Perły blask

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przewodnik "Wprost"
Jesienny wypoczynek z dala od zatłoczonych kurortów wciąż jest w modzie - przekonują eksperci Instytutu Turystyki. Krynica Górska, nazywana kiedyś "perłą polskich uzdrowisk", może być tego najlepszym przykładem. Prawie połowa niegdyś państwowych domów sanatoryjnych została już sprywatyzowana i odnowiona. Tej jesieni przyciągają przytulne pensjonaty i hoteliki. Normą są ekskluzywne pokoje i apartamenty. Znów, tak jak przed wojną, w Krynicy króluje opera, operetka i muzyka klasyczna. Jedyne miasteczko w Polsce, w którym starsi kuracjusze jak za dawnych lat bawią się codziennie na dansingach organizowanych przez większość pensjonatów i domów uzdrowiskowych, prezentujemy w kolejnym "Przewodniku ťWprostŤ".

Sercem i centrum Krynicy jest deptak - plac, przy którym usytuowano większość pijalni wód mineralnych. Uwagę zwracają fontanny z nocną iluminacją i klomby. - Wszystko jest projektowane tak, by można było "zaprogramować" kolory kwitnących rabatek w każdym miesiącu - deklaruje burmistrz Krynicy Jan Golba. Dzięki prywatyzacji Miejskiego Zakładu Zieleni w Krynicy powierzchnia plantów, którymi opiekuje się gmina, wzrosła z 600 m2 do ponad 8 tys. m2, a konkurujący z sobą ogrodnicy wymyślają nowe wzory. Przy deptaku wyróżniają się kolejne kompozycje: dzbany, mieniący się kolorami paw...
Nikogo też nie dziwi, kiedy po deptaku spacerują dostojne pary w wieczorowych strojach. Tak dzieje się choćby wtedy, gdy w Krynicy odbywają się festiwale muzyki klasycznej. Największym z nich jest organizowany od lat pod koniec wakacji Festiwal Arii i Pieśni im. Jana Kiepury. W tym roku, w trakcie XXXII już edycji festiwalu, zaprezentowało się aż ośmiuset wykonawców, a występy obejrzało co najmniej kilkanaście tysięcy osób. - Ten festiwal promuje kulturę. Przychodzą tu nie tylko politycy, profesorowie, ale także emeryci i młodzież - przekonuje Bogusław Kaczyński, dyrektor artystyczny festiwalu. Coraz większe zainteresowanie imprezą wśród przedstawicieli młodego pokolenia potwierdza Stefan Sopata, dyrektor biura festiwalowego.
Krynica jest jednym z niewielu miejsc w Polsce, w których w kawiarni można spotkać zakochanych podchodzących do grającego pianisty z prośbą o utwór Chopina lub Schumanna. Jednym z pianistów występujących w modnej restauracji, mieszczącej się w XIX-wiecznej willi Pod Zieloną Górką, jest prof. Mikołaj Koczko. Urodzony pod Lwowem profesor muzyki, wirtuoz fortepianu i skrzypiec, były dyrektor filharmonii w Kirowogradzie i prorektor konserwatorium, od kilku lat muzykuje w Krynicy na deptaku i w okolicznych restauracjach. - Przecież muzyka do filharmonii przyszła właśnie z ulicy. Przyciągnęła mnie tu też fantastyczna architektura alpejska z XIX wieku - tłumaczy swoje uliczne występy prof. Koczko. W tym stylu zbudowano w czasie rozkwitu Krynicy większość willi i pensjonatów.
- Gdy jestem w Krynicy, zawsze zatrzymuję się w willi Wisła - zdradza Bogusław Kaczyński. W tym domu mieszkały takie sławy, jak Gabriela Zapolska, Helena Modrzejewska czy Ludwik Solski. Znanym w całym kraju pensjonatem jest Patria, niegdyś własność Jana Kiepury. W odrestaurowanych willach wokół deptaka mieszczą się dziś niewielkie pensjonaty - jak w Witoldówce - lub restauracje - jak w Węgierskiej Koronie. Tę ostatnią często odwiedza młodzież; w sezonie grane tu są standardy jazzowe. Oprócz kuchni włoskiej restauracja poleca kaszankę za 2,5 zł. Mieszkańcy Warszawy, Krakowa, Poznania czy Gdańska zazwyczaj zaszokowani są niskimi cenami w krynickich lokalach. Obiad w większości z nich kosztuje 8-10 zł. Nie więcej niż kilka złotych płci się za bilet na dansing. Słowo "dansing", które w większych miastach praktycznie już wyszło z użycia, zobaczyć można na szyldach niemal wszystkich pensjonatów Krynicy. Dansingi zaczynają się tu zazwyczaj o godz. 19.00, a kończą o 22.00 lub o północy. Przychodzą na nie kuracjusze, którzy jak za dawnych lat doskonale bawią się w rytmie przebojów Jerzego Połomskiego i Katarzyny Sobczyk.
