Rewolucja komórkowa

Rewolucja komórkowa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa ze SVENEM-CHRISTEREM NILSSONEM,prezesem koncernu Ericsson
Mirosław Cielemęcki: - W ciągu ostatnich miesięcy notowania Ericssona na giełdach spadły o kilkanaście procent. Co spowodowało giełdowy regres?
Sven-Christer Nilsson: - Główną przyczyną był kryzys ekonomiczny w Azji. Nie ponieśliśmy tam bezpośrednio żadnych strat, ale światowa ekonomia działa przecież na zasadzie naczyń połączonych. Nie zmniejszyliśmy w tym okresie sprzedaży, prowadzimy prace badawcze, oferujemy nowe produkty. W ostatnim roku przeznaczyliśmy na badania naukowe aż 27 mld koron - o 3 mld koron więcej niż rok wcześniej.
- W dziedzinie telefonów komórkowych pozwoliliście się jednak wyprzedzić konkurentom, na przykład fińskiej Nokii.
- Cykle wprowadzania nowych generacji telefonów komórkowych trwają po kilkanaście miesięcy. Firmy kończą je w innych terminach niż konkurenci. W 1997 r. Ericsson wylansował kilkanaście modeli telefonów i innych urządzeń telefonii komórkowej, najnowocześniejszych i najlepiej sprzedających się w świecie. W ciągu ostatnich trzech kwartałów ubiegłego roku nasza sprzedaż wzrosła aż o 100 proc. Obecnie kończy się u nas kolejny cykl badawczy i wdrożeniowy. Zapewniam, że już niebawem pojawi się wiele nowych ofert, w tym kilka modeli najnowocześniejszych telefonów komórkowych.
- Jaki będzie telefon komórkowy przełomu wieków?
- Ze względu na konkurencję na razie nie mogę ujawnić szczegółów. Zapewniam jednak, że wyprzedzi on pod każdym względem wszystko, co znajduje się dziś w sprzedaży. Ericsson jest światowym liderem w tele- fonii komórkowej i wytycza nowe trendy w tej dziedzinie.
- Znaczna część pana firmy zaangażowana jest w specjalną produkcję dla celów militarnych. Tymczasem na świecie przemysł zbrojeniowy znajduje się w głębokim kryzysie. Czy odczuwalny jest on również w Ericssonie?
- Na razie nie mamy żadnych kłopotów z sektorem militarnym. Wręcz przeciwnie - wiedzie mu się doskonale. Złożono u nas na przykład duże zamówienia na radary i inne wyposażenie elektroniczne do jednego z najnowocześniejszych samolotów wielozadaniowych - szwedzkiego gripena. Produkujemy również radary przystosowane do obrony przeciwlotniczej wojsk lądowych. Wydaje mi się, że segmenty światowego przemysłu zbrojeniowego, które zajmują się najnowocześniejszymi technologiami, prawie wcale nie odczuwają kryzysu.
- Na polskim rynku zbrojeniowym Ericsson nie osiągnął jednak sukcesów. Próba współpracy z firmą Unimor, w której miały być produkowane urządzenia radarowe, zakończyła się niepowodzeniem.
- Traktowaliśmy to bardzo poważnie. Liczyliśmy, że otrzymamy zamówienia od polskiej armii na przygotowywane w Unimorze nasze nowoczesne radary. Niestety, stało się inaczej, wasze wojsko znalazło innych dostawców. Praktycznie wycofaliśmy się z Unimoru.
- Na ile ta nieudana próba odbiła się na interesach Ericssona w Polsce?
- Nie miało to większego znaczenia dla naszego zaangażowania w waszym kraju. Traktujemy Polskę w sposób priorytetowy. Poza tym jest to przecież jeden z największych rynków telekomunikacyjnych w Europie. Już teraz należymy do grona głównych dostawców urządzeń i tzw. software?u dla telefonii komórkowej. Nasz polski oddział zatrudnia ponad pięćset osób, m.in. elektroników, informatyków, ekonomistów.
- Nie odnieśliście jednak większych sukcesów na rynku urządzeń do telefonii stacjonarnej.
- Na światowych rynkach oferujemy na przykład cyfrowe centrale telefoniczne; należą one do najlepszych w świecie. Dotychczas nie ma ich w Polsce, co jest efektem obowiązujących do przyszłego roku rozwiązań prawnych, które tylko trzem zaangażowanym u was kapitałowo firmom zezwoliły na dostawy. Moim zdaniem, stworzyło to sytuację wręcz przypominającą monopol.
- W ramach jednej z pierwszych po objęciu funkcji prezesa Ericssona podróży zagranicznych pojawi się pan w Polsce. O czym będzie pan rozmawiał?
- Przede wszystkim chcę poznać polski rynek. Wasz kraj ma wielkie możliwości, są u was bardzo zdolni inżynierowie, menedżerowie. Chcę również rozmawiać o tym, co blokuje dostęp do waszego rynku telekomunikacji przewodowej. Rozumiem powody, które skłoniły władze na początku lat 90. do ustanowienia reguł gwarantujących utrzymanie rodzimego przemysłu telekomunikacyjnego, ale teraz mamy inną sytuację. Polski rynek telekomunikacyjny otwiera się, działają na nim nowi prywatni operatorzy, którzy deklarują wielkie inwestycje. Dotychczasowe ograniczenia już przestają pasować do nowych warunków. Nie wykluczam, że możliwe są dalsze inwestycje Ericssona, zwłaszcza w sferze software?u. Zależy to jednak od tego, czy w Polsce powstaną sprzyjające temu warunki.


Więcej możesz przeczytać w 37/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.