Bilans transformacji

Bilans transformacji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeszcze dziś można spotkać wierzących, że za Gierka tempo wzrostu gospodarczego wynosiło dziesięć procent rocznie
Idealizacja przeszłości to zjawisko normalne. Obraz lat młodości utrwala się w pamięci w sposób jednostronny. Brakuje w nim zwykle cieni. Byliśmy młodzi, a życie było przed nami. Do szczęścia brakowało nam niewiele. Gorzej jednak, gdy usiłuje się nam wmówić, że kiedyś wszystko było rzeczywiście cacy, że za Gierka czy za Jaruzelskiego (lata 70. i 80.) było lepiej niż dziś, gospodarka funkcjonowała zupełnie dobrze i tylko spisek wrogich sił doprowadził do jej upadku. Od takich, wcale nie tak rzadko spotykanych twierdzeń jest już tylko krok do generalnej negacji polskiego przełomu sprzed dziesięciu lat. Społeczne koszty transformacji (pojęcie mgliste i wyjątkowo często nadużywane) prezentowane bywają nie tylko jako pogorszenie sytuacji niektórych grup zawodowych, lecz jako strata globalna netto, strata całego społeczeństwa. Gdyby tej przeklętej transformacji nie przeprowadzono, to byłoby dziś w Polsce generalnie lepiej. A tak to niektórym (nie wymieniam nazwisk) jest gorzej niż za hitlerowskiej okupacji.
Nigdy nie przypuszczałem, że po dziesięciu latach transformacji trzeba będzie znowu przypominać, że owa idealizowana, pseudosocjalistyczna gospodarka rozłożyła się sama, wykazawszy niezdolność do podołania wyzwaniom współczesności, do przestrzegania kryteriów racjonalności ekonomicznej. Jeszcze dziś chwali się tu i ówdzie tzw. dobre czasy wczesnego Gierka, kiedy właśnie gwałtownie wzrastało nasze zadłużenie dolarowe, do dziś nam doskwierające. Zapomina się o tym, ile miliardów utopiono w nietrafionych i nie zakończonych inwestycjach. Jeszcze dziś można spotkać wierzących, że za Gierka tempo wzrostu gospodarczego wynosiło 10 proc. rocznie, choć doskonale wiadomo, że było to tempo wzrostu nakładów (finansowanych zagranicznym kredytem), a nie efektów, które nigdy się nie pojawiły. Do dziś można spotkać facetów twierdzących, że produkt krajowy brutto w 1989 r. był większy niż w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Nic to, że był to produkt jedynie statystycznie imponujący dzięki automatycznemu uznawaniu wszelkich nakładów za efekty, że produkt ten miał beznadziejną strukturę, znajdującą swoje odbicie w ówczesnych sklepach. Natomiast fatalne są - ich zdaniem - lata 90., kiedy realna sprzedaż w handlu wzrastała o 8-10 proc. rocznie, kiedy ponownie zaczęła wzrastać średnia długość życia mężczyzn. To drobiazg, że w tym wspaniałym 1989 r. stopa inflacji wyniosła 640 proc., a gospodarka upadła.


Reformy z początkiem 1990 r. ujawniły rzeczywisty stan naszej gospodarki

Przeciwnicy transformacji nie chcą do dziś przyjąć do wiadomości, że radykalna terapia z początkiem 1990 r. ujawniła jedynie rzeczywisty stan gospodarki, starannie ukrywany przez długie lata dzięki wszechobecnej fikcji ekonomicznej. Przypomnijmy to raz jeszcze: nie było w roku 1989 żadnego alternatywnego, a zwłaszcza bardziej korzystnego programu ekonomicznego przezwyciężenia przeszłości. Poglądowi, że można to było zrobić łagodniej, zadaje kłam stopa inflacji roku 1990, która wyniosła jeszcze 250 proc. Powiedzmy też sobie raz jeszcze, że rzeczywiste, globalne, dotykające cały naród koszty społeczne - to straty związane z prawie półwieczem totalitaryzmu. Zdegradował nas nie tylko wobec najlepszych, lecz także wobec Portugalii czy Grecji. A przecież w latach 50. można było przeczytać w naszej prasie, że niebawem osiągniemy poziom gospodarczy Włoch!!
Oczywiście, nic bardziej nie martwi niż przejawy niegospodarności w życiu codziennym. Złą krew powoduje nasza niezdolność do segregacji, do zagospodarowania odpadów, bezpowrotne niszczenie tysięcy ton makulatury i wiele innych, godnych potępienia zjawisk, jak np. indolencja sił porządkowych, dopuszczających do wysypywania na tory polskiego zboża przeznaczonego na eksport. Nawiasem mówiąc, Lyndon la Rouche i Helga Zepp mają powody do zadowolenia z ucznia - Andrzeja Leppera. Mam jednak ciągle nadzieję, że Polacy nie dadzą sobie wmówić, że w socjalizmie czy w faszyzmie byłoby lepiej.
Więcej możesz przeczytać w 39/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.