Hejt boli jak cios

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zwykłe docinki w internecie łatwo mogą przerodzić się w cyberprzemoc. Jak pomóc dzieciom szczególnie wrażliwym i narażonym na ataki rówieśników w sieci?

Granica między cyberagresją a zwykłym dokuczaniem jest cienka, bo w obu przypadkach chodzi o to, żeby komuś dokopać. Obie formy są powiązane z tradycyjną agresją. Musimy jednak odróżnić kłótnię nastolatków od groźnego nękania zwielokrotnionego przez sieć. W pierwszym przypadku – rzecz nie jest groźna. Zwykły konflikt werbalny, rzadziej fizyczny, a potem rozwiązanie. Podanie ręki na zgodę. Gorzej, jeśli pojedynczy akt agresji zaczyna się powtarzać. Trwa tydzień, dwa, a potem już nawet nikt nie pamięta, skąd się wzięło przezwisko i czym nasze dziecko sprowokowało agresję. Problem staje się grupowym spoiwem – elementem konsolidującym znajomych z klasy, z ulicy, dla których atakowanie jednego z rówieśników jest swoistą formą samoidentyfikacji: „Tak, ja należę do wybranych, a nie nękanych”. Prześladowca lub wielu prześladowców uporczywie atakuje swoją ofiarę tam, gdzie jest to dla niej najbardziej bolesne. Tusza, skaza na ciele, kolor włosów, ojciec alkoholik czy matka sprzątaczka. Korzystają z anonimowego narzędzia: internetu lub telefonu. Wszystko byle dopiec i wywołać śmiech czy akceptację innych uczestników grupy.

PRZED EKRANEM EMPATIA WYGASA

Więcej możesz przeczytać w 22/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.