Bezrobotni, młodzi, źli

Bezrobotni, młodzi, źli

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gdy były prezydent Richard von Weizsäcker apelował w poczdamskim kościele Nikolai- kirche o gruntowną reformę polityki wobec obcokrajowców, policja odnotowała kolejny akt nienawiści rasowej:
w Prenzlau w biały dzień na przystanku autobusowym dwóch młodych ludzi pobiło czarną imigrantkę z Mali. Jak twierdzą socjologowie, na obcokrajowcach złość wyładowują młodzi frustraci z powodu braku pracy i perspektyw. "Nie trzeba być bezrobotnym, żeby być rasistą" - uważa Ralf Melzer, dyrektor berlińskiej organizacji Anti Defamation Forum. W dobie jednoczącej się Europy politycy wydają się bezradni wobec narastającej wrogości do cudzoziemców.

Ataki na obcokrajowców w Niemczech nie są zjawiskiem sporadycznym, lecz nie stanowią już sensacji ani nie wywołują masowych protestów, choć sprawcy nie kryją prawdziwych pobudek swych czynów. Przed dwoma miesiącami w Schwedt pewien dziewięt- nastolatek dostrzegł z balkonu dwóch azylantów. Wziął z kuchni 25-centymetrowy nóż, wybiegł na ulicę i wbił go w plecy cudzoziemca. Uderzenie było tak silne, że nóż złamał się u nasady. Chłopak wyznał później, że "nie cierpi obcokrajowców i chętnie załatwiłby również tego drugiego". W maju młodzi chłopcy napadli w Magdeburgu na afrykańską parę. Mężczyzna został uderzony butelką w głowę, a kobieta - przewrócona i skopana. I ci sprawcy nie kryli swych motywów. W Aichach kilkunastoletni glacogłowy wrzucił w nocy do hotelu dla azylantów zapalone butelki z benzyną. Mieszkańców uratował imigrant z Togo. Policja złapała czterech sprawców. Jeden z nich już z aresztu wysyłał listy do kolegów, podpisane liczbą 88, co w neonazistowskim kodzie znaczy: "Heil Hitler!" (H - ósma litera alfabetu). "Tu mówi się po niemiecku. Pozabijamy was wszystkich" - cytował marcowy "Tages- zeitung" okrzyki siedemnastolatka, który zranił libańskiego azylanta.
Ozan Ceyhun, niemiecki poseł pochodzenia tureckiego w Parlamencie Europejskim, uważa, że "nienawiść do obcokrajowców znalazła stałe miejsce wśród społeczeństwa", a rasistowska przemoc jest "nową niemiecką normalnością". Rasizm nie jest jednak niemieckim fenomenem, choć biorąc pod uwagę nazistowską przeszłość Niemiec, przykuwa najwięcej uwagi międzynarodowej opinii publicznej. Za najbardziej rasistowskie państwo w Europie uchodzą dziś Włochy. Tak przynajmniej twierdzą obserwatorzy tej sceny politycznej. Jeszcze do połowy lat osiemdziesiątych wrogość do cudzoziemców była tu nieznana. Sytuacja zmieniła się wraz z napływem afrykańskich i europejskich imigrantów, w tym z Europy Wschodniej, Albanii i byłej Jugosławii. Najgorsze jest to, że we Włoszech nie dostrzega się ani nie zwalcza przemocy wobec obcokrajowców.
Z powodu narastającej wrogości Włochów do ludności obcego pochodzenia uchwalono w 1992 r. ustawę, zgodnie z którą "za nawoływanie do nienawiści rasowej" grozi kara do pięciu lat więzienia, nikt jednak z tego powodu nie trafił jeszcze do aresztu. We włoskich komisariatach zdarzają się pobicia Murzynów i Arabów, nawet ze skutkiem śmiertelnym, lecz nie odbija się to większym echem. Kursuje anegdota, że Włosi mogą jadać u Chińczyka bez pieniędzy; jeśli ten zaprotestuje, można wywołać awanturę - policja aresztuje go za udział w bójce. Gdy przed kilku laty w rzymskim hotelu "Parco dei Principi" występował David Irving, uznawany w Niemczech za persona non grata za negowanie Holocaustu, na ulicach protestowali członkowie gminy żydowskiej. Interwencja policji skończyła się poturbowaniem Żydów. Jak relacjonowała prasa, jeden z funkcjonariuszy krzyczał: "Za mało zrobili z was mydła!". Przepisy w obronie obcokrajowców zaostrzono dopiero po nasileniu się ataków nazistowskich skinów na starą dzielnicę żydowską w Rzymie. Młodzi nacjonaliści malowali tam gwiazdy Dawida na szubienicach i wypisywali obelżywe hasła. W odwecie Żydzi zdemolowali siedzibę ich Ruchu Społecznego, za co ci znów zbezcześcili dwa cmentarze żydowskie. Transparenty antysemickie pojawiły się nawet na Stadionie Olimpijskim i mimo protestów, przez długi czas nie było komu ich zdjąć.
