Święty weekend

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sposób spędzania sobót i niedziel staje się najlepszym wyznacznikiem aspiracji Polaków
Coraz więcej młodych, wykształconych i zamożnych Polaków chętnie spędza weekend na korcie, polu golfowym, w teatrze albo w lesie - wynika z badań CBOS. - Na świecie już dawno weekend stał się synonimem wielkiego święta: ludzie umawiają się ze znajomymi, planują wyjazdy czy wypady na siłownię - przypomina Małgorzata Niezabitowska z United Communications Group. - To początek mody na zdrowy snobizm. Weekend poza domem to dzisiaj nowy styl życia - twierdzą socjologowie.

- Weekendy są dziś doskonałą okazją do odrobienia zaległości z całego tygodnia, odwiedzin znajomych czy rodziny - mówi Barbara Frądczak-Rudnicka z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. - Stajemy się bogatsi, kupujemy samochody, łatwiej nam więc spędzić weekend za miastem. Powstaje też coraz więcej atrakcyjnych miejsc, w których możemy aktywnie spędzić weekend, zregenerować się. - To, w jaki sposób spędzamy soboty i niedziele, stało się wyznacznikiem naszej pozycji społecznej i aspiracji - przekonuje Marek Laube, psycholog. - A sobotnie spotkania na korcie czy polu golfowym to dziś dla przedstawicieli niektórych profesji wręcz obowiązek. Młody menedżer czy bankowiec doskonale wie, że wypada "bywać" w fitness klubie, jeździć konno, spędzać weekendy na nartach czy na kortach tenisowych.
- Wolne weekendy staram się spędzać na rolkach albo jeżdżąc na rowerach z dziećmi. Oglądanie telewizji ograniczam na rzecz żeglowania z przyjaciółmi na Mazurach czy nurkowania. Gdy weekend spędzam poza granicami kraju, biorę z sobą sprzęt sportowy. Nawet na dwie, trzy godziny przed obradami wybieram się do sali gimnastycznej lub na basen. Aktywnie spędzony czas pozwala mi nabrać dystansu do codziennych obowiązków. Nieschematyczne, nowatorskie myślenie, zgodne z zasadą "out of the box thinking", to jedna z podstawowych cech, których wymaga się od menedżerów w Europie Zachodniej. Charakteryzuje ona jednak tylko ludzi potrafiących oderwać się od codzienności, lubiących twórczy relaks - tłumaczy Zbigniew Wróbel, wiceprezes PepsiCo.
- Wspólnie z żoną jeździmy konno, żeglujemy, a zimą jeździmy na nartach. Tak aktywnie spędzony czas pozwala mi się zrelaksować i nabrać sił na następny tydzień - wyjaśnia Wojciech Mądalski, prezes Hortexu. Mimo że pracuje w Polsce, a mieszka we Francji, niemal każdy weekend stara się spędzać w domu. Podobną filozofię przyjął Adam Kołodziejczyk, prezes polskiego przedstawicielstwa Toyoty: - Sobota i niedziela to często jedyna okazja, by pograć w golfa czy popływać na żaglówkach. Tydzień pracy staje się dziś coraz bardziej intensywny, a praca jedynie osiem godzin dziennie w dużych firmach jest już chyba niemożliwa - przekonuje Kołodziejczyk. - Ponieważ praca przy kreowaniu wizerunku firm jest wyczerpująca i nie pozbawiona stresu, chyba każdy marzy o wolnym weekendzie. Aby nie pracować w soboty i niedziele, wyłączamy komórki i laptopy. Przestajemy żyć wyłącznie pracą, ważniejszy jest odpoczynek: jazda konno, spacery, dobra książka. Zresztą całotygodniowe zmęczenie, doprawione jeszcze stresem podczas weekendu, szybko odbiłoby się na efektach pracy - dodaje Dorota Nowak z agencji MMD.
Paradoksalnie - intensywna praca w tygodniu pozwala docenić rodzinę. - W ciągu tygodnia pracuję po dwanaście godzin głównie po to, aby weekendy spędzać z najbliższymi. Gdy w piątek wracam do domu, uroczyście wyłączam telefon komórkowy i wszystkie sprawy zawodowe zostawiam za progiem. Na weekend nie planujemy z żoną żadnych przyjęć, wizyt u znajomych czy bankietów - mówi Marek Łycyniak, wiceprezes KZP Brok SA. - Weekend to święto. Spędzam go z mężem i córkami na basenie, na rowerowej wycieczce albo u rodziny. Staram się zredukować prace domowe do minimum, zatrudniam więc pomoc domową. Pilnuję też męża, aby spędzał weekendy w domu. Nie da się jednak ukryć, że czasami oboje spędzamy sobotni wieczór przy laptopach - dodaje Halina Frańczak z Neumann Group.
- Praca podczas weekendów nie jest wyborem, ale zwykłą koniecznością. Na zwolnienie tempa można sobie pozwolić często dopiero wtedy, kiedy interesy się ustabilizują - uważa Zofia Szukalska, właścicielka Domu Aukcyjnego Agra. Na wolne weekendy rzadko może też liczyć Marek Płużański, przedstawiciel Guerlaina na Polskę: - W tygodniu w biurze urywają się telefony, biegam ze spotkania na spotkanie. Dopiero w sobotę i niedzielę w firmie panuje spokój. Dlatego najlepiej pracuje mi się właśnie podczas weekendu. - Nie chciałabym mieć wszystkich weekendów wolnych, bo zwyczajnie umarłabym z nudów - wyjaśnia Grażyna Hase, projektantka mody. - Lubię spędzać czas aktywnie, na przykład spacerując po lesie. Czasem akceptuję leniuchowanie w domu przed telewizorem, ale wyłącznie przy brzydkiej, deszczowej pogodzie.
Ci, którzy zdecydowali się spędzać czas wolny poza domem, realizują swoje pomysły bez względu na to, jak bardzo są zapracowani. Aż 64 proc. Polaków trafia podczas weekendu do dyskotek i restauracji. Na taką realizację planów pozwala im głównie zasobność portfela: zamiast spędzać weekend na gotowaniu obiadu, idą do restauracji, a przy porządkach zatrudniają gosposię. - Ta ciągle powiększająca się grupa osób to Polacy bardzo ambitni zawodowo. Są zapracowani, ale aktywni. Zdecydowanie częściej niż inni wyjeżdżają za granicę, znają języki obce - przekonuje Macieja Falkowska z CBOS.
