Zimny pokój

Zimny pokój

Dodano:   /  Zmieniono: 
Co przyniesie układ z Wye Plantation?
"To najlepsze porozumienie, jakie w obecnych warunkach Izrael mógł wynegocjować z Palestyńczykami" - powtarzał niewyspany, acz promieniujący zadowoleniem premier Benjamin Netaniahu po powrocie z dziewięciodniowych rozmów z prezydentem USA Billem Clintonem i liderem Autonomii Palestyńskiej Jasirem Arafatem w Wye Plantation koło Waszyngtonu. Podpisany w Białym Domu układ przewiduje wycofanie izraelskich wojsk z dalszych 13 proc. terytorium Zachodniego Brzegu. Nie przeszkodzi w tym - jak zapewnił rząd Izraela - nawet ubiegłotygodniowy zamach dokonany przez Hamas w Strefie Gazy.

Przygotowując blisko- wschodni szczyt w leżącej na uboczu Wye Plantation, Amerykanie zaplanowali sobie zorganizowanie czegoś w rodzaju Camp David 2. Spodziewali się, że w warunkach maksymalnej izolacji od świata przywódcy Izraela i Autonomii, zdani na intensywną presję Białego Domu - podobnie jak Menachem Begin i Anwar Sadat dwadzieścia lat temu - wykorzystają tę jedyną w swoim rodzaju szansę, żeby podpisać porozumienie.
Tymczasem od początku pomysł wykorzystania doświadczeń z Camp David okazał się niemożliwy do zrealizowania, m.in. z powodów czysto technicznych. W 1978 r. nie było jeszcze telefonów komórkowych, za pomocą których Begin i Sadat - lub ich najbliżsi współpracownicy - mogliby na bieżąco manipulować przeciekami, wpływając w ten sposób pośrednio na przebieg tajnych rokowań.
Amerykanie zażądali, aby negocjatorzy izraelscy i palestyńscy posługiwali się telefonami otrzymanymi dopiero po wylądowaniu w USA. "W cudowny sposób" ich numery dostali jednak izraelscy korespondenci, którzy bez trudu mogli się komunikować z negocjatorami w Wye Plantation o każdej porze dnia i nocy. Palestyńczycy oczywiście dostosowali się do nowych reguł gry.
O swobodny kontakt z mediami zabiegał głównie Netaniahu, który na wypadek zbytnich nacisków ze strony USA chciał mieć możność odwołania się do izraelskich przeciwników układów z Palestyńczykami. Dlatego Netaniahu "przypadkiem" spotkał się w szczerym polu z dwoma przywódcami radykalnych osadników żydowskich z Zachodniego Brzegu. Przybyli oni do Wye Plantation, żeby storpedować negocjowany kompromis, lecz amerykańscy ochroniarze nie wpuścili ich do rezydencji.
Netaniahu od początku wyłamał się ze sztywnych ram, włączając w skład oficjalnej delegacji swoją żonę Sarę, choć gospodarze wyraźnie tego nie chcieli. Zapewne nieprzypadkowo po kilku dniach Izraelczycy zaczęli się głośno skarżyć na jedzenie. Nie bez znaczenia były również teatralne gesty - w pewnym momencie "Bibi" kazał spakować walizki i grzać silniki izraelskiego samolotu. W ostatniej chwili zagroził też, że nie podpisze porozumienia z Arafatem w Białym Domu, jeśli Clinton nie uwolni Jonathana Pollarda, przebywającego od 13 lat w więzieniu w Północnej Karolinie za szpiegostwo na rzecz Izraela.
Zwolnienie Pollarda zostało uzgodnione wstępnie między Clintonem i Netaniahu, który jedynie pod tym warunkiem poszedł na pewne ustępstwa wobec Palestyńczyków. Ostatecznie Biały Dom wycofał zgodę na uwolnienie Pollarda, lecz Netaniahu układ podpisał, wychodząc z założenia, że Pollard odzyska wolność "nieco później". Zgodnie z porozumieniem Izrael w ciągu trzech miesięcy wycofa wojska z kolejnych 13 proc. terytorium Zachodniego Brzegu. W zamian unieważniona ma zostać tzw. karta palestyńska, wyrażająca dążenie do zniszczenia państwa żydowskiego. Władze Autonomii tłumaczą swoim ziomkom, że dotychczasowe porozumienia z Izraelem są jedynie odbiciem obecnego układu sił i mogą się zmienić w przyszłości, gdy Palestyńczycy wzmocnią swoją pozycję. Dlatego całkowite anulowanie karty jest dla Netaniahu sprawą zasadniczą.
Układ przewiduje, że w pierwszym etapie wojska izraelskie wycofane zostaną z 2 proc. terenów Zachodniego Brzegu. Następnie zbierze się w Gazie palestyński parlament emigracyjny (w obecności prezydenta USA), żeby unieważnić kartę; dopiero wtedy Izraelczycy opuszczą pozostałe 11 proc. terytorium. Autonomia zobowiązała się zacieśnić współpracę z Izraelem w zwalczaniu islamistów; Izrael zaś zwolni 750 palestyńskich więźniów. Otwarte też zostaną dwa lądowe korytarze między Strefą Gazy a Zachodnim Brzegiem oraz lotnisko i port morski w Strefie Gazy. Ustalono, że realizacja przez Izrael kolejnych punktów układu uzależniona będzie od tego, czy Palestyńczycy będą się wywiązywać z podjętych zobowiązań.
Układ z Wye Plantation - podobnie jak porozumienie z Camp David - oparty jest na sprawdzonej w ciągu minionych dwudziestu lat na Bliskim Wschodzie formule "ziemia za pokój". Niewykluczone, że posłuży on do przyszłych negocjacji izraelsko-syryjskich, jeśli Damaszek zgodzi się na kompromis terytorialny na Wzgórzach Golan.

Więcej możesz przeczytać w 45/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor: