Deszcz cyberdolarów

Deszcz cyberdolarów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wielki kapitał kupuje udziały w polskich firmach internetowych
Na kilka polskich firm internetowych spadł złoty deszcz. Po latach, gdy zajmowanie się Internetem nie dawało korzyści materialnych, nadeszły czasy inwestorów. Pionierzy polskiej sieci pracowali w kilkunastoosobowych firmach. Bardziej zresztą przypominały one grupy koleżeńskie niż przedsiębiorstwa. - Patrzyliśmy z nadzieją na Amerykę, bo wiedzieliśmy, że to, co tam się sprawdziło, po kilku latach będzie podobnie funkcjonowało u nas - twierdzą zgodnie młodzi menedżerowie. W USA, po wstępnym okresie spontaniczności i samodzielności spółek internetowych, rynkiem zainteresowały się koncerny. Dość szybko wykupiły one dużą część najlepszych przedsiębiorstw. Niewielu założycielom firm udało się zachować pokaęne pakiety akcji. Ci, którzy byli zapobiegliwi, są dziś miliarderami. Polscy internetowi biznesmeni skorzystali z nauki. Starają się jednocześnie zdobyć pieniądze na inwestycje i zachować udziały.
Od kilku do kilkunastu milionów złotych w ciągu dwóch, trzech lat wydadzą na rozwój rodzimych serwisów internetowych trzy konkurujące o polskich internautów firmy, związane z największymi korporacjami z branży komputerowej. Powstanie polskiego Internetu datowane jest na 1991 r. W pierwszych latach z sieci korzystało jednak tylko kilkadziesiąt tysięcy osób ze środowisk akademickich. Dzisiaj liczba polskich internautów szacowana jest już na 2 mln i ma szybko wzrastać. Nie dziwi więc fakt, że Internetem zaczął się interesować wielki biznes. Zarabianie na sieci to jednak odległa perspektywa.
Na amerykańskich giełdach wartość firm internetowych sięga miliardów dolarów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ich roczne obroty rzadko przekraczają kilkadziesiąt milionów dolarów. Ponadto zdecydowana większość przynosi straty. Ta dysproporcja między wyceną inwestorów a bieżącymi wynikami finansowymi tych przedsiębiorstw świadczy o tym, że kupuje się jedynie złote perspektywy. Zdaniem wielu analityków giełdowych, spółki internetowe są jednak przeszacowane. Kilkakrotnie zresztą dochodziło już do ostrych korekt ich kursów.
Firmy umownie zwane internetowymi dzielą się na dwie grupy: działające w sieci (oferują towary i usługi) oraz zapewniające dostęp do Internetu, czyli tzw. ISP (Internet Service Providers - dostawcy usług internetowych). Pierwsze nazywa się wirtualnymi, gdyż często całym ich początkowym majątkiem jest witryna internetowa. Najsłynniejszą firmą tego typu jest bodajże działająca od kilku lat Amazon.com - internetowa księgarnia, która pod względem wartości pobiła już największe sieci sprzedaży książek na świecie, często cieszące się ponadstuletnią tradycją. Akcje należące do Jeffa Bezosa, założyciela Amazon.com, warte były - według najwyższego kursu w tym roku - ponad 13 mld USD, a ubiegłoroczne wyniki finansowe firmy to... obroty w wysokości 600 mln USD i strata przeszło 70 mln USD. Roczna dynamika wzrostu przychodów Amazon.com przekracza jednak 250 proc. Triumfy popularności święcą również portale, a więc strony internetowe z rozbudowanymi serwisami informacyjnymi, katalogami zasobów internetowych i sklepami elektronicznymi. Mało kto nie słyszał na przykład o portalu Yahoo!, miesięcznie odwiedzanym przez prawie 20 mln internautów.
Na naszym rynku nie ma tak spektakularnych przykładów, choć ostatnio znacznie wzrosło zainteresowanie wirtualnymi spółkami działającymi w ?polskim? Internecie. Poważne firmy zainwestowały duże pieniądze w budowane w naszym kraju portale. Na razie liczą się dwa katalogi zasobów internetowych - stopniowo przekształcane w portale - Onet i Wirtualna Polska. W pierwszym udziały ma Optimus Pascal - spółka założona w styczniu przez Optimus i wydawnictwo Pascal, której kapitał własny wynosi 1,25 mln zł. Kapitał Centrum Nowych Technologii - prowadzącego Wirtualną Polskę - jest dziesięciokrotnie niższy, dlatego firma, by móc skutecznie rywalizować na rynku, rozglądała się za partnerem. W sierpniu CNT zawarło umowę z Prokomem, gdyńskim potentatem informatycznym. Szczegóły finansowe umowy nie zostały wprawdzie ujawnione, niemniej mówi się, że nieoficjalnie wycena WP sięga - bagatela - 15 mln USD. Oznaczałoby to, że Prokom, kupując 25 proc. udziałów, zapłacił za nie prawie 16 mln zł. Na portalowy rynek wkroczyła ostatnio jeszcze jedna firma - Internet FM. Jej portal ma być uruchomiony w grudniu. Udziałowcami są Comarch i spółki związane z radiem RMF FM. Kapitał założycielski wynosi 3 mln zł.
