Nike z głową Barańczaka

Nike z głową Barańczaka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przyznawaną po raz trzeci nagrodę Nike otrzymał Stanisław Barańczak za tom poezji ,,Chirurgiczna precyzja. Elegie i piosenki z lat 1995-1997
Część publiczności była zaskoczona - spodziewała się, że laureatem zostanie Tadeusz Różewicz. Rząd kandydatów do nagrody prezentował się nieco dziwnie: tak się jakoś niedobrze złożyło, że więcej w nim było zastępców niż pisarzy. Chorego Stanisława Barańczaka oraz nieobecnego Adama Zagajewskiego reprezentowały żony, Ryszarda Przybylskiego, który nie cierpi kontaktów z mediami, zastępowała szefowa wydawnictwa Sic!, Tadeusz Różewicz został w domu, zamiast niego siedział wydawca. Widzieliśmy tylko dwie pisarki Magdalenę Tulli i Olgę Tokarczuk oraz Jerzego Pilcha.
Wkroczyli wreszcie jurorzy, niestety, również nie w pełnym składzie: nie było Ryszarda Kapuścińskiego (przebywa w Indiach) oraz chorego księdza Józefa Tischnera. Na ławie jurorów siedzieli przewodniczący Jan Błoński, Stanisław Bereś, Piotr Bratkowski, Stefan Chwin, Przemysław Czapliński, Maria Janion oraz Henryk Samsonowicz. Błoński odczytał werdykt: ,,Jury przyznaje nagrodę Stanisławowi Barańczakowi".
Dla wielu ludzi było to zaskoczenie, dla mnie również. Tomik Stanisława Barańczaka, za który został on nagrodzony (,,Chirurgiczna precyzja. Elegie i piosenki z lat 1995-1997), jest dobry jak niemal wszystko, co ten poeta i tłumacz stworzył w swoim nad wyraz pracowitym życiu. Barańczak jest zdolny, obyty w literaturze i świecie, od lat mieszka i pracuje w Ameryce. Czytam jego wiersze z uznaniem, a jednak nie stanowią one dla mnie wydarzenia w życiu, olśnienia lub przerażenia wizją świata.
Otwieram nagrodzony tomik i czytam pierwszy wiersz: ,,Z okna na którymś piętrze ta aria Mozarta". Jest to sztuka bez zarzutu, bez wady i bez szans na wielkie wewnętrzne poruszenie odbiorcy. Aria Mozarta istnieje, niezmienna, genialna i jest ,,gwarancją, że choć jedna zasłona, nie zdarta do szczętu płyta, przetrwa", chociaż ,,w tej samej chwili waliły się i z gruzów powstawały mocarstwa". Wielu poetów w wielu epokach wyrażało tę pocieszającą pewność, że sztuka żyje ponad mocarstwowymi koszmarami.
W poemacie ,,Chirurgiczna precyzja" przywołana jest zarozumiała bajka wojskowych, która opowiada o bombie uderzającej nad wyraz celnie w wybrany obiekt. Wiemy również, że z precyzją szpitalnej chirurgii też bywa różnie, o czym Barańczak mówi z przekąsem. Pozostaje nam nadzieja na chirurgię poetyckiego słowa. ,,Nie demiurgiem - chirurgiem być, chociażby takim:/ nie bardzo precyzyjnym, niepewnym, co znakiem,/ a co przypadkiem, ale, gdy czegoś dotyka/ świadomym, że jest ważne to, co się wymy- ka" - tymi słowami kończy się poemat. Poetycka doskonałość też jest względna, między precyzyjnymi formami wymyka się jednak coś nie do uchwycenia. Być może mniejsza dbałość o precyzję dawałaby większe szanse na wyrażenie najważniejszego?
Wiersze Barańczaka mówiące o miłości są proste i wzruszające jak dobre piosenki. Dlatego w podtytule tak nazwał niektóre z nich. Jeszcze raz dał dowód, że potrafi być precyzyjnym intelektualistą i mistrzem wysmakowanych form poetyckich, o czym opowiadał Jan Błoński w wygłoszonej w teatrze laudacji. Bywa także autorem poetyckich piosenek dla żony i przyjaciół. Adam Michnik po wręczeniu nagrody Nike uznał w Barańczaku nie tylko poetę, ale i przyjaciela, który w trudnych latach walki nie zawodził. ,,Mieszkanie Staszka i Ani było otwarte, nigdy tego nie zapomnimy" - mówił Michnik. Nagroda Nike jest również nagrodą dla przyjaciela. Przyjaciela uczestników dawnych walk, ale i ludzi dobrej woli, wobec których Barańczak zawsze jest otwarty.
Spodziewano się, że laureatem zostanie Tadeusz Różewicz, który wydał wspaniały tom ,,zawsze fragment*recycling". W ostatnim roku stulecia, wyrażonego przez twórcę w sposób głęboki, należało wręczyć mu Nike z wdzięczności dla poety, który od młodości aż po starość czuje się pokonany przez straszny wiek XX, a zarazem nie pozwala sobie i nam pogodzić się z klęskami. Różewicz wyrzekł się złudzeń, a jednak nie stracił nadziei, będącej nie tyle łagodnym marzeniem, ile ostrą brzytwą, której chwyta się tonący człowiek. W ostatnio wydanym tomiku wiele jest wierszy ukazujących ,,zawsze fragment" potrzaskanej, rozbitej rzeczywistości dwudziestowiecznej. Zwłaszcza poemat ,,recycling" budzi grozę, bo świat zdaje się nie mieć sensu, a zło - wytłumaczenia. Można się bronić poczuciem humoru, szyderstwem i są w tym tomie takie utwory. Ale są też wiersze wyrażające czułość, bez wzywania tego uczucia nadaremnie. Wystarczy zasugerować, że ono istnieje.
Jeśli czyni to poeta nieskory do złudzeń, zaczynamy wraz z nim mieć jakąś nadzieję. Ma się zaufanie do tego pisarza jak do lekarza, który nie może wprawdzie wyleczyć świata, ale może nas nauczyć, jak znosi się cierpienie i gdzie szukać takiej radości, jaka jest jeszcze możliwa.
Duże wrażenie robiła ukazana na telebimie smutna twarz milczącego Różewicza, który nie zgodził się mówić przed kamerą. W tym swoistym konkursie literackiej piękności, w jakim poddano pisarzy również testowi na inteligencję (jak to określił Adam Zagajewski, odpowiadając na pytanie, co chciałby przekazać ludziom na wiek XXI), Różewicz milczał, bo mówi jego poezja. W ostatnim roku tego stulecia mogły się przeciąć linie wyraziciela dwudziestowiecznych doświadczeń z linią Nike, ale się nie przecięły. Szkoda.

Więcej możesz przeczytać w 41/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.