Wojna sieci

Wojna sieci

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z dr. HANSEM JOACHIMEM KÖRBEREM, prezesem METRO AG
Krzysztof Gołata: - Jak będzie wyglądał supermarket XXI w.?
Hans Joachim Körber: - W ostatnich latach można zauważyć skłonność do budowania dużych centrów handlowych, których jednym z elementów jest supermarket. Jego powierzchnia nie powinna przekraczać - i na ogół nie przekracza - 4 tys. m kw. Dlaczego coraz silniejsza jest tendencja do budowy takich centrów? To sposób na przeciwdziałanie rozdrobnieniu handlu i umożliwienie klientom dokonywania zakupów pod jednym dachem. Nie ulega wątpliwości, że komasacja wielu branż w jednym miejscu znacznie zwiększa atrakcyjność oferty handlowej. Dobrą ilustracją najnowszych tendencji jest nasze centrum handlowe M1 w Poznaniu, gdzie oprócz supermarketu otwarto ok. 50 sklepów różnych branż.
- Czym różnią się niemieckie sieci handlowe od amerykańskich, francuskich czy brytyjskich?
- Metro jest jedynym koncernem handlowym sprzedającym tak różnorodne produkty. Moim zdaniem, wszystkie sieci handlowe odzwierciedlają styl życia i preferencje obywateli danego kraju. Proszę zauważyć, że Francuzi kładą bardzo duży nacisk na wzbogacanie asortymentu artykułów spożywczych, z kolei dla Amerykanów bardzo ważne są gotowe mrożone produkty konsumpcyjne. W Niemczech nie wykształciła się jeszcze taka specjalizacja i dlatego dominują wielobranżowe supermarkety. Każda sieć jest zatem inna, związana z kulturą danego narodu i dlatego też trudno je porównać.
- Różnice kulturowe nie przeszkadzają jednak w ekspansji sieci handlowych poza granice własnego kraju. Czy Europejczycy mają szanse w walce na przykład z amerykańskimi supermarketami, których szefowie zapowiadają ekspansję w Europie?
- Dotychczas w Niemczech rozwijały się niemieckie sieci handlowe, we Francji francuskie, a w USA - amerykańskie. W Polsce po raz pierwszy spotykają się praktycznie wszystkie dominujące światowe firmy tej branży. Kto wyjdzie zwycięsko z rywalizacji? Ten, kto zaproponuje najatrakcyjniejsze ceny na swoje produkty... Wracając do amerykańskiej konkurencji. Dla żadnej europejskiej sieci konkurencja nie jest nową rzeczą; spotykamy się z nią codziennie. Podstawowym czynnikiem wyróżniającym amerykańskie firmy jest ich zasobność kapitałowa. Nie możemy zapominać, że wartość największego amerykańskiego koncernu handlowego jest o połowę większa niż wartość największej europejskiej sieci. Wiedzą o tym jednak tylko szefowie i właściciele koncernów. Klient nie odczuwa konsekwencji różnic kapitałowych między poszczególnymi koncernami.
- Klient zauważa jednak inną organizację i odmienne podejście do handlu. Czy Amerykanie nie są lepiej zorganizowani?
- Istnieją zasadnicze różnice w przepisach prawnych normujących funkcjonowanie centrów handlowych w USA i w Europie. Gdyby na przykład Amerykanie chcieli we Włoszech wybudować supermarket podobny wielkością do amerykańskiego, na pozwolenie musieliby czekać siedem lat. Zbyt często wydaje się nam, że to, co amerykańskie, jest najlepsze. Twierdzę, że tak nie jest i dlatego europejskie sieci nie powinny zbytnio się obawiać amerykańskiej inwazji.
- Wróćmy do koncernu Metro AG. Czy różni się on od konkurentów?
- Metro powstało z połączenia trzech sieci handlowych i dzisiaj jest zróżnicowanym koncernem. Chcemy być najlepsi w Europie, a naszym celem jest pojawianie się na nowych rynkach przed konkurencją. Przewidujemy, że w najbliższych latach nasze obroty na wszystkich rynkach będą wzrastały o 5-10 proc. rocznie. Zamierzamy być międzynarodową firmą promującą wszystkie swoje marki. Na przykład w Polsce sieć Makro postrzegana jest jako samodzielna i znana marka. Chcemy, aby już niedługo tak odbierano Real. Ponieważ jesteśmy spółką giełdową, oprócz spełniania oczekiwań klientów musimy realizować wymagania akcjonariuszy. W Metro istnieje specjalny system doboru pracowników. W Polsce musieliśmy nie tyle wybrać, ile przede wszystkim przeszkolić odpowiednią grupę ludzi. Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że handel w gospodarce rynkowej rządzi się innymi prawami niż w gospodarce scentralizowanej. Nie ulega wątpliwości, że nasz sukces w Polsce jest przede wszystkim zasługą pracowników.
