E-bubel zamiast e-podręcznika

E-bubel zamiast e-podręcznika

Dodano:   /  Zmieniono: 
1 września do szkół miały trafić 64 cyfrowe książki. Udostępniono ledwie 19, co więcej, nie przeszły one procedury recenzji i nie spełniają wielu wymagań obiecanych przez MEN. Eksperci na projekcie, na który rząd wydał blisko 50 mln zł, nie zostawiają suchej nitki.

O tym, że projekt e-podręcznika zakończy się fiaskiem, Ministerstwo Edukacji Narodowej dowiedziało się, zanim jeszcze ruszyły nad nim prace. Dotarliśmy do korespondencji, którą szefostwo Ośrodka Rozwoju Edukacji (to agenda MEN odpowiedzialna za przygotowanie cyfrowych podręczników) wysłało do resortu edukacji 3 sierpnia 2012 r. Było to zaledwie pięć miesięcy po tym, jak ogłoszono, że rząd przygotuje uczniom darmowe cyfrowe książki. ORE wnioskuje w nim, by ministerstwo zmieniło wykonawcę e-podręczników, bo ośrodek nie jest w stanie temu podołać. Padają argumenty, że ośrodek prowadzi kilkaset projektów konkursowych, w tym kilka dużych systemowych, o łącznej wartości około 1,5 mld zł. Ponadto wykonuje zadania statutowe oraz inne zlecane mu przez MEN, w związku z czym kolejne tak duże przedsięwzięcie „stwarza bardzo poważne zagrożenie prawidłowej i terminowej realizacji wszystkich tych zadań”.

Więcej możesz przeczytać w 38/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.