Atrakcją są tu też pstrągi, które można zamówić właściwie w każdej restauracji. Przy wjeździe do uzdrowiska powstały zajazdy proponujące klientom samodzielne połowy ryb. - Często przyjeżdżają tu całe rodziny, uczą się wędkowania, a przy okazji mogą zjeść świeże, złowione przez siebie pstrągi - zachwala te miejsca Anna Orawiec, współwłaścicielka zajazdu Zacisze. W zimie nie zrażeni niską temperaturą turyści wyrąbują przeręble, by potem zjeść własnoręcznie złowionego pstrąga.
W Romanówce obok Węgierskiej Korony założono trzy lata temu Muzeum Nikifora, jednego z najlepszych polskich prymitywistów XX w. Organizuje się tam też wystawy współczesnych twórców. Kolekcję obrazów Nikifora Krynickiego, Łemka, który naprawdę nazywał się Nikifor Dewerniak, uzupełniają pamiątki po nim: skrzynki i kasety na farby, parasol, kapelusz. - Ludzie pochodzenia łemkowskiego stanowią dziś ok. 30 proc. mieszkańców Krynicy - twierdzi burmistrz Golba. W Krynicy i okolicach można podziwiać kilkanaście zazwyczaj drewnianych cerkwi, wśród nich dawną cerkiew św. Jakuba z 1643 r. w Powroźniku. Swoją architekturą wyróżnia się też zbudowana w ostatnich latach cerkiew prawosławna św. Równego Apostołom Księcia Włodzimierza przy ul. Cmentarnej.
Schodzący z Góry Parkowej spotkają na swojej drodze figurę Matki Boskiej wykonaną według projektu Grottgera. - Ta figura i ścieżki na Górze Parkowej to jedne z moich ulubionych w Krynicy miejsc - zdradza Bogusław Kaczyński. Na szczyt można wjechać wybudowaną pod koniec lat 30. kolejką linową, której dolna stacja znajduje się nieopodal deptaka. Z góry schodzi się kilkoma przygotowanymi ścieżkami; po drodze można się zatrzymać na odpoczynek przy małych stawach pochodzenia osuwiskowego. Najbardziej znane to Staw Czapli nad Nowym Domem Zdrojowym i Staw Łabędzi.
Na miłośników górskich wędrówek czeka w Krynicy kilkanaście precyzyjnie wytyczonych szlaków. Są też specjalne ścieżki dla amatorów wspinaczki rowerowej. Turystów przyciągają tu zachowane naturalne obszary puszczy karpackiej i rezerwaty przyrody. Kuracjusze korzystają z najsłynniejszych w Polsce wód leczniczych. Odrestaurowane pensjonaty przyciągają jednak nie kuracjuszy, lecz biznesmenów, którzy w przytulnych salkach konferencyjnych prowadzą szkolenia dla swoich pracowników i omawiają interesy. Uroki Krynicy docenili politycy, gdyż to właśnie w tym miejscu odbywa się co roku Forum Gospodarcze Polska-Wschód.
Do Krynicy wracają narciarze. Na Jaworzynie Krynickiej wybudowano najdłuższą i najnowocześniejszą w Polsce kolej gondolową, która może przewieźć w ciągu godziny 1200 osób. Przez siedem minut można w nowoczesnych sześcioosobowych gondolach pokonać różnicę poziomów wynoszącą prawie 500 m. Wytyczono już na Jaworzynie Krynickiej trzy trasy narciarskie, a przygotowywane są kolejne o łącznej długości 13 km. Po atrakcjach turystycznych wieczorem życie powraca na deptak. Kuracjusze jak zwykle wybierają dansing, turyści kierują swoje kroki do przytulnych kawiarenek, a biznesmeni zazwyczaj pozostają przy hotelowych barkach lub w salkach konferencyjnych dyskutują o nowych strategiach rozwoju swoich firm. 

Więcej możesz przeczytać w 39/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.