Pożegnanie z Afryką

Pożegnanie z Afryką

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy naukowcom uda się ustalić, jakie były losy gatunku ludzkiego?
Antropolodzy, genetycy i archeolodzy, opierając się na badaniach genów wymarłych gatunków, zaproponowali prawdopodobny scenariusz kolonizacji ogromnych obszarów Ziemi przez rodzaj ludzki. Z niektórych szczątków można bowiem wyizolować fragmenty DNA, powielić je i szczegółowo badać różnice oraz podobieństwa składu genów nie istniejących już organizmów. Dzięki tym odkryciom narodził się także pomysł "Parku jurajskiego".

Pochodzimy z Afryki, tam znajduje się nasza kolebka - do takiego wniosku dochodzą naukowcy badający dzieje gatunku ludzkiego. Pierwsze pożegnanie z Afryką nastąpiło przed 20 mln lat. Natomiast 10 mln lat temu doszło do wielkiego powrotu na ten kontynent. Ale nie wszyscy tam wrócili. Podążający dalej, kolonizując Europę i południowo-wschodnią Azję 100 tys. lat temu, wyparli neandertalczyków. W południowych Chinach dokonano selekcji kolejnych osadników. Stąd wyruszyli, zasiedlając ok. 40 tys. lat temu północne Chiny, Syberię, Australię, Oceanię oraz obie Ameryki.
Taki scenariusz jest efektem badań archeologicznych, klimatologicznych, biogeograficznych, lingwistycznych i molekularnych. Przyzwyczailiśmy się do tego, że prawie codziennie gazety donoszą o odkryciu kolejnych genów albo ich zastosowaniu w leczeniu. Genetyka jest niewątpliwie nauką przyszłości, która zadecyduje o naszym zdrowiu i poznaniu mechanizmów funkcjonowania komórek. Została również wykorzystana do poznawania naszej przeszłości. Badania molekularne, dostarczając informacji o genach wymarłych gatunków, potwierdzają przypuszczenia naukowców. Co więcej, porównanie analiz próbek materiałów kopalnych i współczesnych pozwala wyciągnąć daleko idące wnioski i odtworzyć bardziej wiarygodną wersję przebiegu wydarzeń w przeszłości, niż przy użyciu wyłącznie technik archeologii i paleontologii klasycznej.
Większość antropologów od dawna zgadzała się, że Afryka była kolebką zarówno małp "starego świata", jak i małp człekokształtnych oraz człowieka. Zajmujący się ich ewolucją badacze z Uniwersytetu Stanowego w Albany i New York University zaproponowali ostatnio w bardzo modnym angielskim piśmie "Current Biology" hipotezę przebiegu wydarzeń. Porównując szczątki małp i badając ich geny, naukowcy doszli do wniosku, że podział na małpy i człekokształtne dokonał się 25 mln lat temu. Przodkiem obu grup był afrykański Aegyptopithecus. Późniejsze szczątki zarówno człekokształtnych, jak i przodków współczesnych małp "starego świata" znajdują się w Afryce. Ale już od miocenu, czyli od 18 mln lat, pojawiają się w Europie i Azji.
W tym czasie powstaje odnoga prowadząca do dzisiejszych gibonów. Około 14 mln lat temu od głównego pnia odeszli przodkowie współczesnych orangutanów. Dopiero 7 mln lat temu odłączyli się protoplaści goryli, a przed 6 mln lat pojawili się nasi kopalni przodkowie z gatunku Australopithecus i protoplaści szympansów. Te określenia czasowe nie wzbudzają zastrzeżeń większości antropologów. Naukowcy twierdzą zaś, że po pożegnaniu z Afryką część człekokształtnych wróciła do niej ok. 10 mln lat temu. A więc dotyczyłoby to wspólnych przodków zarówno człowieka, jak i goryli oraz szympansów. Opracowanie takiej wersji wydarzeń umożliwiło ustalenie za pomocą metod genetyki molekularnej pokrewieństwa między wymarłymi i żyjącymi gatunkami.


