Silnik gospodarki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Debata o "Białej księdze" ujawniła wiele prawdy nie tylko o podatkach, ale i o ludziach, którzy w niej brali udział
Po zaakceptowaniu przez rząd pierwszego pakietu ustaw podatkowych, który w moim przekonaniu stanowi pierwszy etap wielkiej reformy podatków, jest czas na refleksję przed decydującą fazą batalii o system podatkowy, który sprzyjałby tworzeniu miejsc pracy, podejmowaniu pracy i wychodzeniu z szarej strefy, a także oszczędzałby nasz czas. Niedawna debata ujawniła sporo prawdy nie tylko o podatkach, ale i o ludziach, którzy w niej brali udział. Aktywnie uczestniczyły w niej cztery główne kręgi: środki masowego przekazu, eksperci (w tym międzynarodowi), reprezentacje przedsiębiorców oraz świat polityki.

Poważne media, fachowcy i przedstawiciele gospodarki potraktowali "Białą księgę" w sposób rzeczowy, znaleźli czas na jej analizę i generalnie uznali, że jest to propozycja, której realizacja wzmocni polską gospodarkę. A jest to bardzo potrzebne, bo sytuacja gospodarcza na świecie się pogarsza i trzeba wobec tego budować w Polsce jak najsprawniejszy silnik gospodarczy - silnie motywować ludzi do działań produkcyjnych, które służą im samym oraz innym ludziom. A jak zareagował świat polityki? W sposób zróżnicowany, ale pod względem zwykłej intelektualnej rzetelności gorzej niż trzy pierwsze kręgi dyskutantów. Uczestnicy ze świata polityki mniej wnieśli do sprawy podatków niż dyskutanci z innych kręgów, ale sporo powiedzieli o sobie. Mówiąc delikatnie, nie wszyscy zachowali klasę. Być może obruszy się któryś z Szanownych Czytelników i powie: należało się tego spodziewać, bo przecież wiadomo, że od polityków, zwłaszcza przed wyborami, trudno oczekiwać intelektualnej bezstronności.
Ale czy na pewno powinniśmy się z takim poglądem godzić? Czy rzeczywiście należy wyznaczać normy oceny tak nisko, że rozgrzeszają niemal każde zachowanie? Mam na ten temat inne zdanie. Kryteriów oceny nie wolno zaniżać do poziomu bruku, bo wtedy faktycznie zachowania będą zmierzać do tego poziomu. Mamy zresztą bardzo różnych polityków, podobnie jak lekarzy, dziennikarzy, inżynierów, hydraulików itd. Trzeba też zapytać, jakie standardy zachowania powinny obowiązywać dziennikarzy. Czy jednakowo powinni oni traktować tezy prawdziwe i nieprawdziwe, ograniczając się do ich prostego zestawienia, czy też mają jakieś większe moralne obowiązki wobec opinii publicznej? Oczywiście, aby móc odróżnić prawdę od nieprawdy, propozycję poważną od wariactwa, trzeba mieć trochę wiedzy na dany temat.
Debata o podatkach koncentrowała się na rzeczach ważnych dla każdej rodziny i dla każdego przedsiębiorstwa, wniosła jednak także sporo informacyjnego szumu. Niektóre nieporozumienia, a być może i zamierzone dezinformacje, warto wyjaśnić.
Istotą proponowanej w "Białej księdze" reformy jest zdecydowane uproszczenie podatków bezpośrednich: podatku od dochodów osobistych (PIT) oraz podatku od osób prawnych (CIT). Natomiast w zakresie podatków pośrednich (VAT i akcyzy) "Biała księga" przedstawia po prostu propozycje dostosowań do wymagań Unii Europejskiej, zresztą dostosowań łagodnie rozłożonych w czasie. Są one konieczne nawet bez reformy podatków bezpośrednich, jeśli Polska chce wejść do UE. Rozmaite zarzuty i oskarżenia dotyczące propozycji zmian podatków pośrednich są nieporozumieniem albo zamierzonym wprowadzeniem w błąd opinii publicznej. Te zarzuty są de facto wymierzone przeciw dostosowywaniu się Polski do wymagań UE; nieuczciwość polega na tym, że nikt z krytyków - mimo wyraźnych twierdzeń w "Białej księdze" - tego nie powiedział.
Najwięcej nieporozumień dotyczyło reformy podatku od dochodów osobistych. Wielu komentatorów uznało, że chodzi o wprowadzenie podatku, przy którym każdy - biedny i bogaty - płaciłby ten sam odsetek swoich dochodów. Do takiej interpretacji skłaniało niezbyt trafne hasło podatku "liniowego". Tymczasem "Biała księga" proponuje podatek prosty, na który składają się dwa elementy:

