Arsenał podziemia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polskie gangi mają do dyspozycji broń najnowszych generacji, która nie zdążyła jeszcze trafić do katalogów producentów
Niektóre grupy zaczęły się specjalizować w "domowej" produkcji pistoletów i karabinów, składanych z oryginalnych części sprowadzanych z Czech, Niemiec, Izraela i Stanów Zjednoczonych. Ani policja, ani UOP nie wiedzą, jakim arsenałem dysponuje przestępcze podziemie. Gangsterzy z okolic Jeleniej Góry mieli na przykład dostęp do rosyjskich granatników przeciwpancernychbroni niezwykle groźnej i dotychczas rzadko spotykanej w przestępczym arsenale. Można z nich miotać granaty na odległość 450 metrów, a także wystrzeliwać ładunki przeciwpancerne. Pole rażenia odłamkami sięga 50 metrów. Broń ta może zniszczyć każdy samochód, może też poważnie naruszyć konstrukcję dużego budynku. - Przed kilkoma tygodniami udało nam się przechwycić cztery granatniki należące do zorganizowanych grup przestępczych z byłego województwa jeleniogórskiego. Natrafiliśmy także na strzelby Remington z przyciętymi lufami i kolbami, dzięki czemu broń łatwiej ukryć pod ubraniem - mówi komisarz Sławomir Cisowski z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Służby specjalne i policja nie zdołały wytropić naprowadzanej na podczerwień wyrzutni przeciwpancernej, która kilkanaście miesięcy temu pojawiła się w Szczecinie. "Skruszony" gangster Rafał Ch., który zdemaskował swoich kompanów ze zbrojnego związku przestępczego Marka M., pseudonim Oczko, wyliczył przed sądem kilkanaście rodzajów broni, jaką dysponowali bandyci z Pomorza Zachodniego. Świadek oskarżenia powiedział m.in. o strzelbach gładkolufowych, karabinie snajperskim i pistolecie z masy porcelanowej, z którym bez trudu można przejść przez "bramki" na lotnisku.
Znakomite uzbrojenie posiadał kilkunastoosobowy gang z Trójmiasta, specjalizujący się w brutalnych napadach. Przestępcy mieli w swoim arsenale kusze z optycznymi celownikami. To broń dla koneserów - jest cicha, precyzyjna i skuteczna. Przestępcy z wybrzeża używali także strzelb i pistoletów maszynowych. Dysponowali gotowymi do zdetonowania bombami oraz pokaźnymi zapasami materiałów wybuchowych. W ostatnich latach polskie gangi przejmowały też broń oficjalnie wysyłaną z Gdańska na Łotwę i do Estonii. Na morzu przenoszono ją na barki i transportowano z powrotem do Gdańska. Część trafiała do terrorystów na Zachodzie.
Jeszcze kilka lat temu polscy bandyci używali broni prymitywnej, nierzadko własnej produkcji. Pistolety gazowe przerabiali na broń palną, przeznaczoną wyłącznie do oddania jednego lub dwóch strzałów. Chodziło o to, by zabić, a potem szybko pozbyć się narzędzia zbrodni. Podczas badań laboratoryjnych nie można było ustalić, z jakiej broni strzelano. - Obecnie gangsterzy dysponują coraz lepszym arsenałem - mówi młodszy inspektor Stanisław Bukowski z Komendy Głównej Policji, do niedawna szef kompanii antyterrorystycznej. - Używają na przykład automatycznego pistoletu Scorpion, który dosłownie "pluje stalą", w bardzo krótkim czasie można oddać z niego kilkadziesiąt strzałów. Polskie grupy przestępcze wyposażone są także w izraelskie uzi i profesjonalne pistolety automatyczne, na przykład słynny niemiecki MP-5, używany przez siły specjalne wielu krajów. Teraz dysponują nim nie tylko antyterroryści, ale i bandyci.
Pruszkowscy przestępcy, podejrzewani o udział w strzelaninie w restauracji Gama, podczas której zginęło pięciu "żołnierzy" Wołomina, korzystali zarówno z profesjonalnych sztucerów, karabinów i pistoletów maszynowych (m.in. uzi), jak i z broni wyposażonej w tłumiki oraz celowniki laserowe. Część swojego arsenału ukrywali w mieszkaniu przy ulicy Obozowej w Warszawie. Policjanci znaleźli tam także dużo ostrej amunicji, bomby gotowe do detonacji oraz urządzenia służące do zdalnego odpalania ładunków wybuchowych.
