Mleczna BOMBA

Dodano:   /  Zmieniono: 
Efekt domina w rolniczych sektorach, zwłaszcza w mleczarstwie, utrzymuje się już dziesięć lat i nadal są nikłe szanse na korzystne przemiany
Kilka lat temu utworzono Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, ale przydzielone tej instytucji środki tylko w niewielkim stopniu zostały przeznaczone na zmiany strukturalne w mleczarstwie. Z preferencyjnych kredytów korzystały małe, nierentowne mleczarnie, bez szans na europejską nowoczesność. Między innymi z tego względu dotychczas nie nastąpił proces koncentracji produkcji mleczarskiej. Na każde polskie gospodarstwo nadal średnio przypadają trzy krowy mleczne (w Unii Europejskiej - ok. 25), a liczba zakładów przetwarzających mleko w ciągu ostatnich kilku lat zmniejszyła się nieznacznie i wynosi ponad 300. Realizowany od 1994 r. rządowy program restrukturyzacji mleczarstwa w niewielkim stopniu przybliżył naszych producentów do standardów obowiązujących w unii.

W latach 80. polskie spółdzielnie mleczarskie przerabiały 11 mld l mleka rocznie, a jego globalna produkcja wynosiła 16 mld l. W Polsce płynęła "rzeka mleka" - niestety - małowartościowego. Po 1989 r. w wyniku upadku Państwowych Gospodarstw Rolnych i ogólnego spadku opłacalności produkcja mleka sukcesywnie z roku na rok obniżała się, ale od 1996 r. następuje powolny jej wzrost. W 1998 r. wyniosła ona 12 mld l, a skupiono 7 mld l. Nie jest to już to samo mleko. Nowa polska norma przybliżyła nasze mleczarstwo do Europy. Ale w ubiegłym roku spełniało ją jedynie 30 proc. skupowanego w naszym kraju mleka.


W roku 2000 tylko co drugi litr polskiego mleka będzie się nadawał do przerobu w mleczarniach licencjonowanych

