Dług niehonorowy

Dodano:   /  Zmieniono: 
ZUS nie potrafi ustalić, kto nie płaci składek
Lista dłużników przygotowana niedawno przez ZUS nie jest właściwie ich wykazem. Nie wiadomo bowiem, czy umieszczone na niej firmy rzeczywiście nie zapłaciły składek, czy też na przykład płatnik przesłał pieniądze, ale błędnie wypełnił formularze lub też nastąpiła pomyłka w systemie bankowym. De facto nie można więc stwierdzić, kto z premedytacją zalega ze składkami, wykorzystując słabość bazy informatycznej i bałagan podczas wprowadzania reform emerytalnej oraz służby zdrowia. W podobnej sytuacji są urzędy skarbowe, które nie wiedzą o istnieniu wielu nie płacących podatków, chyba że ktoś na nich doniesie.

Pracownicy nieuczciwych płatników ZUS nie tracą prawa do świadczeń, jeśli ich pracodawca potrąca odpowiednie składki. ZUS musi je potem wyegzekwować, a jeśli nie potrafi, zostaną pokryte z dotacji budżetowej. Stracą natomiast, gdy nie zostaną przekazane pieniądze na II filar emerytalny. Zatrudnionym przysługuje też prawo do usług medycznych, mimo że ich firma nie rozlicza się z kasami chorych. Za wszystko płacą uczciwi podatnicy. Nie dowiedzą się oni jednak, komu fundują emerytury. Ustawa o systemie ubezpieczeń społecznych z października 1998 r. nie daje opinii publicznej prawa do zaznajomienia się z listą dłużników.
ZUS ma skontrolować "podejrzane" firmy i dopiero wtedy powstanie rzeczywisty spis dłużników. Trudno jednak powiedzieć, kiedy to nastąpi. Na razie wiadomo tylko, że kasy chorych nie otrzymały pół miliarda złotych od 12 tys. dużych firm. Te przedsiębiorstwa to również potencjalni dłużnicy Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i Funduszu Pracy. Według informacji ZUS, tylko sektor węgla kamiennego jest winien ok. 400 mln zł kasom, Funduszowi Ubezpieczeń Społecznych i Funduszowi Pracy. W 1998 r. spółki węglowe przesyłały miesięcznie 10-20 proc. składek. W tym roku płaciły w pierwszych miesiącach przeszło 90 proc. należności, zaś obecnie niewiele ponad 40 proc. PKP nie przekazuje pieniędzy od maja. Długi wszystkich firm - a jest ich ok. 120 tys. - wynoszą 700 mln zł. Oprócz spółek węglowych i PKP na liście są huty, zakłady sektora zbrojeniowego i przemysłu lekkiego, a nawet Fundusz Kościelny, który powinien opłacać składki za duchownych nie mających własnych źródeł utrzymania. Deficyt kas chorych w całym kraju szacuje się na miliard złotych.


Kasy chorych nie otrzymały pół miliarda złotych od dwunastu tysięcy dużych firm

Przychody ZUS ze składek ubezpieczenia zdrowotnego wraz z dotacją budżetową mają wynieść w tym roku 21,8 mld zł. Tymczasem w pierwszym kwartale brakowało 812,6 mln zł. W maju kasy chorych otrzymały ok. 95 proc. zaplanowanych wpływów, w lipcu - o procent więcej. W rezultacie kasy - m.in. dolnośląska, kujawsko-pomorska, lubelska, mazowiecka, opolska - są zadłużone w bankach i aby utrzymać płynność finansową, utworzyły na swoich rachunkach debety. Ich zadłużenie wobec banków wynosi ok. 200 mln zł. - To, że pracodawca nie zapłacił składek, nie powinno pozbawiać pracownika prawa do świadczeń medycznych - uważa Zbigniewa Nowodworska, rzeczniczka pełnomocnika rządu ds. wprowadzenia powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. Kosztami leczenia kasy chorych trzeba obciążyć zakłady pracy i od nich rozpocząć ściąganie należności.
Co grozi niewypłacalnym dłużnikom? Muszą zapłacić karne odsetki w wysokości 34 proc. w skali roku. Odsetki są o połowę niższe, jeśli podpisze się z ZUS umowę na ratalną spłatę długu. Ponadto ZUS ma prawo obciążyć niesolidną firmę dodatkową opłatą - nawet do 100 proc. zaległych składek. Jeśli przekaże sprawę do kolegium, pracodawca zapłaci grzywnę do 5 tys. zł. Należności mogą być także przymusowo ściągane na drodze sądowej. ZUS uprawniony jest też do żądania ogłoszenia upadłości przedsiębiorstwa za długi. Dotychczas nie zrobił tego jednak wobec żadnego podmiotu. Poparł jedynie wniosek o upadłość cementowni Nowa Huta, złożony przez jej pracowników (do ogromnego zadłużenia doprowadził cementownię jej turecki właściciel).
ZUS nie ujawnia opinii publicznej szczegółowej listy dłużników, tłumacząc to - prócz względów prawnych - chęcią wykazania dobrej woli wobec firm, które z różnych przyczyn nie przekazały pieniędzy w terminie. Znaczną część pacjentów kas chorych stanowią jednak osoby uczciwie płacące podatki (składki na ZUS są w istocie obciążeniem podatkowym). Mają one prawo wiedzieć, od kogo - z różnych względów - nie egzekwuje się tych obowiązków. Wcześniej czy później sami bowiem będą musieli - poprzez zwiększone wydatki budżetowe - wyłożyć za uchylających się od płacenia. Tymczasem ZUS, instytucja powołana do egzekwowania tych należności, nie potrafi ani ściągnąć pieniędzy, ani nawet wskazać, kto ma największe zaległości. I w gruncie rzeczy nie jest to wina obecnego zarządu tej instytucji, lecz systemu tolerującego dłużników w imię pokoju społecznego i niedopuszczenia do wzrostu bezrobocia. ZUS - poprzez indolencję w wielu działaniach - w znacznej mierze przyczynia się jednak do przedłużania się bałaganu.
Więcej możesz przeczytać w 36/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.