CENA niewolnika

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gdy w sierpniu 1997 r. Herta Däubler-Gmelin, rzeczniczka SPD, sugerowała utworzenie specjalnego funduszu odszkodowań dla byłych robotników przymusowych III Rzeszy,
kanclerz Helmut Kohl zareagował: "Jeśli pani myśli, że jeszcze raz otworzę państwową kasę, to moja odpowiedź brzmi: "Nie!"". Helmut Kohl uzasadniał, że RFN nie może płacić dwa razy za tę samą krzywdę, gdyż wydała już na odszkodowania ponad 100 mld DM. Jak podkreślił jednak w "Süddeutsche Zeitung" historyk Ulrich Herbert , 90 proc. tych pieniędzy przekazano... samym Niemcom. Wojenne reparacje otrzymali nieliczni poszkodowani z środkowo-wschodniej Europy, a w ogóle nie brano pod uwagę zesłańców na roboty przymusowe. Tym- czasem podczas wojny na roboty przymusowe wywieziono 3 mln Polaków (nie licząc więźniów obozów koncentracyjnych). Dziś na zadośćuczynienie czeka ponad pół miliona byłych więźniów. Ich rzecznicy uczestniczyli w ostatniej turze rozmów z rządem Niemiec.
Gerhard Schröder, choć wychodzi z założenia, że z kasy państwowej wypłacono wystarczająco dużo pieniędzy, nie uznaje roszczeń ofiar za bezpodstawne. Zaproponował przedstawicielom koncernów DaimlerChrysler, BMW, VW, Siemens, Degussa, Thyssen-Krupp, MAN, BASF, Bayer i Hoechst oraz Deutsche Bank i Dresdner Bank utworzenie specjalnego funduszu.
Podjęcie tematu odszkodowań "wymusił" Alan Hevesi, nowojorski kontroler finansowy. Uzależnił on zezwolenie na fuzję Deutsche Bank z amerykańskim bankiem Trust od wyjaśnienia udziału tego pierwszego w prześladowaniach Żydów. Po nagłośnieniu tej sprawy ruszyła lawina oskarżeń. Niektóre przedsiębiorstwa zastosowały taktykę ucieczki do przodu: koncern VW ogłosił, że oczekuje zgłoszeń od przymusowych pracowników. Na rekompensaty przeznaczył 20 mln DM. Zgłosiło się 11 tys. osób, a ich roszczenia znacznie przerosły zaplanowaną kwotę. Reparacje zaczęły też wypłacać koncerny Siemens, Daimler, Rheinmetall, AEG i Feldmühle Nobel AG. Dziś niemiecki adwokat Michael Witti szacuje liczbę poszkodowanych na 1,5 mln osób.
Wprawdzie po kolejnych rundach rozmów z rządem RFN pojawiają się informacje, że nie osiągnięto porozumienia, jednakże postęp jest niewątpliwy. Zaczęło się od Żydów amerykańskich, potem zadośćuczynienie mieli otrzymać wyłącznie obywatele USA. Zapowiadano również, że rekompensata będzie przysługiwała jedynie robotnikom przymusowym zatrudnianym w zakładach przemysłowych. Z czasem grupę ofiar poszerzono o pracujących u rolników i w sektorze publicznym III Rzeszy, a także o więźniów obozów koncentracyjnych i gett. Odrzucono pomysł strony niemieckiej, by ograniczyć fundusz do 3 mld DM, a obywatelom państw środkowo-wschodniej Europy wypłacać niższe kwoty.


Poszkodowani przez Trzecią Rzeszę domagają się 20 mld marek

Według rzeczników ofiar i adwokatów, na koncie federalnego funduszu odszkodowawczego powinno się znaleźć 20 mld DM. Negocjator rządu RFN, Otto Lambsdorff (FDP), uznał te sumę za "absolutnie nierealną". Strona niemiecka oczekuje gwarancji poszczególnych krajów, że po wypłaceniu wcześniej ustalonej kwoty nie będą wysuwane żadne nowe roszczenia. Z kolei rzecznicy ofiar chcą uniemożliwić tzw. rozwiązanie biologiczne problemu odszkodowań.
W tym kontekście znalezienie rozwiązania zadowalającego obie strony wydaje się odległą perspektywą. Co prawda hrabia Lambsdorff ostrożnie przewiduje, że jeśli do porozumienia doszłoby pod koniec tego roku, wypłacanie pieniędzy można by rozpocząć już w połowie przyszłego roku, lecz równocześnie zastrzega: "Nie będę podawał żadnych zobowiązujących dat". Wcześniej planowano, że pieniądze będą wypłacane od 1 września tego roku. Po trzydniowych dyskusjach za zamkniętymi drzwiami w Bonn ustalono datę następnej tury rozmów na 6-7 października w Waszyngtonie. Gdy Lambsdorff mówił o istniejących rozbieżnościach, nowojorski adwokat Kenneth McCallion ogłosił, że złożył w sądzie stanowym w Newark (New Jersey) pozew o odszkodowania "w imieniu tysięcy Rosjan" zatrudnianych przez Niemców między innymi w fabrykach amunicji. Tego samego dnia do domagających się zadośćuczynienia od koncernów Daimler Puch, DaimlerChrysler, Siemens, Steyr i Volkswagen przyłączyli się czescy robotnicy przymusowi. Obecny w Bonn wiceminister finansów USA Stuart Eizenstat ostrzegł, że niepowodzenie negocjacji mogłoby spowodować "znaczące zakłócenia" w stosunkach amerykańsko-niemieckich. Czeski dziennik "Pravo" nie obawia się takiego rozwoju sytuacji, stwierdzając w komentarzu redakcyjnym, że "nowoczesne Niemcy nie mogą sobie pozwolić na krycie wojennych zwłok w piwnicy". 

Więcej możesz przeczytać w 36/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.