"Afera z polskim mlekiem", czyli zakaz eksportu polskich artykułów mleczarskich do krajów Unii Europejskiej wprowadzony w grudniu 1997 r. i obowiązujący do dzisiaj, z wyjątkiem dopuszczonych w ubiegłym roku produktów pięciu zakładów, obnażyła słabość naszego mleczarstwa. Eksport wstrzymano na podstawie kontroli polskich mleczarni przez ekspertów UE, którzy zakwestionowali stan higieny pozyskiwania i przetwórstwa mleka. Wcześniej jednak, przez prawie dwadzieścia lat, około stu polskich mleczarni eksportowało mleko w proszku, masło i sery do krajów Unii Europejskiej i nikogo nie interesowało, z jakiego surowca wytwarzano te produkty - liczyła się tylko jakość gotowego wyrobu. Blokada eksportu polskiego mleka była w wielu środowiskach politycznych odczytywana jako akt złej woli Komisji Europejskiej. Taką motywację Brukseli zdaje się potwierdzać trwająca od ponad roku "wojna jogurtowa", czyli walka o polski rynek między krajowymi producentami jogurtów a niemiecką firmą Zott, producentem jogobelli. W obronie przed ekspansją dotowanego wyrobu Polska wprowadziła nową, czterokrotnie wyższą stawkę celną na jogurty o zawartości tłuszczu 3-6 proc. Decyzja ta została w ciągu kilku dni oprotestowana przez Komisję Europejską jako niezgodna z układem stowarzyszeniowym z UE. Firma z Niemiec obeszła barierę celną, uruchamiając w tym roku eksport jogurtów o zawartości tłuszczu poniżej 3 proc. Tymczasem, gdy w 1998 r. Polska sprzedała do jednego z krajów UE 19 t wiśni, natychmiast nałożono na ten produkt zaporową stawkę celną. Tłumaczono wówczas, że wiśnie z Polski zachwiały równowagę na rynku owoców w UE. Historie wiśni i jogurtu nie wróżą dobrze polsko-unijnej wymianie handlowej. Oficjalnie blokada eksportu polskiego mleka była skutkiem nieprzestrzegania obowiązujących w unii norm sanitarnych. Zastosowano regułę odpowiedzialności zbiorowej i cofnięto licencje eksportowe ponad 40 uprawnionym do eksportu w 1997 r. zakładom mleczarskim. Ponadto zakwestionowano skuteczność państwowego nadzoru weterynaryjnego nad pozyskiwaniem i przetwórstwem mleka. Powrót polskiego mleka na rynki Unii Europejskiej wymaga, poza udokumentowanym spełnieniem unijnych norm, przeprowadzenia skomplikowanej biurokratycznej procedury w Głównym Inspektoracie Weterynarii i w Komisji Europejskiej oraz weryfikacji warunków sanitarnych przez polskie i unijne jednostki kontroli. Niedawno zgłoszono w Brukseli kolejne osiem polskich mleczarni spełniających wymagania eksportowe UE. Według nieoficjalnych informacji, trzy niedawno kontrolowane zakłady zdały unijny egzamin, czyli w ciągu prawie dwóch lat zakwalifikowano do unijnego rynku jedynie osiem mleczarni. Tak zwana kwota mleczna, czyli dopuszczona przez Unię Europejską wielkość rocznej produkcji mleka w Polsce, będzie prawdopodobnie określona na podstawie ilości przetwarzanego mleka spełniającego wymagania UE w latach 2000-2002. Restrykcje eksportowe, obniżając kondycję finansową mleczarni, mogą w znacznym stopniu zahamować proces poprawy jakości mleka w Polsce i w efekcie spowodować przydział niskiej kwoty mlecznej. Może to być jedynie 4-5 mld l. Jest to "czarny scenariusz" dla polskiego mleczarstwa. Mleczarze jednak bardziej optymistycznie patrzą w przyszłość. W opracowanym niedawno na zlecenie Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich tzw. skorygowanym programie restrukturyzacji mleczarstwa zakłada się zwiększenie skali produkcji do poziomu z lat 80. Poprawie jakości i opłacalności ma służyć koncentracja produkcji. Zmiany te będą dofinansowywane z budżetu państwa oraz ewentualnie z unijnych programów pomocy przedakcesyjnej dla rolnictwa przy współudziale Banku Światowego i Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Program KZSM jeszcze w styczniu tego roku został przedłożony poprzedniemu ministrowi rolnictwa, ale dotychczas nie uzyskał oficjalnej akceptacji. Na podpisy ministrów zdrowia i rolnictwa od grudnia ubiegłego roku oczekuje również (powstające od 29 lat jako akt wykonawczy do ustawy o żywności z 1970 r.) rozporządzenie "w sprawie warunków sanitarnych produkcji mleka i jego przetwarzania". Ostateczny projekt tego rozporządzenia wprowadza - po dziewięciu miesiącach vacatio legis - normy UE dla mleka w Polsce i licencje sanitarne dla producentów spełniających te normy oraz zakładów przetwarzających w odpowiednich warunkach takie mleko. Produkty tych wytwórców będą miały widoczny na opakowaniu tzw. znak zdrowotności. Warunkowo do 31 grudnia 2002 r. dopuszczono do przerobu mleko klasy I i II, lecz wytwarzane z niego produkty nie dostaną licencji zdrowotności, co będzie generować niższe ceny tych wyrobów. Normy UE nadal spełnia tylko 30-40 proc. polskiego mleka. Ze względu na postępujący kryzys mleczarstwa oraz brak akceptowanej przez resorty rolnictwa i finansów strategii dla sektora mlecznego już w przyszłym roku produkcja mleka może się zacząć gwałtownie zmniejszać. Do przerobu nie będzie przyjmowana część mleka, a spółdzielnie mleczarskie, nie kwalifikujące się do otrzymania licencji sanitarnej będą likwidowane. Projekt rozporządzenia o licencjach, który powstał bez konsultacji ze środowiskiem mleczarzy i pod naciskiem bieżących potrzeb negocjacyjnych z Unią Europejską, nie uwzględnia specyfiki polskiego mleczarstwa. Jakość polskiego mleka można bowiem radykalnie poprawić. Czy jednak realizacja tego zamierzenia w ciągu roku nie jest nazbyt ryzykownym przedsięwzięciem? Gdy nie sprostamy wyśrubowanym wymaganiom, wraz z likwidacją dużej liczby (nie tylko tych złych) zakładów mleczarskich wiele naszych ulubionych produktów mlecznych zniknie z półek sklepowych. Zastąpią je wyroby z "bardziej higienicznej" części Europy, nękanej nadprodukcją mleka. - Gdybyśmy zastosowali od razu nasze reguły konkurencji w polskim rolnictwie i stworzyli na wsi duże bezrobocie, byłoby to sprzeczne z ideą spójności gospodarczej i socjalnej w unii oraz z ideą odpowiedzialności społecznej - mówi wprost Franz Fischler, komisarz UE ds. rolnictwa. Szansę na transformację polskiego mleczarstwa mogą stworzyć fundusze przedakcesyjne. Ale nie są to środki wystarczające (na przykład 168 mln euro rocznie na całe polskie rolnictwo z programu SAPARD), a skomplikowana procedura i opóźnienia w realizacji pewnie uniemożliwią wielu rolnikom i przetwórniom skorzystanie z tej pomocy. Zwiastunami pozytywnych zmian są pakt dla rolnictwa i projekt ustawy o narodowej polityce rolnej. Na razie to jednak tylko dokumenty, które powstały o dziesięć lat za późno.

Więcej możesz przeczytać w 34/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.