Trakt warszawski

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przewodnik "Wprost"
Warszawa ma szansę przyciągnąć turystów pod warunkiem, że duma z nowych wieżowców nie przysłoni troski o zachowanie tożsamości miasta. Niegdyś stolica była Paryżem północy, dziś straszy słabym ruchem turystycznym i pustymi hotelami. To miasto musi ożyć! Na pięknym Trakcie Królewskim potrzebne są nowe kawiarniane ogródki i toalety - przekonuje prof. Marek Kwiatkowski, dyrektor Łazienek. Turystów kuszą pałace, stare kościoły, parki. Żeby zobaczyć najpiękniejsze i najważniejsze zabytki stolicy, przewodnicy radzą pieszą wycieczkę po Trakcie Królewskim. Czytelników "Wprost" oprowadza po nim prof. Marek Kwiatkowski.
Trakt Królewski to ciąg ulic łączących cztery królewskie rezydencje: zamki Królewski i Ujazdowski oraz pałace Łazienkowski i Wilanowski. Siedziby najpotężniejszych rodów magnackich, kościoły i parki znajdujące się wzdłuż tego szlaku sprawiają, że dziś jest on najbardziej reprezentacyjną (złośliwcy twierdzą, że jedyną) arterią stolicy. - Koniecznie trzeba zwiedzić Zamek Królewski - przekonuje prof. Kwiatkowski. Już w średniowieczu był on siedzibą książąt mazowieckich. Do dziś w podziemiach można podziwiać oryginalne sale gotyckie. Na uwagę zasługuje właściwie wszystko: renesansowe wnętrza parterowe, biblioteka, sala konstytucyjna i komnaty króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Wnętrza ozdobione są obrazami Canaletta i Bacciarellego. Dziełem sztuki jest też wieża zegarowa z piękną barokową kopułą. - W weekendy można tu trafić na festyn lub hałaśliwy koncert. Jestem jednak przeciwnikiem urządzania takich imprez na placu Zamkowym, a także na placach Ujazdowskim czy Piłsudskiego. Tak jakbyśmy stracili poczucie godności, szacunek dla tradycji. Czy nie lepiej robić jarmark na Mariensztacie albo chociażby na placu Defilad? A tak, zastawiliśmy go straganami! - denerwuje się prof. Kwiatkowski.
Warto zajrzeć do kościoła św. Anny ze wspaniałymi malowidłami, barokowymi ołtarzami i niezwykłymi organami (podobno grał na nich Chopin). W świątyni można podziwiać gotyckie prezbiterium i niezmiernie rzadko dziś spotykane krużganki z kryształowymi sklepieniami. - To prawdziwa wizytówka Warszawy! - zachwyca się prof. Kwiatkowski. - Świątynia szczęśliwie ocalała podczas wojny. A w czasie okupacji przed Wielkanocą urządzano tam Groby Chrystusowe, których symbolikę rozumieli tylko Polacy. Warszawiacy stali w długich kolejkach, by je obejrzeć.
Przy Krakowskim Przedmieściu nie sposób nie zauważyć pałacu Radziwiłłów, który dziś jest siedzibą prezydenta. To jedna z najpiękniejszych warszawskich budowli tego typu. Co prawda nie można wejść do środka, ale zawsze warto obejrzeć piękny dziedziniec z pomnikiem księcia Józefa Poniatowskiego. Dziedzińca strzegą kamienne lwy, które - jak głosi anegdota - ryczą, gdy przechodzi dziewica. Od wielu lat nikt jednak ryku nie słyszał.
W tej części Traktu Królewskiego jest wiele siedemnasto- i osiemnastowiecznych pałaców magnackich. Warto obejrzeć rokokowy pałac Potockich, dziś siedzibę Ministerstwa Kultury i Sztuki, oraz klasycystyczny pałac Tyszkiewiczów (przy wylocie ul. Królewskiej), w którym znajduje się jeden z najpiękniejszych w Europie zbiorów rysunków królewskich architektów. Nie sposób pominąć hotelu Europejskiego z połowy XIX w. i wybudowanego 50 lat później przez Władysława Marconiego hotelu Bristol, gdzie nocowali m.in. Jan Kiepura i generał Eisenhower. Do dziś utrzymano tam apartament Ignacego Paderewskiego, byłego współwłaściciela hotelu. W pobliżu wylotu ul. Królewskiej stoi również kościół Wizytek. - Jest tam najpiękniejsza w Europie barokowo-rokokowa fasada. Gdyby taka świątynia znajdowała się w Rzymie, wszyscy zdejmowaliby przed nią czapki. A tak, tylko ja to robię ze względu na urodę tego budynku - mówi prof. Kwiatkowski.