Od niedawna weekend mieszkańców największych polskich miast zdominowały wizyty w hipermarketach. "W Polsce nadchodzi czas potężnych centrów życia społecznego. W Stanach Zjednoczonych od lat funkcjonują tzw. shopping malls, nawiązujące stylem i rozmiarami do średniowiecznych katedr; przyjęły się one także w Europie Zachodniej. Dzisiaj także w Polsce to właśnie hipermarkety są miejscem, które odwiedza się najchętniej całą rodziną tuż po niedzielnej mszy" - prognozował na naszych łamach prof. Tomasz Goban-Klas, socjolog. Megadyskoteki, multipleksy czy olbrzymie empiki przy hipermarketach stają się coraz częściej miejscem rodzinnych wycieczek i spotkań towarzyskich.
- Gdy ktoś mnie pyta, czym różni się Polak spędzający czas na zakupach i promocjach w hipermarkecie od Francuza, odpowiadam: niczym. Polacy zaakceptowali nowy styl życia, przeszli z XIX-wiecznych sklepików do wieku społeczeństwa konsumpcyjnego, z czasu kolejek i minimalnego wyboru towarów do miejsc, w których pod jednym dachem można zaopatrzyć dom we wszystko bez konieczności poszukiwań i przepłacania - mówi Daniel Sicard, szef sieci Géant Polska, oferującej w największych sklepach Warszawy i Gdańska ponad 30 tys. produktów z kilkuset branż. Z badań wynika, że klientami hipermarketów są na ogół osoby wykształcone i dobrze sytuowane. Zakupy robią w piątek wieczorem, w sobotę i niedzielę - wszystko kupią pod jednym, gigantycznym megadachem. Przy hipermarketach powstają kafejki i butiki, a w środku sklepu - jak w Géancie na warszawskim Ursynowie - piekarnia.
- Moda na wypady do supermarketów jest naturalna. Mamy tam do czynienia z wielkim show: gra muzyka, trwają promocje, błyskają światła. Takie "sklepowe" przedstawienia najzwyczajniej ludzi przyciągają - przekonuje prof. Jacek Leoński, socjolog. Dziś już prawie jedna trzecia Polaków nie wyobraża sobie innego sposobu spędzenia wolnego czasu. Do wielkich centrów handlowo-rozrywkowych chadza raz na tydzień co piąty Polak, co trzeci natomiast robi tam zakupy dwa, trzy razy w miesiącu.
- O tym, jaki mamy stosunek do wielkich centrów handlowych, świadczy pewien satyryczny rysunek: mężczyzna w kąpielówkach siedzi pod palmą w supermarkecie i informuje przypadkowego klienta: "Przyszedłem po bułki, a jestem tu już tydzień". Polacy lubią megasklepy, bo one zapełniają im wolny czas, a co najważniejsze - w jednym miejscu umożliwiają dokonanie zakupów, zorganizowanie zabawy dla dziecka, spotkanie znajomych, odwiedzenie fryzjera i odpoczynek w kawiarence - zauważa Barbara Mikusińska-Ozdobińska, szefowa branżowego pisma "Handel". Centra szybko zrastają się z otaczającymi je osiedlami - w weekendy organizowane są festyny, mecze, pokazy artystyczne, loterie i promocje, a nawet wystawy malarstwa czy grafiki.
Polska sobota to jednak dla wielu nadal dzień odrabiania domowych zaległości: drobnych napraw, sprzątania. - Wielu rodakom wciąż trudno się oderwać od rutyny dnia codziennego - mówi Macieja Falkowska. Przytoczone przez nią wyniki badań amerykańskich dowodzą, że 44 proc. Amerykanów wybiera w czasie wolnym takie formy aktywności, które pozwalają im pozostać w domu. Tylko co szósty zdecydowanie woli spędzić weekend poza domem. - Kiedy zdarza mi się wolny weekend, najczęściej rzeczywiście siedzę w domu z rodziną. Nie umawiam się na spotkania, tylko wybieram książkę, teatr, spacery czy kolację w restauracji. Intensywność życia powoduje, że właśnie podczas weekendów doceniam te drobne przyjemności - mówi Małgorzata Niezabitowska.
Do spędzania weekendu przed telewizorem nadal przyznaje się trzy czwarte Polaków. - To głównie "zasługa" niskich dochodów, ale nie bez znaczenia jest także brak poczucia bezpieczeństwa. Na ulicach jest więcej agresji, chamstwa, a kina w małych miasteczkach często przypominają prawdziwe mordownie - przekonuje doc. Maciej Mrozowski z Instytutu Kultury. Telewizja z łatwością wygrywa walkę o klienta, choćby z braku konkurencji.
Weekend "telemaniaków" w innych krajach dawno już stracił amatorów. Zdaniem Bernarda Mar- gueritte?a, wieloletniego korespondenta francuskiego w Polsce, Francuzi chodzą na spacery, uprawiają sport, a z programu telewizyjnego wybierają najwyżej jeden interesujący ich film. Mało popularna i źle widziana jest praca w weekendy. - Polacy nadal fascynują się miastem i pracą. Ucieczka na wieś dopiero zaczyna być modna, chociaż dom w lesie i weekend w głuszy nadal jest dla Polaków przejawem dziwactwa - mówi Margueritte. - Dwa dni na wsi to najlepszy sposób na oderwanie się od codziennych problemów - zaprzecza tej opinii Witold Daniłowicz z firmy prawniczej White and Case, właściciel gospodarstwa na Mazurach, dokąd razem z żoną stara się jak najczęściej wyjeżdżać na weekend. - Jeździmy konno, pływamy łódką po jeziorze, spacerujemy po lesie. Czasem trzeba wezwać weterynarza do psa, załatwić coś z sołtysem. Żyjemy w całkiem innym świecie, ale właśnie dzięki temu udaje nam się odpocząć. Całkowicie zapominam o tym, co zostawiam w Warszawie. Ogłaszam "święty weekend".

