Honor organu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie bardzo mogę sobie wyobrazić sprawy o znieważanie Sejmu, Senatu czy Rady Ministrów. Wszystko już o nich powiedziano
Nie bójcie się, nie będzie już o prezydencie Clintonie, ale o nowym przepisie kodeksu karnego, stwierdzającym, że "kto publicznie znieważa lub poniża konstytucyjny organ Rzeczypospolitej Polskiej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2" (art. 226 § 3 kk). Przepis ten budzi popłoch wśród dziennikarzy i wydawców prasy, którzy uważają go za chytrze założony na nich knebel, mający tłumić wolność słowa i prawo do informacji. Warto pokrótce opisać rodowód tego najnowszego osiągnięcia polskiej myśli prawniczej.

Przedwojenny kodeks karny z 1932 r. odróżniał "publiczne lżenie lub wyszydzanie Narodu lub Państwa Polskiego" (zagrożone karą więzienia do lat 3) od łagodniej karanego "publicznego znieważenia władzy, urzędu, wojska lub marynarki wojennej albo ich jednostki". Nieco zabawnie dzisiaj wyglądają te militarystyczne akcenty kodeksu. Wojsko było widać przed wojną rzeczą świętą i można było (teoretycznie) trafić do kryminału za niepochlebne wyrażanie się o poszczególnych jednostkach naszej armii.
Po wojnie słynny mały kodeks karny z 1946 r. znacznie poważniej potraktował ochronę nowej, rewolucyjnej władzy. Szkoda miejsca na przytaczanie wszystkich kagańcowych przepisów; wymienię tylko najważniejsze: do przedwojennego "lżenia lub wyszydzania Narodu lub Państwa Polskiego" dodano "poniżanie" i podniesiono górną granicę kary z 3 do 10 lat więzienia, jeżeli sprawca działał "w okolicznościach mogących wywołać szczególne zgorszenie lub oburzenie". Za publiczne lżenie, wyszydzanie lub poniżanie ustroju państwa polskiego, bez żadnych okoliczności gorszących czy oburzających, groziła taka sama kara. Wynika z tego, że w PRL ustrój był cenniejszy od samego państwa - co zresztą specjalnie nie dziwi. Do tego trzeba dodać przepisy o ochronie "powagi naczelnych organów państwa" przed rozpowszechnianiem fałszywych wiadomości, mogących tę powagę obniżyć. Wiadomo - w czasach stalinowskich ludzie siedzieli za opowiadanie kawałów.
W kodeksie z 1969 r. zachowano w zasadzie regulację prawną z wczesnych lat PRL. Słynny art. 270 § 1 przewidywał karę pozbawienia wolności do lat 8 za "publiczne lżenie, wyszydzanie lub poniżanie Narodu Polskiego, Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, jej ustroju lub naczelnych organów", a za publiczne znieważenie innego niż naczelny, a więc pomniejszego organu można było dostać karę do dwóch lat.
Trzeba uczciwie przyznać, że nowy kodeks karny zmniejszył zdecydowanie liczbę chronionych organów, ograniczając ją do "konstytucyjnych" i obniżając radykalnie grożącą karę. Po raz pierwszy w historii polskiego prawa karnego organ wystąpił w liczbie pojedynczej, z czego można wnosić, że współczesny ustawodawca spodziewa się w demokracji odrębnych zniewag poszczególnych organów. Ustawodawca peerelowski lepiej znał życie i wiedział, że jak już ludzie lżą czy wyszydzają, to z reguły wszystkie organy bez różnicy, wedle znanej formuły "po wsiem".
Według komentatorów kodeksu (patrz praktyczny komentarz R. Górala - s. 303), konstytucyjnymi organami RP są tylko: Prezydent, Sejm, Senat i Rada Ministrów. Jeśli chodzi o prezydenta, to jest odrębny przepis, przewidujący karę do trzech lat za publiczne znieważenie tego szczególnego organu. Szczególnego, gdyż wśród wymienionych jest jedynym organem jednoosobowym, a to oczywiście nadaje mu wyjątkowy status. Szczerze mówiąc, nie bardzo mogę sobie wyobrazić sprawy o znieważanie lub poniżanie Sejmu, Senatu czy Rady Ministrów. Wszystko już o nich powiedziano w kolejnych kampaniach wyborczych i żadna nowa zniewaga nie przychodzi mi nawet do głowy. Art. 226 § 3 można więc spokojnie wyrzucić na śmietnik historii i mam nadzieję, że prokurator nie dopatrzy się w tej konkluzji zamachu na honor organów, które nowy kodeks karny wspólnymi siłami nam dały.
Więcej możesz przeczytać w 43/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.