Dochodzimy wreszcie do pałacu Kazimierzowskiego (początkowo był własnością Jana Kazimierza, za Stanisława Augusta mieściła się w nim Szkoła Rycerska, a w czasach Królestwa Kongresowego - Uniwersytet Warszawski) na terenie miasteczka akademickiego. Warto tam wejść także po to, by zobaczyć od strony pałacu interesującą portykową elewację biblioteki uniwersyteckiej. Trzeba się również zatrzymać przed siedemnastowiecznym pałacem Mikołaja Radziejowskiego. Na drugim piętrze tego budynku w salonie Chopinów Fryderyk tworzył swoje koncerty. Przy końcu Krakowskiego Przedmieścia znajduje się pałac Staszica (dziś siedziba PAN), przed którym znajduje się pomnik Mikołaja Kopernika. Tuż obok warto wstąpić do wielkiego, rozbudowywanego przez kilkadziesiąt lat siedemnastowiecznego kościoła św. Krzyża, ulubionej świątyni Stanisława Augusta. - Koniecznie trzeba zobaczyć wspaniałe barokowe ołtarze oraz to, co Polakom najbliższe: epitafium z sercem Fryderyka Chopina i urnę z sercem Władysława Reymon- ta - podpowiada prof. Kwiatkowski.
Spacerując, przechodzimy z Krakowskiego Przedmieścia w Nowy Świat. Dziś ta najbardziej reprezentacyjna ulica Warszawy przypomina Nowy Świat z czasów Królestwa Kongresowego. - Na szczęście udało się odtworzyć ciąg atrakcyjnych dwupiętrowych kamienic. Ulica staje się bardzo elegancka dzięki kwiatom, ładnym latarniom i kawiarnianym ogródkom. Ale nie można jej zmieniać w trakt handlowy i na przykład umieszczać reklam na balkonach odrestaurowanych kamienic! - denerwuje się prof. Kwiatkowski. Nie kryje, że brakuje mu klimatu sprzed lat, kiedy w kawiarniach Nowego Światu toczyło się życie rozrywkowo-intelektualne stolicy. - Kiedyś podczas spaceru patrzyłem na dziewczyny, dziś nie obserwuję ulicy, tylko gzymsy kamienic - wzdycha. Wychodząc z Nowego Światu, dochodzimy do placu Trzech Krzyży, pośrodku którego Chrystian Piotr Aigner wzniósł kościół św. Aleksandra, mistrzowsko wstawiając go między osie dwóch ulic. Pobliską ambasadę amerykańską postawiono na miejscu zburzonego po wojnie neorenesansowego pałacyku.
Zbliżamy się do parku Ujazdowskiego. - Nie wszyscy wiedzą, że powstał on na placu rewii przygotowywanej przez Stanisława Augusta. Królowi marzyło się Pole Marsowe na wzór francuski. Niestety, żadna rewia się tam nie odbyła, a niszczejący park dopiero pod koniec XIX w. stał się romantycznym miejscem pełnym kwiatów i łabędzi. Dziś jest co prawda zwykłym skwerem, ale warto zobaczyć tam choćby wagę z początku wieku, na której swego czasu musiał się zważyć każdy warszawiak - opowiada prof. Kwiatkowski. Tuż za parkiem rozpościera się ogród botaniczny. Można tam zobaczyć wybudowane w czasach Królestwa Kongresowego obserwatorium i ruiny Świątyni Opatrzności, która miała być wotum dziękczynnym za uchwalenie Konstytucji 3 maja.
Łazienki witają turystów secesyjną rzeźbą Fryderyka Chopina. - Pamiętam: stałem pod bramą i obserwowałem, jak żołnierze niemieccy cięli ten pomnik na kawałki, aby wywieźć je jako złom do huty. Na szczęście zachował się model monumentu. Za to cokół jest oryginalny - mówi dyrektor Łazienek, zapraszając jednocześnie na coniedzielne koncerty. Zdradza też swoje ulubione miejsce w parku: pagórek tuż przy pałacu Na Wodzie, gdzie kilka lat temu ustawił "w podzięce za Łazienki" popiersie króla Stanisława Augusta.
Spacer kończymy w Belwederze. Niegdyś Stanisław August urządził tam manufakturę fajansów. Później pałac przebudował Jakub Kubicki w duchu klasycyzmu na siedzibę dla wielkiego księcia Konstantego. Dziś Belweder spełnia funkcję rezydencji odwiedzających stolicę głów państw. Znajduje się tam również wystawa poświęcona Józefowi Piłsudskiemu. - Czas, by Trakt Królewski na nowo zapełnił się spacerującymi warszawiakami. To wstyd, że czasem turyści znają miasto lepiej niż jego mieszkańcy - konstatuje prof. Kwiatkowski.

Więcej możesz przeczytać w 36/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.