Fonografia nowej ery

Fonografia nowej ery

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z RUPERTEM PERRYM, szefem wytwórni fonograficznej EMI Records
Magdalena Jarco: - Po boomie na rynku muzycznym w połowie lat 90. sprzedaż nagrań spada. Ludzie nie chcą już słuchać muzyki?
Rupert Perry: - Oczywiście, że chcą. Spadek sprzedaży w ciągu ostatnich 12-19 miesięcy dotyczy tylko niektórych krajów Europy. W Niemczech sprzedano o 10 proc. nagrań mniej, w Holandii - o 8 proc., w Wielkiej Brytanii - o 6 proc. W tym samym czasie we Francji czy w krajach skandynawskich sprzedaż znacznie wzrosła. Takie wahania zdarzają się od czasu do czasu. W ubiegłym roku firmy fonograficzne wydały mniej płyt supergwiazd. Cegiełkę dołożyli też piraci. We Włoszech, gdzie sprzedaż nielegalnych nagrań jest największa w krajach Unii Europejskiej, zawłaszczyli oni 25 proc. rynku. To i tak niewiele w porównaniu z Polską, gdzie odsetek ten wynosi aż 40 proc.
- Czy piraci mogą też zawłaszczyć nowe technologie, takie jak CDR, MP3, sprzedaż muzyki przez Internet?
- Nowe technologie to szansa dla naszej branży. Na korzyści możemy liczyć dopiero za 10-20 lat. Większość z nas nadal używa komputerów głównie w biurach. Inaczej jest tylko w USA i krajach skandynawskich. W Europie Wschodniej przekaz satelitarny, dostęp do Internetu za pośrednictwem sieci kablowych czy telewizja cyfrowa dopiero raczkują. Nagrywarki płyt kompaktowych CDR i odtwarzacze MP3 są inną kwestią. W Europie sprzedaż nagrywarek płyt kompaktowych na razie jest znacząca właściwie tylko w Niemczech, Francji i Holandii. Przyjmujemy, że większość posiadaczy najprawdopodobniej wykorzystuje je w sposób legalny. Szum wokół techniki zapisu MP3 jest - moim zdaniem - przesadzony. Zachodnia prasa upatruje w tej technologii zagrożenia dla przemysłu fonograficznego i wieszczy rychłą śmierć płyty kompaktowej. Bzdury! Przez Internet ściąga się zaledwie 1-2 proc. wszystkich wprowadzanych na rynek nagrań. Co więcej, według najnowszych badań, tylko 13 proc. użytkowników Internetu regularnie słucha muzyki w formacie MP3. Natomiast aż 46 proc. internautów nie ma zielonego pojęcia o możliwościach tej technologii. Zanim to się zmieni, upłynie dużo czasu. A przecież firmy płytowe wykorzystają go do wprowadzania coraz doskonalszych zabezpieczeń. Pierwsze efekty już są. Jeszcze przed dwoma laty 60 proc. pirackich nagrań w USA sprzedawano za pośrednictwem szkolnych komputerów. Dziś już tylko 30 proc.
- Czy to jedyny sposób, w jaki branża fonograficzna przygotowuje się do wejścia w erę cyfrową?
- Nie. Chcemy w większym stopniu wykorzystywać Internet. Dziś jest za mało doceniany przez naszą branżę. Przede wszystkim trzeba usprawnić sprzedaż nagrań za jego pośrednictwem. Dzisiejsi fani, którzy zamawiają kasetę czy płytę kompaktową ulubionego artysty, muszą na nią czekać dwa, a nawet trzy dni. Ten czas da się skrócić do paru godzin. Za pośrednictwem sieci można by też sprzedawać wybrane utwory muzyczne. Wielu melomanów poluje przecież na dany utwór w konkretnym wykonaniu. Nie znaczy to jednak, że metody promocji czy dystrybucji muzyki będą w XXI wieku diametralnie inne od tych, jakie stosuje się dzisiaj.
- Artyści już dziś w coraz większym stopniu korzystają z elektronicznych sposobów rozpowszechniania muzyki. Stają się coraz bardziej niezależni, aż w końcu przestaną korzystać z pośrednictwa firm fonograficznych.
- Tak się nigdy nie stanie. Promocja i sprzedaż muzyki jest skomplikowana i kosztowna. Rolą artystów jest perfekcyjne komponowanie, pisanie i wykonywanie utworów. Aby artysta zaistniał dziś na rynku, trzeba zainwestować 300 tys. funtów. Sukces odnosi przy tym tylko 10 proc. wykonawców. Liczy się też umiejętność trafienia w gusta publiczności, oryginalność wykonania, wejście na rynek w najbardziej sprzyjającej chwili etc. Niezbędne jest doświadczenie firm fonograficznych. W przeciwnym razie nie będą w stanie konkurować na międzynarodowych rynkach. Tym bardziej w erze cyfrowej.
- Czy polski rynek muzyczny gotowy jest do wejścia w nowe tysiąclecie?
- Sądzę, że w ciągu 5-10 lat rozwinie się na tyle, by móc konkurować w nowej rzeczywistości. Macie bardzo kreatywnych artystów. Waszym atutem jest też wielkość rynku. Brakuje wam jednak podstaw prawnych do tego, by ten rynek uporządkować, skuteczniej walczyć z fonograficznymi piratami.
- Pod koniec września trafił do parlamentu projekt zmian w prawie autorskim i prawach pokrewnych. Proponowane poprawki mają umożliwić skuteczniejszą walkę z piratami.
- Trzeba zacząć budowę legalnego rynku muzycznego. Tylko w sprzyjających warunkach firmy fonograficzne decydują się na inwestycje, a artyści czerpią korzyści ze swej pracy. Włochom udało się zredukować piractwo fonograficzne o 10 proc. w ciągu trzech lat. W Polsce będzie tak samo. Jestem optymistą.
Więcej możesz przeczytać w 43/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.