Polisa globtrotera

Dodano:   /  Zmieniono: 
W tym roku Polacy będą najprawdopodobniej jeszcze bardziej ruchliwi niż w rekordowym 1998, gdy na punktach granicznych zareje- strowano ponad 50 mln wyjazdów za granicę
Wzmożonej globtroterskiej mobilności towarzyszy coraz lepsza znajomość przepisów prawa i reguł panujących w krajach, do których udają się polscy turyści i biznesmeni.

Świadczą o tym dane Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Według nich, liczba Polaków zatrzymywanych lub aresztowanych za granicą stale maleje. W ubiegłym roku było ich 7625, podczas gdy przed dwoma laty - 10 492, a w 1997 r. - 9246. Statystyki nie uwzględniają jednak wszystkich wchodzących w kolizję z prawem. Z wieloma państwami wiążą nas bowiem postanowienia konwencji wiedeńskiej, te zaś kładą akcent na dyskrecję. Lokalne władze nie mają prawa informować polskich przedstawicielstw dyplomatycznych o problemach Polaków, jeśli ci sobie tego nie życzą.
Kłopoty mogą się pojawić już podczas kontroli paszportowej. Mimo że prawie 70 państw nie wymaga od Polaków wizy, inne niezwykle skrupulatnie egzekwują ten obowiązek. Brak wizy w Nepalu nadweręża stan naszego konta. Na wszelki wypadek lepiej od razu zapłacić. Ociąganie się czy usprawiedliwianie poniesionymi już wydatkami może nas bowiem zaprowadzić do aresztu. Sprawa sądowa za przekroczenie terminu ważności wizy grozi nam na przykład w Erytrei, graniczącej z Etiopią.
W więzieniach na całym świecie osadzonych było pod koniec 1998 r. 1214 Polaków, skazanych najczęściej na kary krótkiego pozbawienia wolności, orzekane za drobne przestępstwa. Czasem jednak trafiają oni za kratki za popełnienie zbrodniczych czynów lub za ciężkie naruszenia prawa, m.in. za przemyt narkotyków. Posiadanie środków odurzających w Arabii Saudyjskiej, Bangladeszu, Chinach, Kuwejcie, Malezji, Omanie, Singapurze, Sudanie i Zjednoczonych Emiratach Arabskich zagrożone jest nawet karą śmierci. W Maroku lepiej nie zabierać do auta przygodnych pasażerów. Jeśli podczas kontroli okaże się, że mają oni przy sobie narkotyki lub broń palną, nie tylko oni poniosą karę. W ortodoksyjnej Arabii Saudyjskiej za narkotyki mogą zostać uznane nawet niektóre lekarstwa. Lądując w Rijadzie, lepiej nie mieć przy sobie przedmiotów i wydawnictw kojarzących się z inną religią niż islam. Z kolei w Iranie wszystkie dziewczynki od dziewiątego roku życia i kobiety muszą mieć ciało osłonięte chustami i specjalnymi szatami. Przez obuwie nie może prześwitywać nawet milimetr stopy. Tych surowych nakazów przestrzegać trzeba niezależnie od pory roku.


