Tytus internauta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po 1990 r. doszło do załamania na polskim rynku komiksów. Wydawało się, że nastąpił kres tego gatunku.
Tymczasem Internet stworzył młodemu pokoleniu twórców możliwość pokazania swoich umiejętności i pomógł przetrwać najtrudniejszy okres - mówi Rafał Urbański, rysownik, autor strony Komiks on line. Witryna jego autorstwa przyczyniła się do odrodzenia polskiej sztuki komiksu. - Dotarłem do wielu młodych autorów, którzy zgodzili się publikować swoje prace w Internecie - wspomina Urbański. Równie zasłużona jest witryna Serwis Komiksowy AD 2000. Codziennie uaktualniana baza danych o komiksach i ich twórcach liczy ponad 1600 stron i 5000 grafik. Serwis prowadzą cztery osoby. Marek Choroszucha, jego założyciel, zapowiada, że docelowo witryna będzie mieściła co najmniej dwa razy więcej informacji.
Autorzy największych serwisów komiksowych oceniają, że łączna liczba odwiedzin ich stron to ponad 100 tys. miesięcznie. Jak na tak wąski temat jest to wynik rewelacyjny. Zwłaszcza w porównaniu z wysokością nakładów drukowanych komiksów. - Dzisiaj album komiksowy ukazuje się najwyżej w kilkunastu tysiącach egzemplarzy - mówi Urbański. Liczba odwiedzin stron komiksowych porównywalna jest już z olbrzymimi nakładami sprzed 20 lat.
Młodzi twórcy zyskali dzięki sieciowym publikacjom dostęp do wydawnictw drukowanych. - Internet był dla mnie jedyną szansą, by moje prace mogły zaistnieć - przyznaje Janusz Ordon, ilustrator początkujący w branży komiksowej. Choć zamieszcza swoje rysunki w sieci dopiero od roku, to już otrzymuje propozycje ich publikacji w papierowych wydawnictwach. - We wrześniu mój komiks zostanie wydrukowany w fanzinie "Klatka". Oprócz tego zacząłem dostawać propozycje komercyjne, dotyczące wykonania ilustracji i okładek do książek czy pism - chwali się Ordon. - Kiedy ludzie dzwonią do mnie z prośbą o próbki moich prac, mogę ich odesłać na stronę WWW, by natychmiast się z nimi zapoznali - mówi Michał Ociesa z łódzkiej ASP. - Przypuszczam, że w przyszłości będę rysował komiksy równolegle dla wydawnictw drukowanych i do Internetu - deklaruje Norbert Rybarczyk, kolejny rysownik stawiający pierwsze kroki w sieci.
Do internetowej rewolucji dołączyli również ci, którzy debiutowali w drukowanych wersjach komiksów. - Papierowy nośnik powoli obumiera, jego rolę przejmuje Internet - deklaruje Jerzy Ozga, twórca "Misji rozpaczy", uznanej za najlepszy polski komiks w 1998 r. - Ta forma prezentacji daje dużo większą szansę na znalezienie zamówień niż składanie portfolio w agencjach i wydawnictwach. Otrzymałem już zlecenie z agencji reklamowej, która trafiła na moje prace za pośrednictwem sieci - dodaje. Spektakularnym sukcesem może się pochwalić inny artysta. - Poprzez Internet zwróciła się do mnie Giełda Papierów Wartościowych, proponując udział w konkursie na narysowanie komiksu edukacyjnego - mówi Krzysztof Gawronkiewicz, jeden z najbardziej interesujących młodych twórców. Gawronkiewicz konkurs wygrał i stworzył album, który ukaże się jesienią.
W Internecie szybko rośnie także handel komiksami. - Poprzez sieć sprzedajemy więcej egzemplarzy niż w sklepach - mówi Kamil Śmiałkowski, współwłaściciel krakowskiej księgarni RAR.
- Wkrótce w Internecie zaczną się upowszechniać multimedialne i interakcyjne wersje komiksu - to jego przyszłość - przewiduje Jerzy Ozga. - Do obrazków będzie dołączona ścieżka dźwiękowa. Powstaną też komiksy wielowątkowe, z różnymi zakończeniami - zapowiada Artur Długosz, redaktor naczelny "The Valetz Magazine".

Więcej możesz przeczytać w 35/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.