W czerwcu organizacja Amnesty International ogłosiła raport, który przestrzega przed rosnącą obojętnością na przejawy rasizmu i wzrostem brutalności policji wobec cudzoziemców. Za najbardziej bezwzględnych uznano funkcjonariuszy szwajcarskich. Jednym z drastyczniejszych wypadków było tak dotkliwe pobicie Brazylijczyka na posterunku, że pozostanie on na zawsze sparaliżowany. W Niemczech policjanci udusili cudzoziemca broniącego się przed wydaleniem z kraju. Ogółem w państwach Europy stwierdzono 31 wypadków stosowania przez policjantów przemocy, ale było ich znacznie więcej. Złe traktowanie cudzoziemców przez stróżów bezpieczeństwa odnotowano także we Francji. Odrębne miejsce w raporcie zajęła Turcja, gdzie z powodu torturowania zmarło dziesięć osób, a piętnaście "legalnie" stracono.
W Wielkiej Brytanii, podobnie jak w innych krajach z kolonialną przeszłością, problemy rasowe istnieją od dawna, choć nie znajdują wyrazu w statystykach. Trzy miliony Brytyjczyków obcego pochodzenia stanowi 5,5 proc. ogółu społeczeństwa. W Niemczech odsetek imigrantów wynosi bez mała 10 proc., ale - w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii - większość z nich nie ma paszportów RFN i traktowana jest jak cudzoziemcy. Do niedawna społeczeństwo brytyjskie z wyższością podkreślało swój multikulturowy charakter. W stołecznych szkołach naucza się aż 150 języków obcych, a imigranci stanowią piątą część mieszkańców Londynu. We Frankfurcie nad Menem cudzoziemcy stanowią prawie jedną trzecią ludności. Wśród ciemnoskórych Brytyjczyków najliczniejsi są przybysze z Karaibów oraz z subkontynentu indyjskiego, zwłaszcza z Pakistanu i Bangladeszu. Brytyjczycy z dumą akcentują, że na wyspach - w przeciwieństwie do Francji, Austrii i Niemiec - nie ma znaczącej partii o skrajnie prawicowym profilu. Podczas gdy ludzie Jean-Marie Le Pena uzyskali piętnastoprocentowe poparcie Francuzów, Brytyjski Front Narodowy tylko raz zdobył jeden mandat poselski, i to w jednej z dzielnic Londynu.
Również do Francji napłynęła fala obywateli byłych kolonii, chętnie przyjmowanych jako tania siła robocza. Dzięki temu uformowała się kilku- milionowa mniejszość arabska. Co prawda Front Narodowy Le Pena po raz pierwszy uczestniczył w wyborach parlamentarnych już w 1973 r., lecz początkowo zdobywał tylko niespełna jednoprocentowe poparcie. Z czasem narastające bezrobocie i problemy socjalne, a także wcześniejsze odrzucanie integracji i manifestowana przynależność do grup etnicznych spowodowały gwałtowny wzrost niechęci do imigrantów. Partia Le Pena zaczęła święcić triumfy i stała się liczącą siłą polityczną. Francuzi podkreślają, że choć język "frontowców" Le Pena jest agresywny, fizyczna przemoc wobec obcokrajowców zdarza się sporadycznie. Swego czasu głośnym echem odbiło się utopienie Marokańczyka w Sekwanie po wiecu FN w Paryżu, ale przywódca partii bronił się, że sprawcami byli "sympatycy", a nie członkowie ugrupowania. Sam Le Pen miał proces za pobicie kandydatki Partii Socjalistycznej w wyborach parlamentarnych i kilka procesów o fałszerstwa historyczne. Wystrzega się on jednak kolizji z prawem i stawia na młodych; indoktrynacja Frontu Narodowego Młodzieży, Odnowy Studenckiej, Odnowy Licealnej i Ruchu Młodzieży Europy - ideologicznych przybudówek partii Le Pena - przepojona jest niechęcią do cudzoziemców.


