W tył zwrot?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Propozycja kształcenia kaprali zamiast magistrów śmiało może pretendować do tytułu "największego bubla roku"
Gazety poinformowały, że Sztab Generalny WP chce wcielać do wojska studentów studiujących systemem wieczorowym. Dzisiaj nie pozwala na to ustawa o powszechnym obowiązku obrony, zwalniająca studentów z odbywania zasadniczej służby wojskowej. Jej autorzy trafnie dostrzegli, że wcielenie maturzysty do wojska oddala go od studiowania znacznie bardziej niż o sam okres służby wojskowej. Bezpośrednio po zdobyciu matury myśl o studiowaniu jest oczywista dla większości młodych ludzi, nawykłych przez jedenaście lat do uczenia się. Długie miesiące spędzone w koszarach wygaszają aspiracje edukacyjne i skłaniają do podjęcia pracy zawodowej nie wymagającej wyższego wykształcenia.
Jeśli więc naszym generałom uda się przeforsować znowelizowanie wspomnianej ustawy i zamiast indeksów wręczać tysiącom maturzystów karty powołania, bez wątpienia odbije się to boleśnie na liczbie studiujących. A przecież już dzisiaj w tej statystyce wleczemy się w ogonie Europy. Chwała więc Ministerstwu Edukacji Narodowej, że protestuje przeciwko takim pomysłom. Obecnie nie czyhają przecież na Polskę żadne wrogie armie. O wiele bardziej zagraża jej zapaść edukacyjna, mnożąca szeregi bezrobotnych i nisko wykwalifikowanych, nie mających żadnej szansy na europejskim rynku pracy. W takiej sytuacji pomysł kształcenia kaprali zamiast magistrów brzmi zaiste kuriozalnie.
Wszystkie cywilizowane państwa ograniczają przecież pobór i zwiększają liczbę żołnierzy zawodowych. Ich służba jest bowiem bardziej wydajna, a w konsekwencji i tańsza. Czasy, kiedy bezpieczeństwa kraju broniły milionowe armie oparte na powszechnym obowiązku obrony dawno już minęły. Na współczesnym polu walki liczą się tylko zawodowcy, posługujący się skomplikowanym sprzętem o milionowej wartości.
Pomysł rozszerzenia poboru na studentów studiów wieczorowych jest wysoce niefortunny z jednego jeszcze powodu. Studenci ci różnią się od kolegów studiujących w systemie dziennym głównie tym, że płacą za swoją naukę. Teraz mieliby więc być upośledzeni podwójnie. Nie tylko finansowo, ale i ze względu na konieczność przywdziania rekruckich kamaszy.
Propozycja kształcenia kaprali zamiast magistrów śmiało więc może pretendować do tytułu "największego bubla roku". Tajemnicą - rzecz jasna wojskową - pozostanie fakt, jak proponujący takie rozwiązanie generałowie chcą je pogodzić z obietnicami wyborczymi AWS, gwarantującymi z jednej strony ułatwienie dostępu do nauki w szkołach wyższych, a z drugiej - odchodzenie od zasadniczej służby wojskowej na rzecz armii zawodowej
Więcej możesz przeczytać w 44/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.