NA STRONIE

Dodano:   /  Zmieniono: 
Krótki felieton o zabijaniu
Tym, którzy są żądni życia zabójców, którzy domagają się krwi za krew, oka za oko i zęba za ząb, a dwie trzecie Polaków tego właśnie pragnie, co najmniej trzy razy na dobę powinno się wyświetlać w telewizji ostatnio wykonane egzekucje skazanych na karę główną - tuż po porannej gimnastyce, zaraz po głównych wiadomościach oraz krótko przed snem, około północy. Albo też, jako że wchodzimy w erę telewizji cyfrowych, pokazy emitowano by (z cyfrową jakością!) non stop - w specjalnym kanale tematycznym, nadawanym w ramach jednej z polskojęzycznych platform cyfrowych; pokazywano by tam - powiedzmy - sto ostatnich egzekucji, aktualizując program po każdej nowo przeprowadzonej. Z powodzeniem można sobie również wyobrazić specjalny serwer w Internecie, na którym (pod adresem www.śmierćmordercom!.pl) można by obejrzeć szczegóły dowolnie wybranej egzekucji z - na przykład - ostatniego ćwierćwiecza zarówno z Polski, jak też z Rosji i Białorusi. Specjalne programy telewizyjne dla zwolenników orzekania i wykonywania kary śmierci powinni prowadzić "znani i lubiani" zwolennicy stosowania kary głównej. Jeden z nich (polityk prawicy) mógłby np. poprowadzić talk show "Wielkie eliminacje" - do ostatniej chwili (oraz, rzecz jasna, po niej) towarzysząc skazańcom w drodze na krzesło elektryczne, na szafot czy pod gilotynę. Sposób zadania śmierci telewidzowie - zwolennicy kary śmierci - wybieraliby za pomocą audiotele, dzwoniąc pod wybrane numery telefoniczne; liczbę połączeń komputer sumowałby kwadrans przed terminem egzekucji. Inny "znany i lubiany" zwolennik kary głównej (polityk lewicy) mógłby z wielkim powodzeniem prowadzić na antenie telewizyjnej ostatnie rozmowy ze skazanymi na śmierć, jeszcze inny występowałby w roli gospodarza emitowanego co niedzielę teleturnieju "Straceńcy", podczas którego badano by stan wiedzy dotyczącej technik wykonywania egzekucji. Nagrodę główną w konkursie stanowiłoby zawsze bezpłatne zaproszenie dla dwóch osób - zwolenników kary śmierci - na najbliższą egzekucję w dowolnie wybranym województwie... Polska zniosła karę śmierci zaledwie kilka miesięcy temu (podczas gdy na przykład Islandia uczyniła to w 1928 r., Dania, Finlandia i Szwecja - w 1972 r., Portugalia - w 1976 r., Holandia - w 1982 r., Czechosłowacja i Węgry - w 1990 r., a Rumunia - w 1991 r.), a już mnożą się inicjatywy mające doprowadzić do szybkiego przywrócenia jej wymierzania oraz być może również stosowania. Po szczególnie częstych ostatnio napadach na taksówkarzy, którzy zwracają się w tej kwestii do władz z petycją podpisaną przez 10 tys. osób, najpewniej już wkrótce niezbędne 500 tys. podpisów znajdzie się pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie "eliminacji najgroźniejszych przestępców z naszego społeczeństwa". W Polsce, kraju wciąż stosunkowo bezpiecznym (mimo odczuć wielu obywateli, często odczuć uzasadnionych, zwłaszcza w wypadku członków rodzin i znajomych ofiar mordów), w którym na 100 tys. mieszkańców popełnia się rocznie 2,6 zabójstwa (podczas gdy na przykład w Holandii - 24,88, na Malcie - 14,4, a w USA - 9,31), coraz częściej przed gmachami sądów i w ich wnętrzach oraz podczas "czarnych marszów" demonstrują ludzie skandujący hasło: "Kara śmierci dla morderców!". A przecież "kara śmierci nie jest lekarstwem na przestępczość. Ona niczego nie leczy, jest tylko ścierwem rzuconym motłochowi" - przestrzega prof. Andrzej Rzepliński, członek Komitetu Helsińskiego, w okładkowym artykule "Psychoza linczu". Podobnego zdania był także na przykład Krzysztof Kieślowski. "Wszystko jedno, dlaczego się zabija, wszystko jedno kogo i wszystko jedno, kto zabija" - powiedział. Każdy, kto z pełnym przekonaniem, bez cienia wątpliwości, opowiada się za karaniem morderców poprzez odbieranie im ich własnego życia, powinien obejrzeć "Krótki film o zabijaniu" Kieślowskiego. Może między innymi dzięki temu właśnie obrazowi udałoby się przerwać ową obłędną spiralę, w której już niemal każdemu makabrycznemu morderstwu towarzyszą seanse manifestowania uczuć zemsty i nienawiści, regularnie relacjonowane w programach informacyjnych. "Jedyną sprawiedliwością - uznał przed ponad dwustu laty Aleksander Dumas senior - jest prawo do odwetu". Naprawdę? Ja nie mam tej pewności.
Więcej możesz przeczytać w 49/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.