"Zaproś swych sąsiadów" - brzmi hasło akcji przeciw wrogości do cudzoziemców.
"I zrób z nimi porządek" - dopisują niemieccy skini


Brytyjczycy podkreślają, że ich skrajnie ugrupowanie Combat 18 (liczba oznacza inicjały Adolfa Hitlera) ma zaledwie dwustu aktywnych członków, podczas gdy niemieckie partie skrajnej prawicy, jak Niemiecka Unia Ludowa (DVU), Republikanie i Narodowa Partia Niemiec (NPD), grupują ponad 40 tys. ludzi. We Włoszech w ruchach neonazistowskich udziela się głównie młodzież z dzielnic brudu i beznadziei, dostająca się pod skrzydła Ruchu Społecznego Pino Rautiego. Partia ta powstała z rozłamu Włoskiego Ruchu Społecznego na prawicowe, lecz demokratyczne Przymierze Narodowe i czysto faszystowski Ruch Społeczny. W ostatnim okresie agresywnością wyróżnia się też włoski Front Narodowy. W organizacjach tych gloryfikuje się Mussoliniego i karmi młodych nienawiścią do imigrantów i Żydów jako sprawców wszelkiego zła.
Duma Wielkiej Brytanii z rzekomej tolerancji jest nieuzasadniona. Przed kilku laty na przystanku autobusowym zasztyletowano czarnego nastolatka. Sprawców nie znaleziono, choć wszystkie poszlaki wskazywały na mord o podłożu rasowym. Niedawno wybuchły dwie bomby, podłożone w murzyńskiej dzielnicy Brixton oraz w Brick Lane, centrum imigrantów z Bangladeszu. Brytyjscy młodzi nacjonaliści z wielkich centrów robotniczych coraz głośniej manifestują niechęć do "kolorowych" i homoseksualistów. Nie lepiej wygląda sytuacja wśród inteligencji. Co prawda Murzyni zaczynają zajmować eksponowane stanowiska w służbach cywilnych i wojskowych, jest też kilku czarnych posłów, a minister może być gejem, ale przebicie się "mniejszościowców" do brytyjskiego establishmentu ciągle należy do rzadkości. Co więcej, w raporcie rządowym zwrócono uwagę na wzrost nietolerancji i "zinstytucjonalizowany rasizm" policji. Premier Tony Blair przyznał, że problemy między białymi i mniejszościami etnicznymi stanowią dziś "ogromną górę do pokonania".
Enoch Powell, zmarły minister zdrowia, ostrzegał, że jeśli nie zmieni się polityki wobec imigrantów, Wielka Brytania "spłynie krwią". Powell proponował nawet, by zapłacić cudzoziemcom za powrót do krajów pochodzenia. Podobne pomysły zgłaszano w Niemczech. Skończyło się na ograniczeniu możliwości uzyskania prawa pobytu. Niemcy nie uznają się za społeczeństwo multikulturowe i mimo ujemnego przyrostu demograficznego odrzucają ogłoszenie, że są krajem osiedleńczym. Nowe, surowsze bariery dla ludności napływowej, choć wyraźnie zmniejszyły napływ imigrantów, nie poprawiły sytuacji obcokrajowców w RFN.


Rasizm nie jest tylko fenomenem niemieckim. Za najbardziej rasistowskie
państwo w Europie uchodzą dziś Włochy


