Polski bat na unijne dogmaty

Polski bat na unijne dogmaty

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zmiana opcji politycznej w Polsce może ostatecznie załamać niemiecki model Europy. Oto sześć dogmatów, na których stoi unijna polityka i  które czeka wielki remanent. Jeśli wierzyć zachodniej prasie, władzę w Polsce przejęli antyeuropejscy, ksenofobiczni nacjonaliści z obsesją zagrożenia rosyjskiego, niechęcią do obcych i anachronicznym przywiązaniem do  własnej waluty i innych atrybutów państwa narodowego, które, jak wie każdy prawdziwy Europejczyk, powinno już dawno rozpuścić się w morzu światłych dyrektyw produkowanych w Brukseli. Medialna histeria z trudem maskuje obawę przed wywróceniem do góry nogami dotychczasowego świętego spokoju w UE opartego na kilku dogmatach, słabnących w zderzeniu z nową rzeczywistością polityczną w Polsce. Dogmat I  NIEMIECKIE SILNE PRZYWÓDZTWO NIEMIECKA KANCLERZ Z NIEKWESTIONOWANEJ LIDERKI EUROPY STAJE SIĘ DLA NIEJ NAJWIĘKSZYM OBCIĄŻENIEM. Jej wpływy gwałtownie się kurczą pod naporem fali imigracji, której natężenie przynajmniej po  części jest efektem jej własnych decyzji. Zbuntowała się Europa Środkowa, sarkają Włosi i Austriacy. Odżyły dawne animozje Słoweńców i  Chorwatów z Serbią, nawet francuski prezydent Franćois Hollande, dotąd dzielnie sekundujący niemieckiej koleżance w trzymaniu Europy w ryzach, nabrał wody w usta. Przywództwo Angeli Merkel jest kwestionowane także w  samych Niemczech. Bunt podnieśli bawarscy koalicjanci CDU, grożąc wyprowadzeniem swoich ministrów z rządu federalnego. Bawaria przyjmuje na siebie główny impet fali migracyjnej, ale polityka Merkel denerwuje także inne landy, które zwyczajnie nie radzą sobie z masami ludzi. Poparcie dla jej chadeckiej partii zjechało do najniższego od trzech lat poziomu, stawiając na  baczność partyjnych weteranów, takich jak potężny minister finansów Wolfgang Schäuble, który bez ogródek rzuca Merkel rękawicę w Bundestagu, mówiąc: – To jest nie do przyjęcia, że niemieckie państwo jest obecnie niezdolne do działania. Dogmat II  EUROPA ŚRODKOWA SŁUCHA BERLINA JEDNYM Z WAŻNYCH ELEMENTÓW NIEMIECKIEJ DOMINACJI W EUROPIE BYŁO ZAŁOŻENIE, ŻE EUROPA ŚRODKOWA SŁUCHA BERLINA. W Polsce święty spokój niemieckiej dyplomacji zapewniała dotąd PO, a w  Czechach lewica, która w zeszłym roku pokonała w wyborach eurosceptyczną ODS. Nawet krytykowany węgierski premier Viktor Orbán jest na arenie europejskiej politycznym sojusznikiem Angeli Merkel. Partie obojga są w  jednej frakcji chadeckiej, od lat trzęsącej Europą. Wszystko to jednak zaczęło się sypać. Z regionalnego frontu oporu wobec kwot imigracyjnych wyłamała się tylko Polska pod rządami PO, co zresztą było jedną z  przyczyn klęski wyborczej tej partii. Trudno więc się dziwić panice, jaka wybuchła w niemieckich mediach, gdy gruchnęła wieść, że „katolicki nacjonalista” Jarosław Kaczyński sięga po pełnię władzy w Polsce. Berlin zdaje sobie sprawę, że czasy gładkiej współpracy z Polską, podobnie jak z innymi krajami naszego regionu, się skończyły. – Wsparcie Czech, Słowacji i Węgier w sprzeciwie wobec prób wymuszania przyjmowania imigrantów jest w naszym interesie – mówiła w kampanii Beata Szydło, zapowiadając wsparcie dla partnerów z Grupy Wyszehradzkiej. Przedstawiana na Zachodzie jako efekt PiS-owskiej ksenofobii niechęć wobec przyjmowania imigrantów ma swoje polityczne kalkulacje. Grupa Wyszehradzka nigdy nie była monolitem. Różni nas choćby stosunek do  Rosji czy polityki energetycznej. Ale sprawa imigrantów jest czymś, na  czym można podjąć próbę budowy wspólnej grupy w ramach UE. Polska wraz z  Czechami, Węgrami i Słowacją to ponad 60 mln ludzi, których głos może mieć swoją wagę, co jest także brane pod uwagę w zmieniającej się gwałtownie Europie. Dogmat III  PRZODOWNICY POLITYKI KLIMATYCZNEJ NA ROZPOCZYNAJĄCYM SIĘ ZA KILKA TYGODNI W PARYŻU SZCZYCIE KLIMATYCZNYM EUROPA PO RAZ KOLEJNY MA SIĘ POKAZAĆ JAKO ŚWIATOWY PRZODOWNIK W WALCE Z GLOBALNYM OCIEPLENIEM. Ambitny plan zakłada ograniczenie w ciągu najbliższych pięciu lat emisji dwutlenku węgla o 20 proc. Nie chodzi tu jednak tylko o schlebianie ekologicznym sentymentom europejskiego elektoratu. Kraje przodujące w walce z emisją CO mają