- Przed dwoma laty obserwowany przez Interpol handlarz narkotyków pojechał na Wschód po zamówioną broń. Wrócił z amerykańskim pistoletem wojskowym Federal Parker. To była najnowsza broń, wyprodukowana zaledwie dwa miesiące wcześniej. Pracownik FBI sprawdził aktualny katalog. Parkera jeszcze w nim nie było - wspomina oficer policji pracujący wówczas w wydziale do walki z przestępczością zorganizowaną.
Bandyci chętnie używają czeskich pistoletów CZ kaliber 9 mm, które są stosunkowo lekkie (ważą około kilograma) i dobrze "trzymają się dłoni". Największe grupy przestępcze w Polsce zaopatrywały się w "cezetki" głównie w województwach łódzkim, świętokrzyskim i małopolskim. Tam właśnie do niedawna działali handlarze powiązani z międzynarodową organizacją o charakterze mafijnym, zajmującą się przemytem broni. Towar sprowadzano przeważnie z Austrii i Czech. Pistolet CZ kosztował na naszym rynku ok. 1500 zł. Niewiele więcej płacono za popularnego w przestępczych kręgach kałasznikowa. Przy hurtowych zakupach handlarze obniżali cenę, dodawali ostrą amunicję oraz materiały wybuchowe. Dostawami zainteresowani byli głównie gangsterzy z Warszawy, a także z okolic Kielc i Łodzi. Policja trafiła do właścicieli "hurtowni", którzy prawdopodobnie współpracowali z przemytnikami oraz profesjonalnymi producentami broni. W styczniu tego roku zatrzymano 11 osób podejrzanych o handel i produkcję broni. Zarekwirowano im kilkaset sztuk amunicji, 21 egzemplarzy broni krótkiej i długiej, ponad 20 kg materiałów wybuchowych oraz 150 zapalników.


Na wojnach najbardziej zyskują mafie. Każdy konflikt zbrojny powoduje, że w siłę rosną
grupy przestępcze w państwach sąsiednich


Inna "hurtownia" funkcjonowała na Pomorzu Zachodnim. Dwaj dostawcy z okolic Szczecina, pracujący na zlecenie rodzimych i zagranicznych grup przestępczych, dysponowali specjalistycznym sprzętem rusznikarskim. W warsztacie usuwali numery fabryczne z rewolwerów i oryginalnych pistoletów Sig Sauer. Zajmowali się również produkcją na zamówienie. Potrafili skonstruować profesjonalną broń maszynową, w której instalowali fabrycznie nowe lufy. Zaopatrywali też przestępczy półświatek w plastyczny materiał wybuchowy, wojskowe zapalniki i granaty. Dostawy z Pomorza Zachodniego zostały przerwane w kwietniu tego roku, kiedy do prywatnej fabryki wtargnęli policjanci z grupy antyterrorystycznej. - Wspólnie ze strażą graniczną trafiliśmy także do kolejnego producenta broni. Czterdziestopięcioletni rusznikarz ze Stargardu Szczecińskiego wyprodukował domowym sposobem pięciostrzałowy rewolwer kalibru 9 mm oraz sześciostrzałowy rewolwer wykonany z fabrycznych części. Znaleźliśmy u niego magazynki, kolby i bębenki oraz zapasy amunicji - opowiada komisarz Krzysztof Targoński z KWP w Szczecinie.
W podszczecińskim lesie natrafiono także na skład ostrej amunicji do różnego rodzaju karabinów maszynowych. Pociski ukryte były w starym bunkrze i prawdopodobnie pochodziły z magazynów wojskowych. Anonimowy rozmówca, który przekazał informację do Pomorskiego Oddziału Straży Granicznej, twierdził, że magazyn był własnością tamtejszych gangów. Podobne składy amunicji znajdowały się w województwie pomorskim. W mieszkaniu na gdyńskim Obłużu znaleziono z kolei 10 tys. nabojów, pociski przeciwlotnicze i kilka skrzynek z oryginalnymi, pochodzącymi z różnych krajów, taśmami do broni maszynowej.
