Na festiwalu w Berlinie „Body/Ciało” zostało odebrane jako czarna komedia. Bawiła panią postać Anny - samotnej kobiety z traumą, ale też niefortunną fryzurą i w wielkich okularach?
Jednocześnie wzruszała i bawiła. Odnalazłam się w tym gorzkim humorze. Chcieliśmy uniknąć sentymentalizmu. W życiu nawet trudne okresy, widziane z lotu ptaka, miewają śmieszne momenty. W naszej desperacji bywamy zabawni. Bohaterowie filmu: prokurator, jego cierpiąca na bulimię córka i moja Anna, próbują jakoś poradzić sobie ze sobą. Z ranami z przeszłości, pytaniami o duchowość lub jej brak, stosunkiem do swojego ciała. Stracili dawne wartości i zawiedli się na instytucjach, które, jak Kościół, niegdyś dawały gotowe odpowiedzi na dręczące ich pytania. Podobnych im ludzi jest dzisiaj wielu.
Pani bohaterka, terapeutka pracująca z nastolatkami, poza ezoteryką ucieka w psychologię. Musiała pani wejść w ten świat?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.