Afryka jest kolebką człowieka, ale Chiny są pępkiem świata

Hipoteza powrotu na Czarny Ląd wzbudza w świecie nauki wiele kontrowersji. Michael Miyamoto i Timothy Young z University of Florida uważają, że wciąż brakuje pewnych ogniw ewolucyjnego łańcucha, które potwierdzałyby, że do powrotu rzeczywiście doszło. Carol Ward, antropolog z University of Missouri, zauważa, że model in and out of Africa podkreśla niezwykłą rolę pojawiania się i zaniku obszarów zalesionych na przemian z sawannami. Cykliczne zmiany klimatu sprzyjały rozprzestrzenianiu się odpowiednio małp nadrzewnych bądź człekokształtnych. Jeśli ta koncepcja jest prawdziwa, to - jak twierdzi Adrienne Zihlman z University of California Santa Cruz - ochłodzenie klimatu w miocenie doprowadziło do wyginięcia niektórych gatunków, np. Sivapithecusa w Europie i Azji. Równocześnie wypiętrzały się Himalaje. Te zmiany klimatyczne i geologiczne mogły skłonić istniejące gatunki do powrotu do cieplejszej Afryki. By tak się stało, Azja musiała być w tym czasie połączona z Afryką. Wiadomo, że pomost taki pojawiał się i zanikał kilkakrotnie. Większość naukowców zgadza się, że wędrówka nie odbywała się przez istniejący dziś przesmyk na Półwyspie Synajskim, lecz przez Etiopię i południową część Półwyspu Arabskiego. Północna droga - nieosiągalna dla człekokształtnych - była odcięta przez pustynię. Precyzyjne badania geologiczne i paleontologiczne powinny dać w najbliższym czasie jednoznaczną odpowiedź, kiedy ów południowy przesmyk istniał, a kiedy był zatapiany. Te informacje zapewne przesądzą o przyjęciu lub odrzuceniu hipotezy in and out of Africa.
Pasjonujące informacje zdobywają również naukowcy interesujący się bardziej współczesnymi losami gatunku Homo sapiens. Dysponują bowiem dostępniejszym materiałem badawczym. Chińscy i amerykańscy antropogenetycy zajmowali się ostatnio pokrewieństwem poszczególnych narodów zamieszkujących Chiny. Oni także doszli do niezwykłych konkluzji na temat pochodzenia i dalszych losów przodków współczesnych Chińczyków. Potwierdzili, że protoplaści ludów żyjących dziś w południowych i północnych Chinach przywędrowali z Afryki ok. 100 tys. lat temu. Te dane dotyczą gatunku Homo sapiens. Człowiek wypierał więc powoli neandertalczyka, którego ostatnie szczątki znalezione w tym regionie pochodzą sprzed 60 tys. lat. Najpierw dotarł do południowo-wschodniej Azji i dopiero później podążył do dzisiejszych północnych prowincji Chin. Równocześnie - ok. 40 tys. lat temu - odbywała się ekspansja w kierunku Australii i dzisiejszej Polinezji.
Dopiero po zasiedleniu północnych Chin człowiek skierował się dalej na północ i przez przesmyk, na którego miejscu jest dziś Cieśnina Beringa, dotarł do Ameryki Północnej. Następnie rozprzestrzenił się na całym kontynencie amerykańskim. Alternatywna wersja zakłada, że Chińczycy z północnej części kraju przywędrowali z Azji Środkowej i Syberii. Chińscy i amerykańscy antropogenetycy twierdzą, że to właśnie ludy zamieszkujące północne Chiny skolonizowały obszary Syberii, nie zaś odwrotnie. Doszło do tego 15-30 tys. lat temu. Zagadka zostanie zapewne ostatecznie rozwiązana po analizie materiałów kopalnych z Syberii i środkowej Azji, obszarów wciąż słabo poznanych pod względem archeologicznym. Uzyskanie precyzyjnych i niemal jednoznacznych wyników badań przez chińsko-amerykańską grupę naukowców było możliwe dzięki zestawieniu metod genetycznych z pomiarami antropometrycznymi i analizami lingwistycznymi. Oczywiście, badania współczesnych populacji naukowcy odnieśli do danych archeologicznych pozwalających spojrzeć daleko wstecz. Ustalili ponadto pokrewieństwo poszczególnych grup etnicznych na zasadzie podobieństw i różnic próbek DNA, tzw. mikrosatelitów (obszarów genomu charakteryzujących się szczególną zmiennością).
Porównanie języków używanych przez poszczególne narody (wielką rolę odegrały badania nazwisk w obrębie nacji) również miało ogromne znaczenie. Trzeba zaznaczyć, że pod względem narodowościowym sytuacja Chin jest niezwykle skomplikowana. Wśród 56 oficjalnie uznanych grup etnicznych (w rzeczywistości jest ich ponad sto) aż 93 proc., czyli 1,1 mld ludzi, mówi językiem han (uznawanym za chiński). Pozostałe 7 proc. Chińczyków, a więc 100 mln osób, używa oficjalnie 55 różnych języków.
Rzeczywistość jest jeszcze bardziej skomplikowana. Większość z tych 55 grup etnicznych zamieszkuje południową część Chin. Tylko w prowincji Yunan można spotkać przedstawicieli większości tych "małych" narodów. Rozsupłanie chińskiego węzła nie było więc łatwym zadaniem. Naukowcy przebadali zaledwie połowę, czyli 28 populacji, których języki należą do sześciu różnych rodzin. Dla porównania: mniej więcej tyle rodzin języków jest w całej Europie. Bez metod komputerowych uporządkowanie tak wielu danych nigdy nie byłoby możliwe. Znajomość dziejów ludów tego regionu ma ogromne znaczenie dla poznania historii pierwszej kolonizacji Ziemi przez Homo sapiens. Afryka jest niekwestionowaną kolebką człowieka. Natomiast Chiny są tyglem, w którym dokonała się selekcja przyszłych mieszkańców Ameryki, Syberii, Australii i wysp Oceanu Spokojnego. Naukowcy uznali więc, że właśnie one są pępkiem świata. Każdy przyzna, iż bardzo dziwnie toczą się losy naszego gatunku.

Więcej możesz przeczytać w 49/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.