Największy z ujawnionych dotychczas przez policję podziemnych arsenałów znajdował się w gospodarstwie rolnym w okolicach Sandomierza. W kwietniu funkcjonariusze Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej KG Policji znaleźli w zakopanych w ziemi beczkach 140 kg plastycznego materiału wybuchowego, 25 kg trotylu, 13 kg lontu, 10 kg materiałów wybuchowych na bazie nitrozwiązków oraz magazyn amunicji. Wszystko to należało do profesjonalnie zorganizowanego "przedsiębiorstwa", zaopatrującego grupy przestępcze z całego kraju zarówno w hurtowe ilości materiałów wybuchowych, jak i broń pochodzącą z przemytu. Polska nie jest jednak krajem docelowym na przemytniczych szlakach. Uzbrojenie zamawiane i transportowane przez nasze grupy przestępcze pochodzi głównie z Austrii, Czech, Słowacji i Rosji. Nielegalne transporty kierowane są w różne strony świata, w szczególności do regionów, w których toczą się walki, oraz do państw objętych embargiem na dostawy broni.
- Na wojnach i konfliktach najbardziej "tuczą się" mafie. Każdy konflikt zbrojny powoduje, że w siłę rosną grupy przestępcze w państwach sąsiednich - wyjaśnia nadkomisarz Paweł Biedziak, rzecznik prasowy komendanta głównego policji. - Taką prawidłowość sygnalizują policje wielu krajów. Spółki handlujące bronią wchodzą w układ z przemytnikami. Kraje będące stronami wojny objęte są embargiem na dostawy broni, amunicji i ropy, jednak "ktoś" im to wszystko dostarcza. To właśnie konflikty zbrojne są podstawowym źródłem dochodów dla związków o charakterze mafijnym.
Polskie grupy przestępcze najbardziej skorzystały na konflikcie zbrojnym na Bałkanach. Wzbogaciły swoje arsenały o rosyjskie i izraelskie karabiny maszynowe, przemycane ze Słowacji materiały wybuchowe oraz nadsyłane ze Stanów Zjednoczonych oryginalne części do pistoletów: lufy z urządzeniem spustowym, magazynki i przyrządy celownicze. Wojna w Jugosławii ożywiła "wymianę handlową" pomiędzy tamtejszymi gangami a grupami w Polsce. Na naszym rynku masowo pojawiały się wtedy stare "cezetki", używane jedynie przez armię jugosłowiańską. Z Polski przez Czechy wyjeżdżały z kolei transporty karabinów i materiałów wybuchowych.

Polscy bandyci chcą mieć to, co zobaczą w sensacyjnych filmach. Lubią mieć także broń, którą na co dzień posługują się służby specjalne

- Grupy przestępcze z Czech od lat mają doskonałe układy z producentami broni. Czeska broń pozbawiona numerów seryjnych trafiała na przykład do arabskich terrorystów. Nasze gangi preferują broń krótką i taką najczęściej zamawiają. Gangster walczy czymś innym niż żołnierz, nie znaczy to jednak, że nie kupi "kałacha". Polscy bandyci chcą mieć to, co zobaczą w sensacyjnych filmach. Stąd ich zainteresowanie chociażby pistoletami MP-5. To dla nich broń kultowa. Lubią mieć także broń używaną przez zawodowych morderców (kaliber 0,22 cala), którą na co dzień posługują się służby specjalne, na przykład Mosad. Taką broń mają także zabójcy w Polsce - mówi oficer Urzędu Ochrony Państwa.
Zdaniem naszego rozmówcy z UOP, do Polski można sprowadzić każdą, nawet najnowocześniejszą broń. Przemytnicy i handlarze w tej branży oferują kontrahentom "podziemne" cenniki (najnowszy obejmuje sześć stron formatu A4 zapisanych drobnym drukiem). Ceny są zbliżone do oficjalnych stawek producentów. W przemytniczej ofercie zdecydowanie droższa jest jedynie amunicja. Zamówiony za granicą towar trafia do "dziupli", czyli nielegalnych magazynów.
