Niespełna dwa lata temu minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska promieniała z dumy, kiedy premier Donald Tusk chwalił jej gimnazjalistów za świetne wyniki w międzynarodwym teście PISA (Programme for International Student Assessment, czyli Program Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów). Sukces miał być dowodem na powodzenie reformy programowej wprowadzonej przez Katarzynę Hall w 2009 r. Uczniowie testowani w badaniu PISA byli pierwszym rocznikiem, który kształcił się według nowych reguł. Gdy w 2012 r. ukończyli ten etap edukacji, rozpoczęli naukę w zreformowanych liceach. W tym roku podeszli do nowej matury. Z tamtego sukcesu niewiele zostało.
Blisko co piąty z nich (18 proc.) poległ na egzaminie z matematyki, choć by go zdać, wystarczy uzyskać 30 proc. możliwych do zdobycia punktów. Statystycznie to gorzej niż rok temu, kiedy z matematyką nie poradziło sobie 17 proc. licealistów. Ogólne wyniki matury (zarówno licealistów, jak i uczniów techników, którzy egzamin po raz ostatni zdawali według starych zasad) są jeszcze gorsze. Oblało w sumie 26 proc. zdających, aż 24 proc. poległo na matematyce. Dla porównania, z językiem polskim nie poradziło sobie tylko 2 proc. zdających, a zdawalność trzeciego obowiązkowego przedmiotu, czyli języka obcego, wynosiła sporo ponad 90 proc.
MIAŁ BYĆ PROGRAM NAPRAWCZY
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.