W lutym, po serii tragicznych napadów na cudzoziemców na wschodzie Niemiec, amerykański tygodnik "Time" zaproponował wysłanie do nowych landów sił pokojowych NATO. Zgodnie z raportem Petera Frischa, szefa Urzędu Ochrony Konstytucji, Ossis stanowią zaledwie 17 proc. ludności Niemiec, lecz w skali kraju są sprawcami aż 46 proc. aktów przemocy wobec obcokrajowców. Przed trzema miesiącami opinią publiczną wstrząsnęła śmierć Algierczyka Farida Gouendoula. Młodzi naziści w Gubinie po wyjściu z dyskoteki zdemolowali azjatycki sklep i restaurację wietnamską, oblali piwem i znieważyli czarnoskórą kobietę, wreszcie urządzili samochodowy pościg za Algierczykiem. Chłopak w śmiertelnym strachu rozbił ciałem szklane drzwi, by schronić się w budynku. Zmarł na schodach z wykrwawienia, nie doczekawszy pomocy. Żaden z jedenastu sprawców nie przekroczył 20 lat. Obrońcą napastników jest Wolfram Nahrath, szef zdelegalizowanej organizacji neofaszystowskiej Wikingjugend. Kilka tygodni wcześniej w Gubinie kilkunastoletni chłopcy skrępowali dwóch obcokrajowców, obrzucili kamieniami, a jednemu z nich podpalili włosy.
Nie lepiej jest w innych landach byłej NRD. W Magdeburgu Steffen Hupka, przewodniczący skrajnie prawicowej partii NPD w Saksonii-Anhalt, bez żenady krzyczał na partyjnym wiecu: Alle Ausländer raus! Inny mówca zapewnił zebranych, że "ruch młodzieżowy środkowych Niemiec jest uformowany i gotowy do obrony niemieckiej toż- samości". Dla rozwiania wątpliwości dodał: "jeśli mówię "środkowych", to mam na myśli, że Niemcy wschodnie zaczynają się z drugiej strony Odry"... Jak podano w prasie, po wiecu policja zatrzymała sto osób, głównie tzw. autonomów, próbujących napaść na NPD. Pisząc o neonazizmie na wschodzie Niemiec, dziennikarz Frank Jansen podsumował: "Nie znam ani jednego wypadku, by mieszkańcy Brandenburgii w swej większości wyrazili współczucie dla ofiar". Znieczulenie społeczne na wrogość do obcokrajowców miesza się z głupotą polityków. W lutym na zebraniu straży pożarnej w Hartenstein koło Zwickau podawano sobie z rąk do rąk "nową zwrotkę" hymnu niemieckiego. Jej dosłowne tłumaczenie brzmi: "Polacy, Turcy, Libańczycy, wszyscy żyją z naszych pieniędzy, a do tego Persowie, Jugosłowianie i czarni, Niemcy, Niemcy ponad wszystko, to najlepsza (dojna) krowa". Jak powiedział później ogniomistrz Werner Günther, chadecki poseł rady miejskiej, tekst ten "otrzymał dla szpasu od kolegów z Hesji".
Magdeburski pełnomocnik do spraw obcokrajowców Abdoul Coulibaly, walczący z ksenofobią Ossis, doświadczył wrogości do cudzoziemców na własnej skórze. Pewnego wieczoru napadło go i pobiło pięciu młodych ludzi, w tym kilkunastoletnia dziewczyna. Sprawcy pozostają nieznani. Często ich bezkarność wynika z faktu, że świadkowie i ofiary boją się zemsty i nie składają skarg. W kwietniu na jeden z klubów młodzieżowych w Lauchhammer w Brandenburgii, odwiedzany przez obcokrajowców, napadła banda neonazistów. Po urządzonej przez nich jatce ślady krwi na ścianie zamalowano brązową farbą. Okaleczony Abdul K. chciał dochodzić sprawiedliwości przed sądem. Sprawcy, którzy znani są policji jako skrajnie prawicowa grupa motocyklowa McBones, odwiedzili klub i zapowiedzieli, że zabiją każdego, kto ośmieli się zeznawać.
"Przesiedleniec z Kazachstanu nie znający w ogóle języka niemieckiego natychmiast staje się Niemcem. Jego nauczycielka z pochodzenia Turczynka, choć żyje tu od lat, nie otrzymuje niemieckiego paszportu" - stwierdził Richard von Weizsäcker na poczdamskim wiecu. Były prezydent sam sobie postawił pytanie: "Dokąd prowadzi nonsens, że co roku w Niemczech rodzi się ponad sto tysięcy... obcokrajowców?". Po niedawnej nowelizacji przepisów o obywatelstwie obcokrajowcom ułatwiono dostęp do niemieckiego paszportu. Tylko że zmiana ustawy nie jest równoznaczna ze zmianą nastawienia do ludności obcego pochodzenia. Opierając się na doświadczeniach innych krajów europejskich, można się nawet spodziewać nasilenia się ksenofobii. "Zaproś swych sąsiadów" - brzmi hasło wspólnej akcji chrześcijan, muzułmanów i Żydów przeciw wrogości do cudzoziemców i innowierców, podjętej we Frankfurcie nad Menem. "...i zrób z nimi porządek" - dopisują skini. 

Więcej możesz przeczytać w 27/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.