Wojna przebojów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Telewizja traci monopol na organizowanie Polakom wieczorów. Coraz częściej zamiast szklanego ekranu wybieramy radio. Szczególna gra toczy się o względy młodych odbiorców: tylko w piątkowy wieczór rywalizuje kilkanaście list przebojów. Najpopularniejszych słucha w tygodniu niemal 7 mln osób. Stacje radiowe gromadzą więc audytorium porównywalne z tym, jakie zasiada w tym samym czasie przed telewizorem.
Zmiana preferencji jest najbardziej widoczna u nastolatków w wieku 15-19 lat. - W dni powszednie między 18.00 a 20.00, kiedy listy przebojów nadają stacje o największym zasięgu, radia słucha średnio 973 tys. młodych ludzi, podczas gdy telewizja gromadzi pięćsettysięczną widownię (w tym przedziale wiekowym). RMF FM słucha w tym czasie 660 tys. nastolatków - mówi Aneta Kopacz z OBOP, analizując dane z drugiego kwartału tego roku. Przed szklanym ekranem zasiada w tym samym czasie przeciętnie 8 mln osób powyżej dziewiątego roku życia, a przed radioodbiornikami - 7 mln. Przewaga telewizji jest więc coraz mniejsza. Gromadząca w porze nadawania list przebojów najwięcej słuchaczy stacja RMF FM ustępuje tylko TVP 1, ale na głowę bije TVP 2 czy Polsat.
- Nie dziwię się sile przyciągania list przebojów. Ten rodzaj wyścigu mobilizuje ludzi, do końca nie wiadomo bowiem, kto wygra - mówi Marek Niedźwiecki, twórca najpopularniejszej w Polskim Radiu "Listy przebojów Programu III". - Od kiedy radia komercyjne nadają listy codziennie, zainteresowanie takimi audycjami rośnie.
Telewizja wciąż jeszcze zdecydowanie przegrywa z radiem rano, gdy ludzie w czasie śniadania czy w drodze do pracy słuchają głównie serwisów informacyjnych, oraz po południu, kiedy wracają do domów. To, że wieczór zawsze należał do telewizji, nie zdeprymowało szefów stacji radiowych. Chcąc przedłużyć tzw. prime time, musieli znaleźć propozycję konkurencyjną wobec telewizyjnej oferty. Pierwsza wpadła na to "Zetka". - Trzy lata temu pomyśleliśmy, że skoro lista przebojów jest tak nośną formą radiową, dlaczego nie nadawać jej codziennie po osiemnastej, gdy radia słuchają głównie ludzie młodzi. Początkowo głosy zliczał komputer, później wprowadziliśmy połączenie audio-tele. Pomysł chwycił. Zarobiliśmy dużo pieniędzy z reklam i przyciągnęliśmy znacznie więcej słuchaczy - wspomina Robert Kozyra, szef programowy Radia Zet. - Dziś nie ma chyba radia, które nie miałoby w ramówce choć jednej listy - dodaje.
Przygotowanie listy przebojów nie jest drogie - dobry serwis informacyjny może kosztować nawet dwudziestokrotnie więcej. - Ten program odżył wraz z pojawieniem się systemu audio-tele. Wcześniej, gdy głosowało się na ulubione utwory za pomocą kartek pocztowych, trudno było uwierzyć, że ktoś je liczy. Raczej panowało przekonanie, że lista to efekt kompromisu między gustem prowadzącego a propozycjami wytwórni płytowych - mówi Edward Miszczak, współtwórca sukcesu radia RMF FM, obecnie szef programowy telewizji TVN.
- To jest zamknięte koło: listy są magnesem przyciągającym do odbiorników. Zwiększająca się liczba słuchaczy zachęca z kolei reklamodawców. Te same piosenki pojawiające się na antenie poza notowaniami przebojów nie wzbudzają tylu emocji - uśmiecha się Paweł Sito, szef programowy Rozgłośni Harcerskiej, która wprowadza na antenę kilkanaście list tematycznych (m.in. ułożonych według gatunków muzycznych czy krain geograficznych). - Lista przebojów gwarantuje nam wzrost liczby słuchaczy, a to pozwala podnieść cenę reklamy - potwierdza Tomasz Kobielak z katowickiego Radia Flash.
- W radiach ogólnopolskich wieczorne pasma, w których nadaje się listy, są osią napędową kampanii promocyjnych takich produktów, jak dżinsy, napoje, sprzęt elektroniczny, komputery. Po 21.00, gdy kończą się listy przebojów, zainteresowanie reklamodawców radiem gwałtownie spada - zauważa Sebastian Wojciechowski, szef sprzedaży w CR Media. Według Jarosława Roszkowskiego z Initiative Media, tylko w drugim kwartale tego roku lista "Hop-bęc" przyniosła RMF ponad 4,4 mln zł brutto (13,2 proc. dochodów stacji z reklam), z kolei Radio Zet dzięki "Komputerowej" zainkasowało za reklamy ok. 2,4 mln zł brutto (4,6 proc. przychodów).
O sukcesie list przebojów decyduje ich prostota. Słuchanie nie wymaga koncentracji, można przy tym rozmawiać, pracować. W towarzyszących im konkursach można wygrać bilet na koncert, płytę kompaktową, a nawet telefon komórkowy czy komputer. W RMF pula nagród co tydzień przekracza 10 tys. zł. Zadania nie należą do skomplikowanych. Prowadzący "Komputerową listę przebojów" potrafi zapytać słuchaczy: "Czy dzisiaj jest piątek, czy sobota?". Gospodarz listy "6 na 9" w radiu Wawa podsuwa pytanemu odpowiedzi: "Najdalej rzucono bumerangiem nie w Australii, lecz w USA; odległość wyniosła: a) 134 m, b) 684 m". - To ma być zabawa - przekonuje Robert Kilen, prowadzący "6 na 9". - W przeciwieństwie do radia publicznego nie mamy ambicji edukacyjnych.