Nie wiadomo, ile broni palnej znajduje się w rękach przestępców. Nie wiadomo też, jakimi ilościami materiałów wybuchowych dysponują polskie gangi. Na początku tego roku policjantom z Biura do Walki z Przestępczością Zorganizowaną udało się zlikwidować jeden z najważniejszych szlaków przemytu plastiku. Szlak ten rozpoczynał się w słowackich zakładach produkujących materiały wybuchowe. Zatrzymano czterech Polaków i Słowaka, którzy zamierzali przekazać gangom "wybuchowy towar" za 20 tys. marek (25 kg plastiku, z którego można przygotować sto solidnych bomb).
Większość znajdującego się na nielegalnym rynku dynamitu i trotylu pochodzi głównie z kopalń oraz z zapasów wojskowych. - Z jednostek wojskowych wynoszone są co roku dziesiątki, jeżeli nie setki kilogramów materiałów wybuchowych. Trotyl wyciągany jest także z poniemieckich min przeciwpancernych, wciąż znajdowanych w Polsce. Z jednej miny można uzyskać 5 kg materiału wybuchowego. Tymczasem do całkowitego zniszczenia samochodu lub poważnego naruszenia konstrukcji budynku w zupełności wystarczy kilogram. Przestępcy lubią jednak mieć zapasy. Gdyby przeznaczyli na bomby 5 proc. tego, co uzbierali, w każdym dużym mieście co tydzień dochodziłoby do silnych eksplozji - opowiada oficer UOP.
W walkę ze zorganizowaną przestępczością włączyły się niedawno Wojskowe Służby Informacyjne. Major Robert Kowal, rzecznik wojskowych służb specjalnych, zapowiedział "rozszerzenie zakresu działań WSI". Wywiadowcy WSI zajmą się przede wszystkim zbieraniem informacji o powiązaniach gangów z jednostkami wojskowymi. Raport przygotowany przez analityków WSI potwierdził bowiem, że struktury mafijne coraz szerzej wchodzą w interesy z wojskiem, a sprzedana przestępcom broń figuruje tylko na papierze i w fikcyjnych magazynach oraz depozytach.
Wojskowi wyciągnęli też wnioski z dwóch niechlubnych zdarzeń: kradzieży 75 sztuk broni z jednostki wojskowej na Bemowie (odzyskano 38 sztuk) oraz rabunku dokonanego na ORP "Grunwald". - Broni zrabowanej z jednostki na Bemowie użyto podczas napadu w Raszynie: zabito z niej właściciela kantoru. Postrzelono z niej także człowieka przed dyskoteką Coloseum w Warszawie. Używali jej również przestępcy napadający na tiry - wylicza Magdalena Klaczyńska, rzecznik prasowy UOP. - Do kradzieży na okręcie cumującym w porcie marynarki wojennej w Świnoujściu doszło w środku nocy - przypomina płk Zdzisław Okoniewski, szef Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Szczecinie. - W grudniu 1995 r. z ORP "Grunwald" zginęło 25 pistoletów P-83, będących osobistą bronią kadry, oraz 47 magazynków. Wyniesiono także kbk AK z amunicją. Dokonał tego marynarz rezerwy, który pełnił niegdyś służbę na "Grunwaldzie". Prokuratura postawiła zarzuty także trzem członkom załogi, m.in. z powodu niewłaściwie pełnionej służby wartowniczej. Od czasu tamtej kradzieży na okrętach wojennych zlikwidowano magazyny broni i amunicji - przeniesiono je na ląd.
Bandyci mogą umieszczać w wojsku swoich ludzi nie tylko po to, by wynosili broń; zależy im także na tym, żeby "żołnierze" półświatka przeszli w jednostkach profesjonalne przeszkolenie, na przykład pirotechniczne. Najlepiej nadawałaby się do tego celu 12. Dywizja Zmechanizowana ze Szczecina, wchodząca w skład NATO-wskiego Wielonarodowego Korpusu Północ-Wschód. - Wiemy o zagrożeniu, dlatego utrzymujemy stały kontakt z policją. Staramy się analizować specyfikę grup przestępczych działających w Szczecinie i na Pomorzu Zachodnim - podkreśla generał Edward Pietrzyk, zastępca dowódcy korpusu. - Podjęliśmy środki, by żadna lokalna grupa nie miała szans na przeniknięcie do naszych struktur.

Więcej możesz przeczytać w 38/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.