Koncert pojednania

Dodano:   /  Zmieniono: 
Muzyka w hołdzie historii
Sześćdziesiąta rocznica wybuchu II wojny światowej była w Polsce przyczynkiem dwóch praw- dziwie wybitnych wydarzeń muzycznych: koncertu Filharmonii Izraelskiej 1 września w Gdańsku oraz występu gwiazdy niemieckiej wiolinistyki - Anne-Sophie Mutter z orkiestrą pod batutą Kurta Masura 3 września w Warszawie. Były to zarazem wydarzenia polityczne, ponieważ uświetnili je swym patronatem i obecnością: w Gdańsku prezydenci Niemiec i Polski, w Warszawie - niemiecki kanclerz i polski premier.

Koncerty muzyki poważnej nie od dziś uważane są za znakomity sposób na uświetnianie wielkich rocznic historycznych. Nawet w epoce dyktatury kultury pop w ważnych chwilach skłaniamy się do sztuki o wymiarze ponadczasowym. Oczywiście, repertuar takich koncertów i ich konwencja są ściśle określone. Na jubileuszowe obchody rocznic powstań, początków czy końców wojen, bitew wygranych i przegranych najbardziej odpowiednia wydaje się muzyka monumentalna, najlepiej symfoniczna, czasem również z udziałem chórów. Musi przemawiać do każdego, przekazywać nastrój podniosły, a w zależności od rodzaju rocznicy czy też wymowy uroczystości - albo mieć wymiar tragiczny, albo podnosić na duchu. Powinna jednak przede wszystkim sprzyjać skupieniu i zamyśleniu nad przeszłością.
W "żelaznym" repertuarze takich koncertów znajdują się na przykład "Requiem" Mozarta czy też trzy z symfonii Beethovena: trzecia, czyli "Eroica", piąta zwana "Symfonią przeznaczenia" i dziewiąta z "Odą do radości" (inne raczej nie pasują); niejednokrotnie też umieszcza się w programie wielkie formy religijne. Do "rocznicowego" repertuaru dołącza także coraz większa liczba utworów powstałych w różnych okresach XX wieku, w tym te, które - skomponowane już po II wojnie światowej - odnoszą się do tego wydarzenia bezpośrednio, m.in. "Requiem wojenne" Benjamina Brittena czy "Ocalały z Warszawy" Arnolda Schönberga.
W Polsce rekordzistą w dziedzinie tworzenia muzyki składanej w hołdzie historii jest Krzysztof Penderecki. Samo jego wejście na tę drogę było poniekąd przypadkowe - jednemu ze swych młodzieńczych utworów nadał za namową ówczesnego dyrektora muzycznego Polskiego Radia tytuł "Tren - ofiarom Hiroszimy", który okazał się adekwatny do nastroju muzyki. W późniejszych czasach już z określoną intencją i na konkretne zamówienia powstały: orator- ium "Dies irae" - na odsłonięcie pomnika ofiar hitleryzmu w Oświęcimiu (1967 r.), "Kosmogonia" z okazji 25-lecia istnienia ONZ (1970 r.) czy komponowane w latach 80. kolejne części monumentalnego "Polskiego requiem", z których każda poświęcona jest jednemu z dramatów dwudziestowiecznej historii Polski - od Katynia po Gdańsk. W ostatnich latach kompozytorowi przyszło się zmierzyć z bardziej optymistycznymi tematami, jak 3000 lat Jerozolimy czy 800 lat Moskwy. Również jako dyrygent zaangażował się intensywnie w obchody wielkich rocznic - tradycją stały się już jego koncerty z orkiestrą Sinfonia Varsovia w warszawskich kościołach, gdzie wykonywał nie tylko własną muzykę. Sześćdziesięciolecie wybuchu II wojny światowej Penderecki uczcił 1 września w Berlinie, po raz pierwszy przedstawiając w stolicy Niemiec swe "Polskie requiem" z muzykami polskimi i niemieckimi.
