Ojczyzna telenowel

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polskie telenowele zyskują większą popularność w naszym kraju niż ich południowoamerykańskie odpowiedniki
Sitcomy, czyli seriale komediowe, skutecznie konkurują z produkcjami amerykańskimi i angielskimi. Niedługo pojawi się w Polsce pierwsza ,,opera mydlana'', czyli serial emitowany codziennie. Ţadnej jednak z krajowych produkcji nie udaje się nam sprzedać za granicą. Nikt nawet nie próbuje tego robić.
Nasze telenowele poświęcone są jedynie ,,lokalnym'' problemom - twierdzą ich producenci. - Aby sprzedać polską telenowelę lub sitcom za granicą, konieczne jest albo tłumaczenie charakterystycznych dla Polski realiów, albo też zdecydowanie się od samego początku na produkcję serialu uniwersalnego. W telenowelach wenezuelskich jedynym lokalnym wyróżnikiem jest na przykład imię Jorhe. Akcja natomiast może się rozgrywać niemal w dowolnym miejscu na świecie. Drugą przeszkodą jest nieumiejętność sprzedawania tego typu produkcji. Odbywa się to na ogół na międzynarodowych targach, gdzie kupuje się i sprzedaje pakiety różnych programów, seriali i filmów. W Polsce nie ma ani tendencji, ani nawet osoby, która chciałaby profesjonalnie zająć się eksportem telenoweli - mówi Krzysztof Jaroszyński, satyryk, autor ?Graczyków?, jednego z sitcomów emitowanych w Polsacie.
Pierwsza prawdziwa telenowela w polskiej telewizji podzieliła widzów na zagorzałych entuzjastów i równie zaciekłych przeciwników nowej formy telewizyjnej opowieści. Nic jednak nie robi tak dobrze produktowi, jak zażarte spory. Dla producentów i tak jest jasne, do kogo kierują swoje historie. Jeden odcinek nie zajmuje więcej niż pół dnia z życia bohaterów.
- Wytrzymuję jedynie dwie minuty takiego serialu. Ludzie jednak chcą go oglądać. A reklamodawców interesuje tylko liczba widzów - mówi szef programowy jednej ze stacji telewizyjnych.
Od pierwszego spotkania z brazylijską niewolnicą Isaurą mija druga dekada i cały telewizyjny świat od lat respektuje miliony widzów uzależnionych od ,,oper mydlanych''. Rodzima telenowela jest jeszcze niemowlakiem, a już o prawo do pierwszej antenowej emisji toczył się zażarty bój między producentami. Rywalizowali scenarzyści i producenci. Jedno było jasne od początku - taka produkcja gwarantuje korzyści finansowe na wiele lat.
W USA prestiżowa nagroda Emmy w kategorii Day Times Award przyznawana jest właśnie telenowelom. Nasz emitowany w Jedynce ,,Klan'' także doczekał się nagrody. Powód był szczególny - telenowela pobiła wszystkie rekordy oglądalności w swojej kategorii, dziś może się pochwalić dziewięciomilionową widownią. - Kiedy rozpoczynano emisję ,,Klanu'', było mało reklam. A teraz proszę, reklamodawcy pchają się drzwiami i oknami, dochodzi niemal do przetargów, kto da więcej za prawo reklamowania się na tle rodziny Lubiczów - przypomina Janusz Rzeszewski, reżyser muzycznych komedii.
TVN, stacja emitująca program na raczej wysokim poziomie, dzieli swój czas telewizyjny na kilka pasm. Jedno jest dla amatorów łzawych romansów, drugie dla miłośników ambitnego kina i ciekawej publicystyki. W pierwszym można obejrzeć niczym nie różniące sięod siebie Cristiny, Rosalindy i ,,dziedziczki''. W drugim pasmie TVN emituje polskie seriale komediowe: ,,Ja, Malinowski'' oraz ,,Lot 001'', współprodukowany z Wizją TV, reżyserowany przez Andrzeja Zaorskiego. Najwięcej telenoweli emituje Polsat. Kilka z nich jest rodzimej produkcji. W ,,Miodowych latach'' występuje m.in. Artur Barciś, zaś w ,,Rodzinie zastępczej'' - Piotr Fronczewski.
Elitarna Dwójka także nie oparła się telenowelom. Żeby oglądać swary Złotopolskich i Gabrielów, przed telewizorami kilka razy w tygodniu zasiada 7 mln widzów. - To najlepiej świadczy o tym, że się nam udało. Nasza historia zostawiła daleko w tyle szablony brazylijsko-wenezuelskie. Czerpiemy z rzeczywistości - twierdzi scenarzysta ,,Złotopolskich'' Jan Purzycki. Nagabywany przez dziennikarzy, dlaczego będąc tak blisko wiejskiego tematu, robi takich telewizyjnych ,,Matysiaków'', a nie pokusi się o ,,Jeziorany'', tłumaczy cierpliwie: - Jak zwykle wszystko sprowadza się do problemu pieniędzy. Odcinek jest kręcony dwa i pół dnia. Kosztuje około miliarda starych złotych. Filmowa opowieść o ludziach wsi i ich problemach byłaby z pewnością bardzo oczekiwaną wiejską sagą. Tyle że w radiowych opowieściach wszystko daje się opisać słowem i na słowie się opiera. Tu trzeba by trochę postać z chłopami pod punktem skupu zboża. Słowem, wychodzi się z kamerą w plener Bóg wie na jak długo. Kto za to zapłaci?
Właśnie. Tym bardziej że serial odniósł sukces finansowy. Nawet emitowana od lat w jedynce amerykańska opera mydlana ,,Moda na sukces'' nie osiąga takich wyników - ma zaledwie 5,7 mln widzów. Nie trzeba dodawać, że bohaterowie w tych opowiastkach uznają tylko dwa nastroje: czarny pesymizm i euforię. Tamci wykonawcy rzadko trafiają z ,,oper mydlanych'' do ambitniejszych produkcji. - W Stanach Zjednoczonych panuje pod tym względem ścisła hierarchia. Sitcomy i seriale są wyraęnie oddzielone od soap operas - dodaje Beata Poźniak. Aktorzy naszych telenowel to często gwiazdy z poważnym dorobkiem zawodowym: Agnieszka Kotulanka - ,,Klan'', Anna Milewska, Alina Janowska, Henryk Machalica - ,,Złotopolscy''. A Cezarego Pazurę nie bez powodu porównuje się z Jimem Carrey?em. A przed nami sitcomy autorstwa najlepszych, między innymi ,,Graczykowie'' Jaroszyńskiego.
Po krajowych sukcesach powinny przyjść zagraniczne. Pewną namiastką tych starań jest emitowanie polskich telenowel w programie dla Polonii. Nie wydaje się, żeby wielkim problemem było zainteresowanie naszych najbliższych sąsiadów problemami typowymi dla naszego kontynentu. Kiedyś w Polsce wielką popularność zdobył ,,Szpital na peryferiach''. Czy polskie telenowele są gorsze, czy tylko producenci zbyt mało kreatywni? - Kilka naszych telenowel to profesjonalnie zrobione seriale. W porównaniu z brazylijskimi filmami prezentują nieporównanie wyższy poziom. Sądzę, że mogłyby być z przyjemnością oglądane w wielu krajach europejskich - uważa Andrzej Butruk, aktor, grający w telenowelach, wcześniej pracujący w Teatrze Studio. Zofia Masłowska

Więcej możesz przeczytać w 40/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.