Atak amatorów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przedsiębiorcy coraz chętniej finansują sport amatorski
W amatorskich mistrzostwach Polski w kolarstwie górskim startuje 4 tys. zawodników, w turniejach ulicznej koszykówki walczyło 9 tys. dzieci - 250 podwórkowych drużyn powstało w samej Warszawie. Dwa tysiące osób rywalizowało latem w rozgrywkach siatkówki plażowej, a budżet największej imprezy tenisowej dla amatorów sięgnął w tym roku 300 tys. zł. Pozbawieni pomocy państwa amatorzy czasem radzą sobie lepiej niż zawodowcy. Coraz bardziej zaciera się też granica między sportem amatorów a profesjonalistów. Czy można jeszcze nazwać amatorem zawodnika ścigającego się na rowerze wartym kilka tysięcy złotych i wygrywającego dwutygodniowe wczasy nad Morzem Śródziemnym?
- Amatorzy uprawiają sport za własne pieniądze, dlatego muszą być przez organizatorów imprez szanowani i rozpieszczani bardziej niż profesjonaliści - dodaje Dariusz Maciejewski, szef największego turnieju tenisowego dla amatorów. Pula nagród w WCT International Open wynosiła w tym roku 100 tys. zł, a główną nagrodą był samochód.
Udział UKFiT w organizacji imprez dla amatorów ogranicza się do "pierwszej pomocy" przy promowaniu przedsięwzięcia lub współfinansowania najlepszych pomysłów. Przed czterema laty w przedsięwzięciach realizowanych z funduszy urzędu uczestniczyło 63 tys. amatorów, w ubiegłym roku tylko w Sportowym Turnieju Miast i Gmin walczyło 1,5 mln osób.
Niegdyś jedyną organizacją zajmującą się wyłącznie sportem amatorskim było Towarzystwo Krzewienia Kultury Fizycznej, które do dziś odgrywa w tej dziedzinie ważną rolę. W imprezach TKKF systematycznie uczestniczy 1,5 mln osób. - Dzieci odwiedzające nasze ośrodki dwa razy w tygodniu płacą 20-30 zł miesięcznie. Nie chcemy, by koszty były dla kogokolwiek przeszkodą w uprawianiu sportu - podkreśla Mieczysław Borowy, prezes ZG TKKF.

Sport amatorski coraz więcej zawdzięcza sponsorom. - Angażując się w organizację masowych imprez, chcemy wychowywać swoich przyszłych klientów. To stosunkowo tani i skuteczny sposób przyzwyczajania do marki - mówią przedstawiciele Reeboka. Konkurencyjny Adidas zorganizował dla młodzieży turniej piłkarski, rozgrywany na boiskach pierwszoligowych klubów. O prawo gry w finałach we Francji walczyło ponad 3 tys. nastoletnich futbolistów, dla pozostałych 3 tys. chętnych zabrakło miejsc. Prawie 9 tys. koszykarzy brało udział w trzynastu turniejach Adidas Street Ball Challenge, rozgrywanych na centralnych placach miast. Organizatorzy przyznają, że całe przedsięwzięcie kosztowało ich kilkaset tysięcy złotych.
Coraz bardziej profesjonalnie organizowane są rozgrywki piłki halowej, konkurencji niegdyś zdominowanej przez drużyny podwórkowe. Te funkcjonują jeszcze w najniższych ligach. Żyją głównie z własnych składek. - Zazwyczaj członkowie drużyn składają się po 100 zł miesięcznie; za te pieniądze wynajmują halę, opłacają sędziów, kupują sprzęt i ubezpieczenie. Koszt zorganizowania jednego meczu to ok. 900 zł. Na sprzęt dla całego teamu trzeba wydać dziesięć razy tyle - oblicza Jarosław Czub, szef Towarzystwa Sportowego Irex Sosnowiec. W wyższych ligach piłki halowej amatorstwo szybko przeradza się jednak w quasi-zawodowstwo. - Dochodzi do transferów na wzór piłkarskiej ekstraklasy, gracze otrzymują premie za zwycięstwa i pozyskują sponsorów, którzy chcą widzieć swoje zespoły jak najwyżej w tabeli. Zawodnicy na co dzień pracują, prowadzą interesy, ale wieczorami trenują, a w sobotę i niedzielę grają, zyskując premie i profity - mówi Piotr Werner, były piłkarski sędzia międzynarodowy, jeden z organizatorów rozgrywek.
Jednym z największych przedsięwzięć w amatorskim sporcie jest cykl imprez rodzinnych pod wspólną nazwą Family Cup. Dziewięć turniejów tenisowych, dwanaście dużych wyścigów kolarskich na rowerach górskich i najpopularniejsze ze wszystkich mistrzostwa w narciarstwie alpejskim, biegowym i snowboardzie. To przedsięwzięcie kosztuje ponad 270 tys. dolarów, połowę kosztów pokrywa czterech głównych sponsorów.

Rośnie także popularność amatorskiego biegania. Maraton Warszawski stał się jedną z największych imprez sportowych w kraju i choć wygrywają w nim profesjonaliści, bez amatorów nie byłoby tłumów na ulicach stolicy. Amatorskich imprez biegowych jest zresztą coraz więcej. Marian Woronin, znakomity biegacz, opowiada, że wiele osób ma zwyczaj telefonować do organizatorów i pytać, jakie są nagrody. Sponsorzy nie wydaliby jednak swoich pieniędzy, gdyby na trasie zabrakło takich zawodników jak 50-letnia Barbara Gil z Sierpca, poczwórna mistrzyni kraju weteranów. Trenuje dopiero od pięciu lat, a ukończyła już 25 maratonów, w tym osiem górskich. Dziś Barbara Gil marzy o startach w mistrzostwach świata i słynnych biegach maratońskich w Londynie i Nowym Jorku.

Więcej możesz przeczytać w 46/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.