Oblubienice dżihadu

Oblubienice dżihadu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Porzucają wygodne życie, by rodzić dzieci bojownikom Państwa Islamskiego. W rzeczywistości czekają na nie poniżenie i śmierć.

Nie szukajcie nas. Będziemy służyć Allahowi, umrzemy dla niego”. List o takiej treści znaleźli rodzice dwóch bośniackich nastolatek mieszkających na stałe w Wiedniu. Gdy w kwietniu 2014 r. czytali te słowa, 15-letnia Sabina Selimović i 17-letnia Samra Kesinović były już w drodze do Turcji, skąd przedostały się do Syrii i dołączyły do Państwa Islamskiego. Po kilku tygodniach milczenia dały o sobie znać na portalach społecznościowych. Ubrane w nikaby, stojąc w otoczeniu uzbrojonych bojowników, zachwalały uroki życia w kalifacie. W sieci zaczął nawet krążyć film, na którym nastolatki trzymają w rękach karabiny i opowiadają o tym, jak cudownie jest walczyć w imię Allaha. Dla dżihadystów stały się ikoną radykalnej propagandy, dziewczynami z plakatu, których rola polegała na zachęcaniu rówieśniczek, by porzuciły wygodne życie i przyłączyły się do walki. Ich historią żyły media na całym świecie.

Dziś obie już nie żyją. Sabinę Selimović zabito w zeszłym roku w czasie walk w Syrii, z kolei kilka dni temu doniesiono o śmierci drugiej z dziewcząt. Samrę pobito na śmierć za próbę ucieczki z Ar-Rakki, stolicy Państwa Islamskiego. Tym sposobem nastolatki po raz kolejny stały się ikoną, choć z bardziej ponurym przesłaniem: każdy, komu przyjdzie do głowy, by przyłączyć się do bojowników, prędzej czy później skończy tak samo!

KSIĄŻĘ Z KAŁASZNIKOWEM

– Wyjazdy dziewcząt i kobiet na tereny zajęte przez Państwo Islamskie to zjawisko, które w takiej skali dotychczas nie miało miejsca – przyznaje prof. Katarzyna Pachniak kierująca Katedrą Arabistyki i Islamistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Niezrozumiałe jest, że wiele kobiet, często jeszcze nastolatek, które całe życie spędziły w Europie czy USA, raptem decyduje się na wyjazd do Syrii czy Iraku, by przyłączyć się do dżihadu. O przyczynach można jedynie spekulować. – Uwodzi je bardzo sprawna propaganda Państwa Islamskiego, prowadzona przez „emisariuszy” i w internecie. Młode kobiety liczą, że znajdą tam związek z prawdziwym mężczyzną, związek o jasnych i prostych regułach: ona będzie posłuszną żoną, za to on weźmie na siebie wszystkie trudy dnia codziennego, będzie się nią opiekował. Wiele młodych dziewcząt ma naiwną nadzieję, że znajdzie w Państwie Islamskim romantyczną miłość. Odpowiada im wizja życia u boku bojownika walczącego o „prawdę” – tłumaczy prof. Pachniak. Państwo Islamskie od dawna wykorzystuje internet do walki o rząd dusz. Za jego pośrednictwem łatwiej składać obietnice bez pokrycia. Dżihadyści powołują się na islamską tradycję, która mówi, że kobieta nie musi pracować, gdyż utrzymanie rodziny jest obowiązkiem mężczyzny. Wystarczy, że będzie się troszczyć o męża i dzieci. Bojownicy w tekstach propagandowych podkreślają, jak doskonała jest pozycja muzułmańskiej kobiety: nie musi się przejmować sprawami bytowymi, gdyż to jest domena mężczyzny, jest powszechnie szanowana, ma jasno określone obowiązki, ale też i prawa. – Kobiety dają się temu zwieść, wyobrażając sobie, że unikną problemów, jakie mają kobiety zachodnie: łączenie pracy zawodowej z wychowaniem dzieci. Sądzą, że będą w spokoju prowadzić dom otoczone szacunkiem mężczyzn – mówi prof. Pachniak.

Część z nich podejmuje decyzję o wyjeździe pod wpływem partnerów, którzy zwodzą zakochane dziewczęta, obiecując im wspaniałe życie. Jeszcze inne liczą na przeżycie egzotycznej przygody. Jest wreszcie i taka grupa kobiet dołączających do ISIS, która postrzega siebie jako pielgrzymów z misją utworzenia muzułmańskiego państwa idealnego i której daleko do obrazu naiwnych nastolatek, które przeszły pranie mózgu.

OCHOTNICY DŻIHADU

Łącznie do ISIS w ciągu ostatniego 1,5 roku dołączyło ok. 30 tys. zagranicznych bojowników, w większości pochodzących z krajów muzułmańskich. Obecnie średnio co miesiąc przybywa 700-1000 nowych ochotników. Co trzeci z nich wraca po kilku miesiącach do kraju pochodzenia. Szacuje się, że co piąty z ok. 10 tys. zabitych dżihadystów to obcokrajowiec.

