Zbiorczy papier

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dokument opublikowany przez Komisję Europejską pokazuje różne drogi, którymi kandydaci do UE podążają ku swemu celowi
"To nieprawda, że najkrótszą linią jest zawsze linia prosta"
Gotthold Lessing


Niektórzy z naszych ministrów - niestety, zapewne nie wszyscy - siedzą właśnie nad sławnym "Composite Paper", opublikowanym w ubiegłym tygodniu przez Komisję Europejską, w którym przedstawiła ona swoją ocenę kandydatów z Europy Środkowej i Wschodniej oraz z Cypru, Malty i Turcji. Lektura to zajmująca, choć nie kandydaci są jej bezpośrednimi adresatami, lecz uczestnicy okresowego szczytu unijnego, mający podjąć dalsze decyzje odnośnie procedury rozszerzenia. Polscy komentatorzy prasowi skupili się zrazu na rankingu kandydatów. Fascynowało ich usytuowanie Polski na tle innych krajów startujących w tej konkurencji, o czym donoszono w trybie przypominającym nieco sprawozdania ze Służewca (bomba w górę - Hungaria wyprzedza o łeb Polonusa, choć na wirażu dogania ich Estonia). Dobrze, że nie robiono zakładów, bo choć papier (nawet zbiorczy) wytrzymuje wszystko, to przecież gdzieś gubi się przy tej okazji jego główna zawartość i sens.
A zawartość jest interesująca. Nasz kraj zdołał - mimo różnych opóźnień - zachować pozycję w czołówce stawki, głównie dzięki racjonalnemu skądinąd argumentowi koncentrowania się w tym roku na czterech reformach wewnętrznych. Był to argument trafny, chociaż mógłby ktoś powiedzieć, że nie ma dobrego wyboru między myciem rąk i nóg, jest to bowiem czynność podobnie zbiorcza, jak słynny papier. Wśród tych części ciała, których nie umyliśmy, Komisja Europejska wyliczyła zwłaszcza brak znaczącego postępu w procesie dostosowywania prawa do ustawodawstwa europejskiego, inercję w reformach rolnictwa, nieskuteczność policji i służb granicznych, nieśmiertelne zaniedbania w standaryzacji, wreszcie niedostateczną wydolność w dziedzinie polityki regionalnej i kontroli finansowej. Na deser zwrócono uwagę na utrzymujące się problemy z własnością intelektualną, pomocą publiczną, cłami, telekomunikacją, energią, środowiskiem naturalnym, podatkami i rybołówstwem. Jak na jednego kandydata, liczba niedomytych odnóży wciąż budzi więc obawy naszego partnera.
Oczywiście, niektórzy mają jeszcze gorzej. By dostać się do grona negocjujących, Bułgaria musi zamknąć cztery reaktory atomowe w Kozłodoju, Rumunia - poprawić swą sytuację makroekonomiczną i na dodatek jeszcze w tym roku kalendarzowym znaleźć środki budżetowe na reformę systemu opieki nad dziećmi, a Turcja - pogodzić z faktem, że choć powinna być uznana za kandydata, to w chwili obecnej nie wchodzi w grę otwarcie z nią negocjacji. Chwilowo najjaśniej przyszłość rysuje się zatem - poza dotychczasową szóstką - przed Litwą, Łotwą, Słowacją i Maltą. Otwartym tekstem zaproponowano w tej sytuacji formułę zróżnicowania samego procesu negocjacyjnego i jego tempa, co zresztą od początku wydawało się być nieuniknione.
Zbiorczy papier pokazuje różnorodność tras, którymi kraje kandydujące podążają ku swemu celowi. Choć należę do natarczywie dopominających się o lepsze tempo procesu dostosowawczego, jestem gotów potwierdzić uwzględniony przez komisję rządowy argument o wadze czterech reform wewnętrznych i - skoro już nie można było umyć zarówno rąk, jak i nóg - podpisuję się pod tezą o wyższości tych świąt nad tamtymi. Dałoby się w tej sytuacji zastosować swoistą opcję zerową i powiedzieć, że co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr. Ale nie wolno nikomu zapomnieć, że w następnym roku już się nie zasłonimy żadnymi reformami, a tym, co może się jeszcze złego wydarzyć, jest "rozkraczenie się" tychże reform. Jeśli nie weźmiemy się do galopu ze sprawami, które stały się przedmiotem zastrzeżeń "papieru" i jeśli dodatkowo nie będziemy potrafili poprawić "czterech wielkich reform", nasz sposób na dochodzenie do członkostwa w Unii Europejskiej może się okazać dłuższy niż turecki. Wtedy nie uratuje nas nawet twierdzenie Lessinga, którego w tym roku możemy się jeszcze ostatecznie trzymać. .
Więcej możesz przeczytać w 43/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.