Królowie sieci

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jak zwabić internautów na swoje strony WWW
Pobito rekord - na stronie CNN, która opublikowała kopię raportu prokuratora Kennetha Starra, zanotowano ponad 300 tys. odwiedzin na minutę. Globalny ruch w sieci wzrósł w jednej chwili o 10 proc., a z umieszczonym w Internecie raportem oraz udostępnionymi później zapisami wideo zapoznało się kilkadziesiąt milionów internautów. Na polskich serwerach kopie tych materiałów umieszczono kilkadziesiąt minut po amerykańskiej premierze.

- Ze względów ekonomicznych żadne tradycyjne medium nie jest w stanie opublikować tak obszernej informacji, jaką jest raport Starra - twierdzi Tomasz Hołdys, wydawca serwisu Przekaz. - W Internecie koszt takiej publikacji jest praktycznie równy honorarium maszynistki. Nawet gdyby wydawcy chcieli się zrujnować, to ani prasa, ani radio, ani telewizja nie byłyby w stanie przedstawić całego raportu tak szerokiej publiczności w tak krótkim czasie. W sieci stał się on w całości dostępny dla wszystkich mających z nią połączenie w chwili wpisania tekstu do komputera.
- Publikacja raportu dwuznacznie wpłynęła na wizerunek Internetu. Znalazł się tam przecież poważny dokument, lecz szczegółowe opisy zbliżeń sprowokowały oskarżenia o pornografię. Połączenie afery politycznej z erotyką dały mieszankę niebywale ekscytującą media - zauważa Bartosz Skowronek, autor jednej z pierwszych prac na temat Internetu w Polsce. "Sex", "Pamela" i "erotic" - hasła dotychczas najczęściej występujące w internetowych wyszukiwarkach - zastąpiły słowa "Starr", "Clinton" i "Monica".
Pierwszą polską kopię raportu opublikowano na stronie Agencji Nieruchomości v. Nasau w Szczecinie. - Z jednej strony stał przede mną telewizor, z drugiej monitor, na którym przeglądałem strony CNN - opowiada Tomasz Nabzdyk, przedstawiciel agencji. - Czekałem około godziny na pojawienie się raportu. Następnie zacząłem go kopiować i jednocześnie czytać to, co już pojawiło się na dysku. Gdy w całości miałem raport w komputerze, doszedłem do wniosku, że warto go umieścić w serwisie WWW. Po co wiele osób ma się męczyć ze ściąganiem tego dokumentu z USA. Ponadto miałem świadomość, że właśnie w ten sposób uda mi się przyciągnąć internautów na strony naszego Szczecińskiego Katalogu Rynku Nieruchomości. Co się zresztą udało!
- Niepowtarzalną cechą Internetu o kolosalnym znaczeniu dla społecznego obiegu informacji jest niczym nie ograniczona wielość nadawców - przekonuje Paweł Wimmer, redaktor "PC Kuriera" i autor popularnego podręcznika do tworzenia stron WWW. - To rewolucyjna zmiana w historii komunikacji ze wszystkimi dobrymi i złymi tego skutkami, jak choćby daleko idącą indywidualizacją doświadczeń kulturowych. Specyfiką Internetu jest zarazem brak poważniejszej kontroli nad przekazywanymi treściami, co sprawia, że światowa sieć w wielu wypadkach może być niemal jedynym źródłem informacji. Już teraz World Wide Web i Usenet (grupy dyskusyjne) są miejscem, gdzie bez większych przeszkód można dotrzeć do treści nie akceptowanych na ogół przez zwykłe media - uważa Wimmer.
Na świecie jest już kilkaset milionów użytkowników sieci, tworzących - według "The Harper?s Index" - ponad 320 mln stron WWW. - Internet ma ogromną przewagę nad tradycyjnymi mediami, jeśli chodzi o świadczenie usług informacyjnych - mówi Jarosław Zieliński, prowadzący internetowy serwis Winter. Czy w realnym świecie potrafimy sobie wyobrazić miejsce, w którym obok siebie działa niemal 200 klubów towarzyskich, gdzie spotyka się i wymienia poglądy kilka tysięcy ludzi? A taki świat tworzą właśnie polskie grupy dyskusyjne. Społeczności internetowe powstałe wokół takich grup, kanałów IRC służących do bezpośrednich rozmów, nie są może tak zorganizowane i nie mają tak potężnych wpływów jak Rodzina Radia Maryja, ale w przyszłości mogą mieć coraz większe znaczenie w gospodarce i polityce.
- Internet ma również przewagę w publikacji i przekazywaniu informacji specjalistycznych, przeznaczonych dla mniejszej grupy ludzi. W takim wypadku jest tańszym i szybszym środkiem przekazu niż książka czy gazeta, nie mówiąc już o radiu oraz telewizji. Nie musi wygrywać z tradycyjnymi mediami, czyli prasą, radiem i telewizją. Każde z nich ma swoiste cechy i krąg odbiorców, może służyć do przekazywania innych treści i w inny sposób. Telewizja ma najwięcej do stracenia - można już zaobserwować, że użytkownicy Internetu oglądają ją w mniejszym stopniu, ale jeszcze długo nie będą to straty istotne dla jej potęgi. To właśnie raport Starra pokazał, jak Internet może połączyć znany z prasy przekaz tekstowy z szybkością i dostępnością telewizji - uważa Jarosław Zieliński. Według Adama Chabińskiego, szefa news roomu magazynu "Chip", Internet nie wygra z tradycyjnymi mediami. Będzie raczej stanowić medium komplementarne z nośnikami tradycyjnymi. - Mimo ogromnego tempa rozwoju sieci, w której dziennie powstaje ok. 1,5 mln stron, nigdy nie znikną książki, gazety i encyklopedie - twierdzi Chabiński.


