Kto ma Francję?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Do tradycyjnych "właścicieli Francji" - państwa, Kościoła, kolei, wojska i szpitali - dołączyło paru nowych, rekrutujących się głównie z grona instytucji finansowych i towarzystw ubezpieczeniowych
Jednym z najbardziej niegrzecznych pytań, jakie można zadać we Francji, jest "ile zarabiasz?" albo "co posiadasz?". Na pytającego pada wtedy przeszywająco zimne spojrzenie, którego możliwie najłagodniejsza interpretacja brzmi: "A tobie co do tego, chłystku?". Czasami można trafić na poczciwca, który spojrzy jedynie ze współczuciem: "No, tym to się chyba rodzice za bardzo nie zajmowali". Ujawnienie przez jednego pracownika drugiemu, jaką dostaje pensję, graniczy z aktem zdrady stanu. Biurowe rozmówki w rodzaju "no i co, dostałeś podwyżkę?" brzmiałyby jak eksplozja nietaktu. Jest to być może rodzaj społecznej ochrony przed wpędzaniem się nawzajem w kompleksy, ale jest to w jakiejś mierze także sposób na utrudnienie załogom kontroli polityki płacowej firm.
Ponieważ jest to owoc zakazany, wszyscy się tym oczywiście bardzo interesują, a publikacje na temat tego, kto ile czego ma, mnożą się ostatnio niesłychanie. W ciągu tylko jednego czerwcowego tygodnia można się było zapoznać w prasie z trzema poważnymi i szeroko komentowanymi analizami z tej dziedziny. Najwięcej mówiło się o dwóch, ale w gruncie rzeczy najciekawsza jest trzecia.
Pierwsza to amerykańska lista naj- bogatszych ludzi świata! Druga to opublikowany przez komisję dochodzeniową francuskiego Zgromadzenia Narodowego raport na temat zasobów finansowych sekt. Niektóre sekty są prawdziwymi potęgami finansowymi: francuska filia Kościoła scjentologicznego osiąga roczne obroty w wysokości 200 mln franków (ok. 130 mln zł), jej bieżący budżet wynosi 60 mln franków (ok. 39 mln zł), a wartość majątku trwałego oceniana jest na miliard franków (ok. 650 mln zł).
Trzecia analiza - najciekawsza, bo najbardziej zaskakująca - została przeprowadzona przez tygodnik "Le Point", który zadał sobie ujmujące w swojej prostocie pytanie: "Do kogo należy Francja?". Odpowiedź na to pytanie wcale jednak nie jest prosta. Dziennikarze tego pisma robili, co mogli, żeby ją znaleźć, ale w końcu musieli poprzestać na informacjach cząstkowych. Okazało się bowiem, że nikomu - nawet w administracji państwowej - nie jest znany dokładny stan własności gruntów i zabudowań we Francji. Nikt nie jest w stanie precyzyjnie powiedzieć, ile czego należy do poszczególnych instytucji, organizacji, firm, rodzin czy osób. Istnieją wprawdzie cztery bazy informatyczne, które gromadzą dane o wszystkich posiadłościach i tożsamości ich właścicieli, ale połączenie, zsynchronizowanie i usystematyzowanie tych informacji byłoby zbyt kosztowne, więc się go nie przeprowadza.
Wiadomo zatem na razie z grubsza tyle, że do tradycyjnych "właścicieli Francji" - państwa, Kościoła, kolei, wojska i szpitali - w ostatnich dziesięcioleciach dołączyło paru nowych, rekrutujących się głównie z grona banków, instytucji finansowych i towarzystw ubezpieczeniowych. Wiadomo jednak również o tym, że wielcy tradycyjni właściciele stopniowo pozbywają się dóbr, zmuszani do tego okolicznościami albo historycznymi, albo ekonomicznymi. Zaledwie 250 lat temu sytuacja była jasna: Francję posiadał Kościół, król oraz paru arystokratów - i to oni odnajmowali Francję jej obywatelom. Dość powiedzieć, że w średniowieczu paryskie opactwo Saint-Germain-des-PrŻs zajmowało teren wielkości dwóch dzielnic stolicy, miało 25 posiadłości w innych okolicach Francji, zatrudniało 10 tys. ludzi i dysponowało nawet - niewielką, ale własną - flotą. Po rewolucji francuskiej stan posiadania Kościoła znacznie się zmniejszył, ale nadal pozostaje znaczący, mimo że od czasu rozdziału Kościoła od państwa w 1905 r. katedry należą do państwa, a większość pozostałych świątyń do gmin.
Największym właścicielem gruntów w kraju jest obecnie wojsko: 266 tys. hektarów ziemi, ok. 200 budowli zabytkowych oraz bazy wojskowe. Nie wszystko jest wojsku potrzebne, chętnie więc by się części swoich posiadłości pozbyło. Według "Le Point", instytucja wyspecjalizowana w obrocie nieruchomościami wojskowymi ma obecnie do sprzedania między innymi 131 koszar, 20 składów amunicji (bez zawartości), 24 strzelnice, 12 szpitali, 5 magazynów paliwa, 18 baz lotniczych, 2 bazy okrętów podwodnych i jedną byłą bazę rakiet nuklearnych.
Natomiast szpitale na ogół niechętnie pozbywają się nieruchomości - pochodzących zwykle z darów o motywacjach charytatywnych - ponieważ często z nich żyją. Na przykład znany z osiągnięć okulistycznych szpital Quinze-Vingts jest od 1584 r. właścicielem terenu, na którym obecnie istnieje jeden z najsłynniejszych paryskich kabaretów, czyli Folies-BergŻre. Roczny dochód z czynszu za ten budynek wynosi 1,5 mln franków (ok. 975 tys. zł), które w całości przeznaczane są na inwestycje szpitalne.
Generalnie, własność gruntów i zabudowań wykazuje tendencję do rozdrobnienia i swoistego "zdemokratyzowania". Może nie jesteśmy jeszcze u progu urzeczywistnienia utopijnego ideału, w którym właścicielami Francji są wszyscy, czyli nikt, ale parę kroków w tym kierunku zostało zrobionych.

Więcej możesz przeczytać w 27/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.