także, a może przede wszystkim, ekonomiczny interes. Atom i energia odnawialna nie tylko czyszczą atmosferę, ale także europejskie rynki dla  niemieckich i włoskich farm wiatrowych albo elektrowni atomowych, które są towarem eksportowym Francji. Do tego dochodzą także perspektywy zysków ze sprzedaży limitów zanieczyszczeń tym, których nie stać na to, by szybko zrezygnować ze spalania węgla. To jeden z głównych powodów, z  których Andrzej Duda zawetował ratyfikację przez Polskę unijnych planów, proponując poczekać z przyjęciem stosownych regulacji do czasu sporządzenia szczegółowej analizy ich skutków. Decyzja ta wstrzymuje cały proces ratyfikacyjny w UE, który wymaga przyjęcia regulacji przez wszystkie kraje – stwierdziła Kamila Paquel z  Institute for European Environmental Policy. Nie jest chyba przypadkiem, że weto prezydenckie pojawiło się dwa dni przed wizytą Andrzeja Dudy we  Francji, u gospodarzy szczytu klimatycznego. Spokojne przyjęcie, z jakim spotkał się w Pałacu Elizejskim, może wskazywać, że Franćois Hollande zrozumiał argumentację o konieczności dokonania bilansu zysków i strat, które także Francja będzie musiała wkalkulować w swoje plany. Dogmat IV NIE MA ALTERNATYWY DLA EURO ZE WSPÓLNĄ EUROPEJSKĄ WALUTĄ JEST TROCHĘ JAK Z PROWADZENIEM BIZNESU – JEŚLI BIZNES SIĘ NIE ROZWIJA, TO SIĘ ZWIJA. Powtarzane przez polityków z PO zapewnienia o planach wprowadzenia euro w Polsce miały podtrzymywać wizerunek „waluty z perspektywami”. To, że w  istocie żaden polityk przy zdrowych zmysłach nie miał zamiaru tego realizować, nie miało znaczenia. Ważne było, że po każdej takiej deklaracji w świat szedł krzepiący komunikat: Polska, jedna z większych gospodarek Unii używająca własnej waluty, wiąże swoją przyszłość z euro. Zapisane w traktacie z Maastricht zobowiązanie, z którego wyłamały się tylko Wielka Brytania i Dania, było podtrzymywane, bo przecież rozszerzanie strefy euro na wschód było jednym z warunków przyjęcia do  Unii Europejskiej nowych członków. Było to tylko kwestią czasu, o czym świadczyło przyjęcie euro przez Słowację, Słowenię, Litwę i Łotwę. Jednak po zmianie władzy w Polsce trudno oczekiwać, że proces ten będzie postępował. W końcu PiS wygrało dwie kampanie wyborcze z rzędu, m.in. krytykując plany wprowadzenia do Eurolandu kraju, którego 68 proc. obywateli wcale sobie tego nie życzy. Może to być dla Europy w  perspektywie znacznie boleśniejsze niż osławiony Grexit. Rynki finansowe pewnie odetchnęłyby z ulgą, gdyby euro pozbyło się greckiego balastu. Ale jak uzasadnić fakt, że strefa euro przestaje być atrakcyjna dla  wschodzących, całkiem nieźle rozwijających się gospodarek, takich jak Polska, które stawiane są za wzór żyjącym na kredyt beneficjentom unii walutowej z południa Europy Jeśli jeszcze dodamy do tego potencjał gospodarczy innych krajów regionu spoza strefy euro, jak Czechy czy Węgry, i połączymy je z bujnym rozwojem tradycyjnie kontestującej wszelkie unifikacyjne projekty Wielkiej Brytanii, to okaże się, że najlepiej na swoje wychodzą mimo wszystko ci, którzy jednocześnie są w UE, ale też zachowują kontrolę nad własną walutą. Dogmat VI PIS-OWSKA POLSKA NA MARGINESIE UE WIZJA KRAJU SKŁÓCONEGO ZE WSZYSTKIMI JEST BARDZO KUSZĄCA, SZCZEGÓLNIE DLA TYCH, KTÓRZY PAMIĘTAJĄ CZAS BURZY I NA- PORU W STOSUNKACH Z UNIĄ Z  LAT 2005-2007. Znaczenie naszego kraju rośnie jednak bardziej, niż  wskazywałby na to nasz potencjał gospodarczy czy siła naszej dyplomacji. Staliśmy się istotnym elementem kilku ważnych w skali kontynentu układanek. Jednobiegunowa Europa z nieformalną stolicą w Berlinie chwilowo osłabła z winy samych przywódców Niemiec. W takiej sytuacji kraj prowadzący samodzielną, rozsądną politykę w ramach UE, potrafiący budować regionalne sojusze i rozgrywać umiejętnie rywalizację między zwolennikami federalizacji i Europy ojczyzn ma duże pole do popisu. Oczywiście na przeszkodzie zawsze mogą stanąć zwykłe ludzkie słabości, takie jak skłonność do wikłania się w  drugorzędne, a wyniszczające spory. Można jednak mieć nadzieję, że  stojący przed naprawdę ważnymi wyzwaniami politycy potrafią wyciągać wnioski z własnych błędów.
Więcej możesz przeczytać w 45/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.