Bez względu na motywację przykładów takich jak Sabina i Samra jest wiele. 20-letnia Aksa Mahmoud wiodła żywot zwyczajnej brytyjskiej nastolatki, która poza studiowaniem radiologii w Glasgow chętnie chodziła na imprezy i spotykała się z przyjaciółmi. Wyjechała do Syrii jako jedna z pierwszych, jeszcze pod koniec 2013 r., aby poślubić mężczyznę związanego z islamskim ekstremizmem. „Jeśli nie możesz dotrzeć na pole bitwy, to niech pole bitwy dotrze do ciebie” – napisała na Twitterze na odchodne. Nikt nie wie, co się z nią dzisiaj dzieje. Nieznane są też losy brytyjskich bliźniaczek Salmy i Zahry Halane, które wyjechały do Syrii do starszego brata, aby poślubić tam dżihadystów. Obie wybierały się na medycynę. Podobnie jak 15-letnia Nora el-Bathy z Awinionu. Na tereny okupowane przez ISIS wyruszyła w zeszłym roku także 20-letnia Umm Haritha z Kanady. Na miejscu poślubiła Palestyńczyka walczącego za kalifat. Ich miłość nie trwała jednak długo, bojownik zginął w walce po kilku miesiącach.

BRUTALNA RZECZYWISTOŚĆ

Na miejscu zderzenie z rzeczywistością okazuje się bolesne. Okrutne praktyki, kary cielesne i publiczne egzekucje są dla większości kobiet znacznie bardziej szokujące, niż to sobie wyobrażały. Kiedy trafią na miejsce, niemal natychmiast wydaje się je za mąż. Do tego czasu mieszkają razem i czekają na „rozdysponowanie”. Należy pamiętać, że każdemu mężczyźnie, który zgodził się zasilić szeregi Państwa Islamskiego, obiecuje się co najmniej jedną żonę. Niewiast nikt nie pyta o zdanie. Wychodząc za dżihadystów, stają się faktycznie ich własnością. W większości przypadków zajmują się dziećmi i są nadzorowane przez męża lub przez starsze kobiety. Załamanie nerwowe to najczęściej kwestia czasu. – Kobiety, które wyjechały na tereny Państwa Islamskiego, szybko stają wobec rzeczywistości bytowania w zupełnie obcych dla nich warunkach – tłumaczy prof. Pachniak. Wychowane na Zachodzie, nawet jeśli w pobożnych rodzinach, nie są jednak przyzwyczajone do egzystowania w warunkach wojennych, w państwie opartym na urojonej interpretacji początków islamu. Są tam traktowane jak niewolnice seksualne, nie mogą niczego zrobić bez pozwolenia męża, nie mają prawa do własnego zdania, często nie mogą nawet opuszczać domu.

Najbardziej radykalne przedstawicielki płci pięknej zasilają szeregi policji obyczajowych pilnujących przestrzegania szariatu. Należy jednak pamiętać, że te stanowiska zarezerwowane są w większości dla kobiet z krajów arabskich. Do tych, które uciekły z Europy czy Stanów Zjednoczonych, podchodzi się nieufnie, a bojownicy nie kryją, że muszą jak najszybciej zajść w ciążę, bo po urodzeniu dziecka trudniej będzie im uciec. O tym, jak naprawdę żyje się w Państwie Islamskim, opowiedziała na antenie CNN 25-letnia Khadija, była nauczycielka z Syrii. Była jedną z funkcjonariuszek obyczajówki, której zadaniem było patrolowanie ulic Ar -Rakki i sprawdzanie, czy kobiety szczelnie zakrywają całe ciała. Te, które pokazywały coś więcej niż dłonie, były poddawane chłoście.

Jednak ucieczka kobiet z terenów kontrolowanych przez Państwo Islamskie jest niezwykle trudna, a bez pomocy kogoś z wewnątrz właściwie niemożliwa. Niewiasty mogą podróżować jedynie w towarzystwie mężczyzn, co przy licznych punktach kontrolnych nadal jest niebezpieczne, nie wspominając o tym, że większości z nich zaraz po przyjeździe zabiera się paszporty. I wreszcie nawet jeśli jakimś cudem uda im się uciec, niech się nie łudzą, że w domu czeka na nie gorące powitanie – zamiast tego trafią do aresztu za wspieranie terroryzmu i działalność w nielegalnej organizacji. Jedynym ratunkiem dla młodych kobiet jest uniemożliwianie im wyjazdów. W praktyce jest to jednak trudne, zwłaszcza jeśli chodzi o osoby pełnoletnie, które nigdy wcześniej nie znajdowały się w kręgu podejrzeń o wspieranie terroryzmu. W przypadku większości „oblubienic dżihadu” ich przyłączenie się do islamistów wywołuje wręcz szok rodzin i znajomych.

Więcej możesz przeczytać w 51/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.