Atak bólu

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Europie po środki przeciwbólowe najczęściej sięgają Polacy i Francuzi
Trzydziestoletnia kobieta zaczęła odczuwać silne bóle podbrzusza. Po wizycie u internisty udała się do urologa i ginekologa. Wielokrotnie przebywała w szpitalu. Najpierw postawiono diagnozę, że cierpienia wywołane są torbielą jajnika, który wkrótce został usunięty. Ból jednak nie ustąpił. Następne rozpoznanie brzmiało: nowotwór szyjki macicy. Gdy po usunięciu i tego narządu dolegliwości nie minęły, chora trafiła do poradni leczenia bólu. Tam okazało się, że cierpi na silną nerwicę. Wystarczyło podanie zestawu środków uspokajających i zastosowanie prostych technik relaksacyjnych, aby bóle minęły. - Nasi lekarze nie rozumieją na ogół przyczyny i mechanizmu rozwijania się bólu, co czasami prowadzi nawet do nieświadomego okaleczenia pacjenta - mówi dr Maciej Hilgier, kierownik Oddziału Badania Bólu i Terapii Paliatywnej w Centrum Onkologii w Warszawie, prezes Polskiego Towarzystwa Badania Bólu.
Polską medycynę także w dziedzinie zwalczania bólu czeka konieczność dostosowania się do standardów europejskich. Przede wszystkim lekarze pierwszego kontaktu powinni każdorazowo pytać pacjenta, czy odczuwa ból, a jeśli tak, to starać się go łagodzić. W ocenie natężenia bólu stosowane są różne skale porównawcze. Najbardziej popularna jest tzw. wizualno-analogowa (ang. VAS): chory zaznacza natężenie odczuwanego bólu na dziesięciocentymetrowej linii. Wynik zapisywany jest w postaci liczby odpowiadającej długości wskazanego odcinka. "Uważamy, że wynik VAS powinien być obowiązkowo zaznaczany przy okazji wizyty u lekarza. Ma to istotne znaczenie psychologiczne, gdyż zmusza lekarza do zadania pytania o ból i zapisania tego wyniku w odpowiednim dokumencie; zmusza do zastosowania leczenia, które może później zostać ocenione, a także przyzwyczaja chorego do mówienia o swoim bólu" - postulują w przygotowywanym do wydania artykule, przeznaczonym dla lekarzy pierwszego kontaktu, dr Maciej Hilgier i dr Jerzy Jarosz.
Zgodnie z europejskim standardem, operowany nie powinien czuć po zabiegu bólu. Tymczasem w Polsce chorzy wcale się o to nie upominają. Panuje opinia, że gdy człowiek jest chory, to "musi boleć", a wyleczenie z bólu równa się wyleczeniu dolegliwości. Już w latach 80. stwierdzono, że prawidłowe użycie nawet niewielkiej ilości leków powinno przynosić ulgę u 90 proc. osób cierpiących z powodu nowotworu. Ustalono wówczas tzw. drabinę analgetyczną, która polega na dobieraniu dawki leku indywidualnie dla każdego chorego, odpowiednio do poziomu odczuwanego przez niego bólu. Chory na nowotwór nie powinien cierpieć. U nas jednak opioidofobię mają zarówno pacjenci, jak i lekarze. Obie grupy panicznie boją się stosowania morfiny, która w zwalczaniu bólu jest niezwykle skuteczna. Środek ten, wbrew temu, co się powszechnie uważa, nie uzależnia.
- W Polsce potrzebna jest akcja podobna do "Rodzić po ludzku", w której uświadomiono by pacjentom ich prawo do bezbolesnego leczenia - twierdzi dr Hilgier. Problem jednak polega na tym, że polscy lekarze bardzo mało wiedzą o bólu. Mamy jedynie 238 specjalistów w tej dziedzinie, a na nauczanie o bólu nie ma miejsca w programach większości uczelni medycznych. Specjaliści podkreślają, że podstawowe informacje z tej dziedziny niezbędne są każdemu lekarzowi.
Rzadko leczeni z bólu przez naszych lekarzy, zaczynamy się leczyć sami. W ostatnich latach gwałtownie wzrosło w Polsce spożycie środków przeciwbólowych dostępnych bez recepty. Jesteśmy już drugą (po Francuzach) nacją w Europie w rankingu najczęściej sięgających po środki przeciwbólowe. W ubiegłym roku sprzedano w Polsce 128,5 mln opakowań tego typu medykamentów. Najczęściej aplikują je sobie młodzi pracoholicy i osoby, które mają utrudniony dostęp do lekarza. - Powszechność i dostępność tych środków powoduje, że często je przedawkowujemy. Mamy bowiem na rynku bardzo dużo preparatów, o różnych nazwach, które oparte są na tej samej substancji czynnej, czego sobie nie uświadamiamy - przestrzega dr Hilgier. Zmieniając leki, i tak spożywamy zawsze paracetamol, ibuprofen, pyralginę, naproxen czy aspirynę. Na rynku obecne są również preparaty określane przez lekarzy "mordercami cierpień"; są to mieszanki kilku substancji przeciwbólowych. Dlatego też Polskie Towarzystwo Badania Bólu postuluje, aby na każdym opakowaniu leku przeciwbólowego podana była nazwa substancji czynnej i ostrzeżenie przed przedawkowaniem.
Więcej możesz przeczytać w 35/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.