W Singapurze za zaśmiecanie ulic grozi grzywna w wysokości 700 dolarów

W krajach, które proklamowały istnienie religii państwowej (zwłaszcza muzułmańskich), należy wystrzegać się zachowań obrażających uczucia religijne. Nie można też postępować w sposób, który odczytano by jako naruszenie uniwersalnych zasad moralności. Pogwałcenie przyjętych norm postępowania kończy się bowiem pozbawieniem wolności. Nieobyczajnemu sprawcy może zostać również wymierzona kara cielesna. Najczęściej dzieje się to na oczach zgromadzonej gawiedzi. Podobne sankcje mogą dotknąć zwolenników picia alkoholu w miejscach publicznych. Na dodatek w Arabii Saudyjskiej, Kuwejcie, Libii i Sudanie obowiązuje całkowita prohibicja. W okresie postu (ramadanu) od świtu do zmroku nie wolno nawet jeść, pić i palić papierosów. MSZ odradza Polakom podróże w te regiony, gdzie toczą się konflikty zbrojne lub często dochodzi do zamieszek. Na liście tej znalazły się m.in. Czeczenia, Afganistan, Jugosławia (w tym Kosowo), Albania, Kongo, Indonezja i Etiopia. Trzeba uważać na to, co się wywozi. W Angoli na przykład grozi kara więzienia za próbę wywozu wyrobów z kości słoniowej, skorupy żółwia i skóry krokodyla. Z Brazylii nie można wyjeżdżać z dzikimi zwierzętami i ptakami, m.in. z papugami. Z pełną surowością prawa zostaniemy potraktowani w Belize, jeśli służby celne znajdą w naszym bagażu dzieła sztuki prekolumbijskiej. Nie będą się z nami patyczkować kubańscy celnicy, kiedy znajdą w naszej torbie podróżnej cygara kupione poza siecią autoryzowanych sklepów.
Dla własnego bezpieczeństwa warto też zapoznać się z lokalnymi zwyczajami, a nawet zwracać uwagę na tembr głosu, zwłaszcza w Tajlandii podczas targowania się na bazarze. Podniesiony głos może być dla handlarza sygnałem do rewanżu, nawet z użyciem przemocy fizycznej. Tajlandczycy są też wyczuleni na kwestię szacunku wobec swego monarchy. Jak mogą chronią wizerunek króla i rodziny królewskiej oraz dworu. Parę lat temu przekonał się o tym Francuz polskiego pochodzenia, który podczas lotu do Bangkoku podchmielony wygłosił parę niepochlebnych opinii o tajlandzkim władcy. Zaraz po wylądowaniu samolotu arogancki pasażer trafił do aresztu, gdzie przez kilka miesięcy czekał na rozprawę sądową.
Na punkcie własnej osoby wrażliwi są również kenijscy Masajowie. Przedstawicieli tego dumnego afrykańskiego plemienia można fotografować wyłącznie po uzyskaniu zgody zainteresowanych. W przeciwnym razie może dojść do nieprzyjemnego incydentu z udziałem policji i wojowniczo nastawionych ludzi. Przy wjeździe do Egiptu należy pamiętać o tym, by zgłosić, że mamy przy sobie kamerę filmową bądź inny sprzęt elektroniczny. Jeśli tego nie zrobimy, odprawa wyjazdowa może nas drogo kosztować. W Singapurze lepiej nie śmiecić na ulicy - rzucanie przeżutej gumy, niedopałków, papierków albo plucie może się skończyć nie tylko upomnieniem, ale i dotkliwą grzywną, nawet w wysokości 700 dolarów.


W Rijadzie lepiej nie mieć przy sobie przedmiotów i wydawnictw kojarzących się
z inną religią niż islam


Przed podróżą warto się dowiedzieć, czy w kraju, który chcemy odwiedzić, jest polska placówka konsularna. Ta wiedza może się przydać, gdy wpadniemy w tarapaty na skutek kradzieży czy zgubienia pieniędzy bądź paszportu. W wielu punktach globu te dowody toż- samości są poszukiwanym towarem. Pech jest o wiele mniej dotkliwy, gdy poszkodowany może się skontaktować z polskim urzędem konsularnym. W 1998 r. w instytucjach tych wypłacono niemal 2 tys. pożyczek pochodzącym z Polski ofiarom zdarzeń losowych. Suma wypłat sięgnęła prawie 900 tys. zł. Pocieszające jest to, że po powrocie do domu pożyczkobiorcy coraz częściej przypominają sobie o tym, iż zaciągnęli dług, który trzeba zwrócić. Nierzadko nasi dyplomaci musieli przychodzić w sukurs oszukanym przez biura podróży turystom, którzy nagle znaleźli się na lodzie. Takich osób było ponad 700.
Zagrożeń na obcym terenie można uniknąć jedynie wtedy, gdy przestrzega się elementarnych, ogólnie przyjętych zasad bezpieczeństwa. Na pewno nie warto korzystać z przygodnych domów noclegowych i gościny u osób postronnych. Po zameldowaniu się w hotelu wszystkie cenne przedmioty, karty kredytowe, czeki podróżne i dokumenty najlepiej zdeponować w miejscowym sejfie. Ryzykowne jest rozbijanie namiotu lub nocleg w samochodzie na terenie, którego nikt nie pilnuje. Nigdy też nie wiadomo, jak skończy się jazda autostopem. W ogóle najbezpieczniej jest poruszać się po nieznanym terytorium w kilkuosobowych grupach i nie wybierać się na zwiedzanie nocą. Polscy dyplomaci, którzy widzieli już wiele i wyciągali ziomków z niejednej opresji, zalecają, by nie ulegać pokusie łatwego zarobku. Z pozoru atrakcyjna propozycja szybkiego zdobycia "kasy" może doprowadzić do ogołocenia amatora takiej oferty ze wszelkich zasobów finansowych.
Resort spraw zagranicznych radzi rodakom, by przed opuszczeniem ojczyzny zaopatrzyli się w adresy i numery telefonów odpowiednich polskich placówek dyplomatycznych. Istotna może się okazać polisa ubezpieczeniowa, asekurująca przed wypadkami losowymi. Wszystkie wartościowe wskazówki i instrukcje zsumowano w wydanym niedawno poradniku "Polak za granicą". Firmują go MSZ i Polska Agencja Informacyjna. Publikacja dostępna jest też w Internecie pod adresem www.msz.gov.pl.


Więcej możesz przeczytać w 27/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.