Tego samego wieczoru w Gdańsku w jedynym nie odbudowanym po wojnie kościele św. Jana odbył się Koncert Pojednania, na który przybyli prezydenci Johannes Rau i Aleksander Kwaśniewski. Bez zbędnych wstępów i mów (tych było dosyć wcześniej tego dnia na Westerplatte) wysłuchano II symfonii "Zmartwychwstanie" Gustava Mahlera w wykonaniu jednej z najlepszych orkiestr świata, Filharmonii Izraelskiej pod batutą Zubina Mehty, solistek Jadwigi Rappe (alt) i Agnieszki Wolskiej (sopran) oraz chóru Filharmonii Narodowej. Ta symfonia, w której Mahler za pomocą tekstów Klopstocka przekazał swą głęboką, żarliwą wiarę w zmartwychwstanie i siłę ludzkiego ducha, jest idealnym dziełem na tę okazję. Muzycy z Tel Awiwu, którym twórczość Mahlera jest z wielu względów szczególnie bliska, zajmując ważne miejsce w ich repertuarze, dali interpretację przepiękną i wzruszającą, a polscy śpiewacy, zwłaszcza Jadwiga Rappe, wspaniale się do tej atmosfery dopasowali. "Dziś jesteśmy częścią waszego pojednania, Niemców i Polaków. Trzy dni wcześniej wykonaliśmy tę samą symfonię na festiwalu w Weimarze. Tam graliśmy z Bawarską Orkiestrą Symfoniczną, a śpiewały chóry z Monachium, Pragi i Brna. Przeżywaliśmy wówczas wielkie wzruszenie faktem, że po sześćdziesięciu latach Niemcy i Żydzi wraz z Czechami grali z sobą w absolutnej harmonii" - powiedział maestro Mehta, który po gdańskim koncercie został obdarowany rzeźbą symbolizującą pojednanie narodów niemieckiego, polskiego i żydowskiego.
3 września w Warszawie w Filharmonii Narodowej odbył się kolejny uroczysty koncert w ramach obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej. Tym razem obsada była międzynarodowa: zagrała Światowa Orkiestra Jeunesses Musicales, grupująca muzyków do 26. roku życia z kilkudziesięciu krajów. Poprowadził ją wybitny niemiecki kapelmistrz urodzony w Brzegu, wieloletni szef lipskiego Gewandhausu oraz - od 1991 r. - Filharmoników Nowojorskich, Kurt Masur, który w okresie poprzedzającym zburzenie muru berlińskiego i zjednoczenie Niemiec odegrał istotną rolę w byłej NRD. Jako solistka wystąpiła najwybitniejsza niemiecka skrzypaczka Anne-Sophie Mutter, znana jako wielka admiratorka polskiej muzyki współczesnej. Przyjaźniła się serdecznie z Witoldem Lutosławskim i wielokrotnie wykonywała jego utwory, zawsze podkreślając, że to on właśnie nauczył ją rozumienia muzyki współczesnej (niestety, kompozytor nie zdążył ukończyć pisanego na jej zamówienie koncertu skrzypcowego). Dziś artystka współpracuje ściśle z Krzysztofem Pendereckim - za wykonanie napisanego dla niej II koncertu skrzypcowego "Metamorfozy" otrzymała w tym roku nagrodę Grammy. Na koncercie w Filharmonii Narodowej wykonała jednak repertuar klasyczny: "Koncert skrzypcowy" Beethovena, dając interpretację nieco kontrowersyjną, ale bardzo interesującą. Co ciekawe, sam kanclerz Niemiec Gerhard Schröder przyznał się publicznie, przemawiając przed warszawską publicznością, że musiał aż tu przyjechać, by po raz pierwszy usłyszeć swój najlepszy muzyczny "towar eksportowy" na żywo. Program uzupełniła powolna, refleksyjna II część "Koncertu na orkiestrę" Grażyny Bacewicz (niestety, dyrygent odmówił wykonania przewidzianej na ten wieczór "Uwertury tragicznej" Andrzeja Panufnika, powstałej w 1942 r.) oraz młodzieńcza, pełna temperamentu odpowiedniego dla młodzieżowej orkiestry I symfonia Dymitra Szostakowicza.
Czy muzyka może jednać? Wielu wypowiada się na ten temat sceptycznie - przede wszystkim ci, którzy w ogóle nie wierzą w pojednanie polsko-niemieckie, a jest ich wciąż niemało. Dla nich takie koncerty są pustymi gestami bez istotnego znaczenia. To oczywiście prawda, że oba tegoroczne koncerty pojednania były swoistymi gestami. Nie należy jednak wymagać, by spełniły funkcję, jakiej spełnić nie mogą. Jedno jest tu pewne i nie do przecenienia: słuchając w skupieniu muzyki, zwłaszcza w znakomitym wykonaniu, można choćby na parę godzin zapomnieć o resentymentach i niesnaskach dnia dzisiejszego, zadumać się nad dniem wczorajszym i myśleć o przyszłości. "Pamiętać, a nie spychać w niepamięć, i wspólnie budować; taki jest duch tego wieczoru" - powiedział przed koncertem w Warszawie kanclerz Gerhard Schröder.

Więcej możesz przeczytać w 37/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.