1. Zasadnicze zwiększenie kwoty wolnej od podatku, co oznacza wzrost liczby osób o niższych dochodach, podlegających zerowej stawce. Dzięki temu będą one płacić mniejsze podatki, a ponadto usunie się tzw. pułapkę bezrobocia. Przy małej kwocie wolnej od podatku osoba utrzymująca się z zasiłku ma niewielkie bodźce, aby z niego rezygnować i podjąć legalną, nisko płatną pracę. Dochód z pracy jest opodatkowany i w efekcie różnica między wynagrodzeniem po opodatkowaniu a zasiłkiem jest niewielka lub żadna. Przy dużej kwocie wolnej dochód z pracy jest niżej opodatkowany albo całkowicie wolny od podatku i w efekcie dużo bardziej opłaci się podjąć pracę, niż wegetować na zasiłku. Utrzymywanie antymotywacyjnej pułapki bezrobocia jest jedną z większych krzywd, jaką władza publiczna może uczynić ludziom biednym. I odwrotnie: usuwanie tej pułapki jest jednym z głównych obowiązków państwa.

2. Przy dużej kwocie wolnej jedna stawka - 22 proc. - sprawia, że faktyczne opodatkowanie rośnie stopniowo, w miarę wzrostu dochodu - od zera do 22 proc. Każdy może sobie to obliczyć. Jedna stawka PIT-u dopuszcza więc opodatkowanie progresywne, a zarazem jest ono bardzo proste i zachęcające do powiększania legalnych dochodów. Każdy będzie mógł obliczyć, ile chce i może zarobić, od tej sumy odejmie dużą kwotę wolną od podatku, a różnicę pomnoży - powiedzmy - przez 22 proc., aby ustalić, ile musi oddać fiskusowi.
Uczestnicy debaty ze świata polityki skupiali się głównie na krótkookresowych przesunięciach w dochodach jako wyniku proponowanej reformy. Wyolbrzymiali przy tym liczbę osób, które odnotowałyby niewielkie ubytki (faktycznie ok. 13 proc.), pomijając o wiele większą liczbę beneficjentów proponowanej reformy, zwłaszcza ludzi o niższych dochodach. Najistotniejsze jest jednak to, że pomijano najważniejsze skutki propozycji zawartych w "Białej księdze": eliminację pułapki bezrobocia, uproszczenie przepisów, silniejsze bodźce do tworzenia miejsc pracy, redukowanie szarej strefy, oszczędność czasu podatników. Głównym celem proponowanej reformy jest zainstalowanie w Polsce potężnego silnika motywacji do legalnej pracy i do tworzenia miejsc pracy. Zamiast skupiać uwagę niemal wyłącznie na krótkookresowych przesunięciach w podziale ciągle małego narodowego bochenka, lepiej skoncentrować się na tym, jak go systematycznie i szybko powiększać.
Wrześniowa debata o podatkach oraz ustalenia rządu otworzyły drogę do wielkiej reformy podatków od 2000 r. Taki kalendarz założono w "Białej księdze". Aby reforma stała się faktem, potrzebna będzie dalsza wielka mobilizacja i wielki polityczny wysiłek zwolenników rozwoju w Polsce. To samo dotyczy innych fundamentów naszego gospodarczego awansu: zdrowych finansów, szybkiej prywatyzacji, odbiurokratyzowania prawa, restrukturyzacji chorych ekonomicznie sektorów naszej gospodarki. Nie ma rozwoju bez wielkiego obywatelskiego wysiłku na rzecz tworzenia w sferze polityki warunków do dobrego gospodarowania.
Więcej możesz przeczytać w 41/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.