Joanna Kostyła
Natasza Socha



Koniec tygodnia

Amerykanie, którzy nie pracują podczas weekendu, zajmują się przede wszystkim domem i robieniem zakupów. Wszystkie sklepy i centra handlowe są w soboty otwarte do późnych godzin nocnych. Od kilkunastu lat czas wolny Amerykanów zdominowały sport i podróże. Całe rodziny wyjeżdżają na piknik za miasto, gdzie przesiadają się na modniejsze rowery, zostawiając samochody na parkingach. Ci, którzy zostają w mieście, okupują parki i ośrodki sportowe, jeżdżąc na wrotkach, grając w tenisa i coraz częściej w piłkę nożną. Biura podróży za niezbyt wysoką cenę organizują weekendowe pobyty w parkach narodowych Meksyku czy na Karaibach. Także Francuzi coraz częściej spędzają weekend poza domem. Młodzi ludzie najczęściej chodzą w soboty i niedziele do kin i dyskotek. Starsi, zwłaszcza mieszkańcy dużych miast, spędzają sobotę i niedzielę w domach na prowincji. Dla paryżan najpopularniejszym "zagłębiem weekendowym" jest pobliska Normandia - zarówno jej wybrzeże z szykownym i snobistycznym Deauville, jak i urokliwe wioski w głębi lądu. By zdać sobie sprawę ze skali fenomenu, wystarczy się przyjrzeć autostradzie A-13, łączącej Paryż z Normandią. W sobotę rano i niedzielę wieczorem bez względu na porę roku jest koszmarnie zakorkowana. Francuzi, którzy zostają na weekend w miastach, najchętniej wybierają się na rodzinne wycieczki. Dużą popularnością cieszą się wypady do EuroDisneylandu, Parku Asterixa czy Futuroscope w Poitiers. Niemcy wśród ulubionych zajęć wymieniają turystykę rowerową, pracę w ogrodzie, piesze wędrówki i spotkania w ulubionych knajpach. Aktywne formy spędzania czasu wolnego "zaszczepiane" są już od najmłodszych lat: do młodzieżowych klubów sportowych należy 62 proc. młodych Niemców, a do różnych grup zainteresowań - 69 proc. Na rekreację i wypoczynek niemieckie rodziny wydają ok. 15 proc. swych budżetów, a związane z tym obroty wynoszą w Niemczech 430 mld marek rocznie. Kluby sportowe zrzeszają ogółem 26 mln Niemców, a 12 mln z nich uprawia sport indywidualnie. W miastach zachodnich Niemiec nie ma prawie dzielnicy bez pływalni i sali gimnastycznej czy kortów tenisowych. W 84 tys. klubów i sekcji sportowych udziela się co czwarty Niemiec.


Więcej możesz przeczytać w 43/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.