Przed opublikowaniem raportu Starra internetowymi hitami były mistrzostwa świata w piłce nożnej oraz śmierć księżnej Diany i śledztwo związane z tą sprawą

Kolejny etap ekspansji Internetu rozpocznie się wówczas, gdy uzyskamy dostęp do szybszych łączy, a przesyłanie siecią telewizyjnego obrazu nie będzie zabierało tak dużo czasu. - Internet z całą pewnością w ciągu dwóch, trzech lat stanie się konkurencją dla mediów informacyjnych. Ponadto ma i będzie miał zdecydowaną przewagę nad innymi środkami przekazu, ponieważ pozwala na pełny dwustronny kontakt. Klasycznym przykładem nowych możliwości mogą być konferencje (chaty) internetowe, w których każdy może wziąć udział i porozmawiać na przykład ze znanym politykiem - zauważa Artur Waliszewski, dyrektor marketingu Optimusa. Według Antoniny Liedtke, uczestniczki listy dyskusyjnej "dziennikarz.pl", sieć zwycięży zawsze, gdy tradycyjne media będą próbowały cokolwiek przemilczać, przekręcać lub nadawać tylko o czwartej w nocy. Ogólnoświatowa pajęczyna przyciąga ludzi różnorodnością. Przed publikacją raportu Starra internetowymi hitami były mistrzostwa świata w piłce nożnej oraz śmierć księżnej Diany i śledztwo związane z tą sprawą. W obu wypadkach samorzutnie tworzono setki stron z najnowszymi doniesieniami. Wówczas lektura list dyskusyjnych mogła przypominać jednoczesne oglądanie kilkudziesięciu kanałów telewizji i czytanie kilkuset gazet. Moda na tworzenie stron poświęconych ważnym wydarzeniom dotarła także do Polski. Bezpośrednio po ogłoszeniu przez wicepremiera Balcerowicza "Białej księgi podatków" Optimus udostępnił ją na własnym serwerze. Swoją stronę miała - ilustrowana fotografiami - historia napaści ojca Rydzyka na dziennikarzy bydgoskiej telewizji. Przez pewien czas przebojem sieci były zdjęcia obrzucanego ciastkami twórcy Microsoftu Billa Gatesa.
Miejscami najczęściej odwiedzanymi w sieci są portale lub bramy zawierające katalogi zasobów internetowych, wyszukiwarki stron, biblioteki programów i serwery bezpłatnych kont. Za granicą prym wiodą obszerne mechanizmy wyszukiwawcze, w tym Hot Bot i AltaVista, indeksujące ponad 100 mln światowych witryn i pozwalające znaleźć strony za pomocą poszukiwania dowolnego słowa. Największe polskie serwisy ogląda od kilkudziesięciu do 200 tys. osób dziennie, najpopularniejsze są Wirtualna Polska i Onet Optimusa. W każdym z nich znajduje się po kilkanaście tysięcy odnośników do pogrupowanych tematycznie witryn. Stałe miejsce zdobyły sobie na nich płatne reklamy. Znanym serwisem komputerowym skierowanym głównie do branżowej klienteli jest strona "Chipa", publikująca codziennie kilkanaście nowych wiadomości.
"Bogactwo Internetu pozwala na swoistą samowystarczalność. Gdy chcę sprawdzić cenę samochodu u różnych dealerów, najszybciej znajdę taką informację w Internecie" - napisał na liście dyskusyjnej Premax. Podobnie jest ze sprawdzeniem repertuaru warszawskich kin, rozkładu jazdy pociągów czy kursu dolara w ciągu ostatnich lat. Marek Bączek z Qdnetu chwali się, że jego telemagazyn ogląda codziennie 20 tys. osób. Według Łukasza Kozickiego z firmy Borga, sieć niedługo (za 5-10 lat) zastąpi telefon, część publicystyki telewizyjnej, częściowo wyprze "okienka" biblioteczne, audycje radiowe i telewizyjne tworzone na żywo z udziałem publiczności czy programy dyskusyjne. Jan Stożek, jeden z twórców polskiej sieci FIDO (poprzednika Internetu), uważa, że zamiast się zastanawiać, kiedy sieć wyprze telewizję, należałoby spytać, kiedy wyprze na przykład... linie lotnicze, których większość klientów stanowią firmy nieustannie wysyłające pracowników na spotkania, seminaria i szkolenia. W dobie ogólnej dostępności systemów telekonferencyjnych wysokiej jakości wielu z nich uda się zapewne uniknąć ku powszechnemu zadowoleniu księgowych, a często również samych delegowanych.

Więcej możesz przeczytać w 40/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.