Pora proroków

Dodano:   /  Zmieniono: 
My - Polska i inne kraje znajdujące się w grupie 5+1 - deklarujemy, że będziemy gotowi do członkostwa w UE nie później niż z końcem 2002 r.
"W odróżnieniu od mojego poprzednika nie dysponuję dostatecznie dużą fantazją"
Gerhard Schröder


Tłumacze i komentatorzy nie są jednomyślni w interpretacji zeszłotygodniowej wypowiedzi nowego kanclerza federalnego. Jedni usłyszeli słowo "fantazja", inni wywiedli z niemieckiego oryginału słowo "wyobraźnia", jeszcze inni idą na skróty, twierdząc, że szef niemieckiego rządu nie lubi prorokować. Tak czy inaczej, Gerhard Schröder, jednoznacznie popierając nasze narodowe aspiracje i zapewniając o kontynuacji niemieckiego w nie zaangażowania, odmówił nam odpowiedzi na pytanie o kalendarz wchodzenia Polski do Unii Europejskiej.
Fantazja, wyobraźnia i proroctwa są pojęciami z tej samej półki. Dotyczą przyszłości, a - jak słusznie zauważył kiedyś James Baldwin - "nikt nie może wiedzieć, co się wydarzy; za każdym razem zdarza się to jedynie raz i po raz pierwszy". Równocześnie Walter Lippmann przytomnie jednak zauważył, że "czasy, w których zwyczaj nie jest jeszcze utrwalony, są z natury rzeczy czasami proroctw". Jest faktem, że czas Europy po upadku muru berlińskiego nie jest jeszcze czasem utrwalonych zachowań i z konieczności pozostaje czasem dla proroków.
Interesowałem się kiedyś pozycją i znaczeniem proroków biblijnych. Dowiedziałem się, że już wtedy rozumiano, iż ich funkcją jest niekoniecznie przepowiadanie przyszłości, ale również - a może nawet bardziej - zdolność prowadzenia ludzi ku przyszłości, wskazywania im drogi w jutro. Obie te funkcje zachowały swój ślad we współczesnym języku, który podkreśla, że prorokiem może być zarówno przepowiadacz, jak i przywódca, a może lepiej przewodnik.

Ani kanclerz Niemiec,
ani premier Polski nie są prorokami, ale obaj winni są swym narodom
i całej Europie wypełnienia funkcji przewodników


I właśnie to jest, Panie Kanclerzu Federalny, istota różnicy - jedynej różnicy - która podobno dzieli Pana z Jerzym Buzkiem. Z pewnością kanclerz Kohl nie miał większych od Pana kwalifikacji do przepowiadania przyszłości. I nic tu nie zmienia przynależność do chadecji lub socjaldemokracji. Określając jednak daty, starał się wywrzeć wpływ na rytm czasu, za który Niemcy i Polska ponoszą wspólną specyficzną odpowiedzialność. Zapewne podana kiedyś w polskim parlamencie data - 2000 r. - była na wyrost, nie uwzględniała realiów. Zapewne nie liczyła się z kilkunastomiesięcznym screeningiem, porównującym dyrektywę numer któryś tam z marca 1970 r. z ustawą o czymś tam z maja 1990 r. ani z wolnym tempem żmudnych negocjacji odnośnie wielkości oczek w rybackich sieciach czy wreszcie z kalendarzem szesnastu ratyfikacji traktatu akcesyjnego. Była jasnym i jednoznacznym oświadczeniem politycznym, potwierdzającym nie abstrakcyjne poparcie, lecz praktyczne i przekonujące zobowiązanie do niemieckiej współodpowiedzialności za tempo tego historycznego procesu. Nikt w Polsce nie oczekuje, że wbrew rozpisanemu harmonogramowi screeningu i negocjacji właśnie z tą datą Polska stanie się członkiem unii. Potraktowaliśmy jednak oświadczenie Pana Poprzednika - podobnie jak oświadczenie nadal urzędującego prezydenta Francji Jacques?a Chiraca - jako wiążące w tym sensie, że do końca 2000 r. do rozszerzenia gotowa będzie unia. My - Polska i inne kraje znajdujące się w grupie 5+1 - mówimy za siebie. Deklarujemy, że będziemy gotowi do członkostwa nie później niż z końcem 2002 r. Dajemy więc sobie jeszcze cztery pełne lata na dokończenie procesu dostosowawczego.
Ani kanclerz Niemiec, ani premier Polski nie są prorokami zdolnymi przepowiedzieć, kiedy zbiegną się te dwa zobowiązania. To jasne. Obaj są jednak winni swym narodom i całej Europie wypełnienia funkcji przewodników. A przewodnicy powinni mówić, dokąd i kiedy chcą doprowadzić sprawy powierzone ich pieczy.
Więcej możesz przeczytać w 46/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.