Wszystkie trzy konsorcja unikają podawania konkretnych sum, jakie zainwestują w sieć, choć nieoficjalnie mówi się nawet o kilku milionach dolarów. Wielkie inwestycje oczywiście mają zaowocować wielkimi zyskami. Pieniądze te zaczną się jednak zwracać najwcześniej za trzy lata. - Nie spodziewamy się, by już teraz można było zarabiać na Internecie - powiedział otwarcie Tomasz Kolbusz, wiceprezes zarządu Optimus Pascal. - Jesteśmy przygotowani, że przez pierwsze lata będziemy inwestować - wtóruje mu Krzysztof Nepelski, jeden z pomysłodawców Internet FM. Mimo to już kilka miesięcy temu Optimus prowadził podobno rozmowy z zagranicznym inwestorem, zainteresowanym odkupieniem Onetu. Wówczas jednak Roman Kluska - założyciel Optimusa - powiedział, że sprzedawanie spółki na tym etapie nie byłoby uzasadnione, gdyż jej wartość w przyszłości będzie znacznie wyższa. Nie jest jednak wykluczone, że do takiej transakcji może niedługo dojść. Portalowe firmy nie obawiają się, przynajmniej na obecnym etapie, rywalizacji. - W polskim Internecie jest miejsce dla kilku dużych portali - uważa Grzegorz ¸apanowski z CNT.
Intratnym zajęciem jest dostarczanie dostępu do Internetu. Właśnie na tym wyrosła America Online. Dzisiaj z jej usług korzysta kilkadziesiąt milionów osób na całym świecie. Kilka miesięcy temu AOL przejęła Netscape - producenta popularnej przeglądarki internetowej - za ponad 4 mld USD. Na naszym rynku także działa kilka dużych przedsiębiorstw ISP. Ich przedstawiciele unikają jednak podawania konkretnych sum - zarówno wysokości przychodów, jak i wartości inwestycji. Za największego polskiego prywatnego usługodawcę internetowego uchodzi grupa Internet Partners. Tworzą ją firmy Atom i Internet Technologies, w których udziały ma amerykański operator telekomunikacyjny Global TeleSystems Group. W ubiegłym roku ich łączne przychody oszacowano na 14,5 mln zł. Za swoje udziały GTS miał zapłacić ponad 10 mln USD. W trakcie rozmów z inwestorami jest Polbox. Przedstawiciele warszawskiego ISP nie chcieli ujawnić, czy będzie to partner polski, czy zagraniczny, ani żadnych innych szczegółów transakcji.
Największym dostawcą usług internetowych na naszym rynku jest jednak Telekomunikacja Polska. Najprawdopodobniej jeszcze w tym miesiącu powstanie spółka prowadząca działalność w sieci - TP Internet. Przyszły jej szef - Sławomir Kulągowski - stwierdził, że potencjał TP SA pozwoli realizować nowej spółce ?przedsięwzięcia, które dotychczas pozostawały poza zasięgiem firm działających w internetowym segmencie w Polsce?. Niestety, także w tym wypadku brak jeszcze konkretów, choć niewątpliwie możliwości finansowe TP SA czynią nową spółkę jednym z głównych graczy na rynku. Ponadto o polskich internautów zamierzają zabiegać Netia i budujący imperium telekomunikacyjne Elektrim.
Komercjalizacja ,,polskiego'' Internetu nabiera tempa. Zdaniem przedstawicieli wielu firm krajowych i zagranicznych, jest on już na takim etapie rozwoju, iż warto w niego inwestować. Oczekiwany od kilku lat wysyp elektronicznych usług wydaje się już coraz bliższy. Trzeba jednak pamiętać, że do tej pory główną barierą rozwoju elektronicznego handlu w Polsce nie były względy techniczne bądę finansowe, lecz przyzwyczajenie użytkowników do tradycyjnego sposobu kupowania towarów i usług. Przeszkodą jest również to, że nie ma uregulowań prawnych umożliwiających posługiwanie się dokumentem elektronicznym i internetowym podpisem. Daniel Maciejski
Więcej możesz przeczytać w 40/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.