- Nie wszyscy Polacy są zwolennikami hipermarketów. Dość powszechne jest przekonanie, podtrzymywane przez niektórych polityków, że duże sieci handlowe przyczyniają się do upadku małych, rodzinnych sklepów. Jak przekonać ludzi, że tak nie jest i obie formy handlu mogą wspólnie działać?
- Takie obawy wyrażane są nie tylko w Polsce. Ale proszę zwrócić uwagę, że w Niemczech istnieje dużo małych, specjalistycznych sklepów, które dobrze prosperują i rozwijają się. Wszędzie na świecie handel to nie tylko supermarkety i centra handlowe. Nie możemy zapomnieć, że w tej branży najważniejszy jest klient, a dzięki dużym sieciom otrzymuje on najtańszy towar. Żaden mały sklep nie zaproponuje tak korzystnej ceny i tak dużego asortymentu towarów. Małe sklepy muszą się do tego dostosować. Nie jest także prawdą, że zagraniczne supermarkety sprzedają głównie towary importowane. Często zapominamy, że 85 proc. produktów dostępnych w sieci Metro wyprodukowano w Polsce. Oczywiście, wymagamy towarów najwyższej jakości, ale czy w ten sposób nie pomagamy polskim producentom dostosować się do europejskich standardów? Już dzisiaj staramy się sprowadzać produkty z Polski i sprzedawać je w sklepach Metro w Niemczech. Stawiając określone wymogi jakościowe, przyspieszamy niejako termin dostosowania się polskich firm do norm Unii Europejskiej, której Polska będzie członkiem.
- Czy przystąpienie Polski do UE zmieni zasady funkcjonowania koncernu Metro w naszym kraju?
- Myślę, że nic nie zmieni się w naszej strategii wobec Polski. Wydaje mi się, że zniknie kilka problemów - łatwiejszy będzie transport towarów przez granicę, mniej będzie biurokracji, łatwiej będzie zatrudniać pracowników.
- Jakie są najbliższe plany inwestycyjne sieci Metro w naszym kraju?
- Pod koniec tego roku będziemy mieli w Polsce po osiemnaście supermarketów Makro i Real, dziesięć sklepów Praktiker i sześć salonów Media. Chcemy, aby w najbliższym czasie nasze placówki były we wszystkich znaczących regionach Polski. Nasza strategia zakłada realizację własnej koncepcji istnienia firmy, a nie zwalczanie konkurencji. Zawsze dopasowujemy strategię do warunków danego kraju, uwarunkowań kulturowych i upodobań klientów.
- Metro jest jednym z największych inwestorów zagranicznych w Polsce. Jakie są największe bariery dla dużych zagranicznych inwestycji w naszym kraju?
- Nie ma takich barier, których nie można przezwyciężyć. W Polsce nie było większych problemów. Początkowo mieliśmy trudności finansowe, ale zniknęły wraz z rozwojem polskiego sektora bankowego. Zresztą w każdym kraju są jakieś bariery. Uważam, że w Polsce są warunki do robienia dobrych interesów.
- W którym z państw Europy Wschodniej i Środkowej stworzono najlepszy klimat dla zagranicznych inwestycji?
- Metro działa na Węgrzech, w Czechach, Rumunii, Bułgarii, ale nie ma specjalnie dużych różnic w warunkach inwestowania w tych krajach. Wynikają one raczej z wielkości rynku i zasobności portfeli klientów. Jeżeli są problemy, to raczej w poszczególnych miastach.
- Czy Rosja jest obiektem zainteresowania Metro?
- Oczywiście, jesteśmy zainteresowani inwestycjami w tym kraju. Wydaje mi się, że w Rosji trzeba by zainwestować ponad miliard dolarów. To są naprawdę ogromne pieniądze, ale prowadzimy rozmowy z rosyjskimi partnerami.
- Dla wielu światowych gigantów wyzwaniem jest potężny i perspektywiczny rynek chiński.
- W Chinach uruchomiliśmy już kilka supermarketów. Inwestowanie w tym kraju rozpoczęliśmy od Szanghaju. Myślę, że ugruntowaliśmy naszą pozycję w tym regionie i właśnie Szanghaj będzie naszym centrum dalszej ekspansji. W tym kraju powstało dużo małych sklepów, które możemy zaopatrywać w nasze towary. Jestem przekonany, że za kilkanaście lat będzie to bogaty rynek.

Więcej możesz przeczytać w 38/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Rozmawiał: