwiska. Zaskoczyły nas reakcje niektórych dziennikarzy na tę publikację.
Bo wszyscy nosimy w sobie stereotypy. Elity też. Wiem z doświadczenia, że środowiska polityków, dziennikarzy czy naukowców często nie zachowują się pod tym względem lepiej niż na przykład pracownicy fizyczni.
Jakie to stereotypy?
Na przykład że prawdziwy facet jest silny i władczy. I że musi się wyszumieć. A kobieta ma być delikatna i wrażliwa. Jeśli mężczyzna dotyka kobiet w miejscu pracy, słyszymy: „Tacy są mężczyźni”. Tymczasem molestowane kobiety są oskarżane, że same są sobie winne. Analizuje się, w co były ubrane i czy przypadkiem nie były zadowolone z tego, że ktoś je podrywał.
Niektórzy nas przekonywali, że w opisanej przez nas sprawie szukamy dziury w całym. Tłumaczyli: „Jakie tam molestowanie. Ten facet to flirciarz i tyle”.
Dziwna reakcja, ale bardzo typowa. U nas facet, który ma wiele kobiet, jest flirciarzem albo playboyem. A kobieta, która zmienia mężczyzn, dostaje etykietkę, że się źle prowadzi. Tyle że różnica między flirtem czy nawet romansem w pracy a molestowaniem jest oczywista: w przypadku molestowania ofiara sobie tego nie życzy. Ustawodawca wymaga zresztą, żeby ofiara wyraziła swój sprzeciw.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.