Rodzaj utworów pretendujących do miana hitów zależy od profilu muzycznego stacji. Wawa emituje na przykład piosenki popowo-rockowe, w "Zetce" króluje pop, zaś "Lista przebojów Programu III" jest bardziej rockowa niż taneczna. - Podstawową zasadą przy doborze piosenek jest trzymanie się linii programowej stacji i uwzględnianie preferencji słuchaczy - podkreśla Marek Miziołek, szef programowy gdańskiego katolickiego Radia Plus. - Dlatego nie nadajemy ciężko brzmiącej muzyki heavymetalowej czy niecenzuralnych utworów Liroya.
- Na listę nie zawsze trafiają znani artyści z muzycznej pierwszej ligi. Czasem są to wykonawcy znikąd, zespoły jednego utworu - mówi Marcin Jędrych, współtwórca i prowadzący listę "Hop-bęc". - Piosenki, na które będą głosować słuchacze, powinny być selekcjonowane. Zawsze testuję dany utwór w różnych okolicznościach: w samochodzie, ciemnym pokoju.
Kuchnia tworzenia hitów nie jest wielką tajemnicą. - Aby utwór stał się przebojem, musi być grany na antenie co najmniej przez dwa tygodnie, by słuchacz miał czas się z nim oswoić - mówi Kilen. - Gdy w promowaniu pomaga telewizja, nie potrzeba aż tyle czasu - uśmiecha się Jędrych. - Piosenka Celine Dion "My Heart Will Go On" z filmu "Titanic" tydzień po wyemitowaniu teledysku zdobyła na naszej liście w ciągu 4 minut aż 1,5 tys. głosów. To rekord.
- Kolejność utworów na listach rozgłośni komercyjnych może budzić zastrzeżenia - twierdzi Marek Niedźwiecki, który od 16 lat przygotowuje "trójkową" listę. - Artyści kompletnie nieznani, którzy dostają u nas po trzy, cztery głosy, tam pojawiają się na pierwszym miejscu. Inna sprawa to zdominowanie list przebojów przez piosenki tej samej firmy fonograficznej. Ostatnio na przykład w "Zetce" większość miejsc okupowały utwory wytwórni BMG, wcześniej przetoczyła się przez jej listę fala Polygramu. Czy tylko dlatego, że w radiach komercyjnych głosy przyjmują maszyny, u nas telefony odbierają ludzie? - zastanawia się Niedźwiecki. - Firmy płytowe zatrudniają ludzi tylko po to, by dzwonili i głosowali na piosenki macierzystych wytwórni. Dzięki temu ich wykonawcy są na pierwszych miejscach, co promuje sprzedaż płyt. Takie plebiscyty to również rodzaj transferu pieniędzy między firmami fonograficznymi a stacjami radiowymi, bo cała zabawa odbywa się za pośrednictwem płatnej linii 0-700 - mówi Paweł Sito.
- Głosują słuchacze i to oni decydują. Jeśli zdarzy się, że więcej hitów nagrywają artyści związani z Polygramem czy BMG, nic dziwnego, iż te firmy dominują - broni się szef programowy "Zetki". - Na liście liczy się przebój, a nie artysta. Nieważne, kto dany kawałek firmuje, ważne, jak on brzmi. Ostatnio znani piosenkarze prezentują średni poziom - dodaje Jędrych.
- Polska jest europejskim fenomenem pod względem popularności radiowych list przebojów - twierdzi Maciej Krupa z londyńskiej centrali BBC. - Na Zachodzie cieszą się one umiarkowanym zainteresowaniem. Tam listy przebojów układane są na podstawie liczby sprzedanych w danym tygodniu singli. Ludzie głosują na ulubione utwory portfelami, kupując CD. Dzięki skomputeryzowanemu systemowi sprzedaży wiadomo, jakie płyty są w danej chwili najpopularniejsze. W Polsce rynek singli praktycznie nie istnieje, kompakty są drogie. Radio jest więc dla nastolatków alternatywnym sposobem głosowania na ulubioną muzykę, a listy przebojów nie są rankingiem obiektywnym, bo przecież na dany utwór fani oddają często kilka głosów.


Na antenie

Pierwsze rankingi popularności utworów muzycznych drukowała prasa. W latach 50. listy przebojów zaczęły publikować prestiżowe tygodniki muzyczne, takie jak brytyjski "Billboard" czy amerykański "Music Week". Ich radiowe wersje pojawiły się w latach 60. W Europie pierwszą radiową listę przebojów wyemitowało BBC Radio One. Z rankingów muzycznych zasłynęło też Radio Luksemburg. Zaistnienie na jego liście w latach 70. było punktem honoru niemal każdej gwiazdy muzyki rozrywkowej. W Polskim Radiu plebiscyty pojawiły się na przełomie lat 60. i 70. - w Rozgłośni Harcerskiej i Programie I. Wyjątkową popularność radiowa lista przebojów zyskała jednak dopiero w latach 80., gdy Marek Niedźwiecki zaczął tworzyć "Listę przebojów Programu III". Od 1982 r. była ona wyznacznikiem popularności Trójki. W programie pojawiały się nowinki o artystach, a rozgłośnię przy Myśliwieckiej okupowały tłumy nastolatek, które chciały poznać swego radiowego idola. Gdy przed ośmioma laty rozpoczęły działalność stacje komercyjne, niemal każda stworzyła własną listę przebojów. Do niedawna nadawano je tylko raz w tygodniu. Trzy lata temu Radio Zet zaczęło emitować listę od poniedziałku do piątku.
Więcej możesz przeczytać w 42/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.