Znaczone karty

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fikcja przetargów publicznych
Przetargi są nieuczciwe - to powszechne przekonanie firm starających się o realizację przedsięwzięć opłacanych z publicznych pieniędzy. Podpisuje się pod tym twierdzeniem 80 proc. zainteresowanych. Firmy nie są jednak skore do upublicznienia swojego stanowiska - obawiają się, że naruszenie zmowy milczenia wyeliminuje ich z kolejnych przetargów. Urzędowi Zamówień Publicznych, powołanemu do nadzorowania przetargów na inwestycje finansowane z publicznych pieniędzy, nie udało się dotychczas udowodnić nikomu przekupstwa, choć tylko w tym roku przyjęto 848 skarg na sposób wyboru firmy - 245 z nich uwzględniono. Tymczasem zakupy i usługi, w których stosuje się procedurę zamówień publicznych, dotyczą aż piątej części wydatków budżetu państwa, co stanowi równowartość 8-10 mld USD. Drugie tyle pochodzi z budżetów samorządowych.
Najwyższa Izba Kontroli alarmuje: ustawa o zamówieniach publicznych - obowiązująca od 1995 r. - jest nagminnie łamana. Analiza kilkuset przetargów pozwala wyodrębnić kilka podstawowych sposobów omijania prawa. Po pierwsze - oferta przetargowa bywa tak sformułowana, że jej warunki spełnia tylko jedna startująca firma. Po drugie - "swój człowiek" w komisji życzliwie informuje, że w przyszłości zamówienie będzie rozszerzone, warto więc wspomnieć o takich możliwościach we własnej ofercie. Po trzecie - "swój" powiadamia ze znacznym wyprzedzeniem, że przetarg będzie ogłoszony i czego będzie dotyczył, a to pozwala na staranniejsze przygotowanie się do niego. Po czwarte - zaufany informator zaznacza, że wysoko punktowane przez komisję będą na przykład warunki płatności bądź okres gwarancji: należy wtedy wpisać dowolnie długi okres. - Doskonale wiemy, że rutynowy obieg faktur u zamawiającego trwa 14 dni. Podając dłuższy czas płatności, niczym się nie ryzykuje - wyjaśnia jeden z zamawiających.
Niektórzy z przedsiębiorców uważają, że stawanie do uczciwej konkurencji nie jest warte zachodu. Lepiej od razu zacząć szukać "swojego" człowieka w komisji. Zwykle bierze on prowizję w wysokości 2-10 proc. wartości transakcji. Według raportów Najwyższej Izby Kontroli, szczególnie duże pole do nadużyć stwarzają przetargi w budownictwie (stanowią one aż 78 proc. wszystkich przetargów), w służbie zdrowia i usługach informatycznych. Kiedy wśród 110 firm budowlanych uczestniczących w przetargach przeprowadzono ankietę, pytając o to, jaka ich część jest "ustawiona", ponad 30 proc. odpowiedziało, że wygrana zależy w przeważającej mierze od nieformalnych układów ze zleceniodawcą. Kontrolerzy NIK sądzą, że "układ" w 50-70 proc. gwarantuje powodzenie przedsięwzięcia. Przy okazji wyszło na jaw, że wielu ankietowanym firmom proponowano składanie fikcyjnych ofert, bowiem przetarg jest ważny, gdy wystartują co najmniej dwaj oferenci.
NIK znalazła liczne dowody zawyżania cen przez przedsiębiorstwa oferujące sprzęt medyczny. Wielokrotnie ignorowano też wymóg posiadania atestu Centralnego Ośrodka Techniki Medycznej. Przetarg na aparaturę czyszczącą krew wygrał na przykład Siemens, choć atest otrzymał pół roku po zawarciu kontraktu. Przegrała polska firma mająca atest i oferująca tańszy sprzęt. Ceny ewidentnie zawyżono, kupując stoliki do przewijania niemowląt - zapłacono 41 mln starych złotych za każdy. Polski produkt można było kupić dziesięciokrotnie taniej. Wyjątkowe szczęście miała firma, która wygrała przetarg na specjalistyczny sprzęt medyczny wart 985 tys. USD. Do kontraktu tego dołączono bowiem aneks dotyczący kolejnych dostaw wyposażenia wartego 1,3 mln USD (tym razem bez konieczności stawania do przetargu).


Oferta publiczna
W pierwszych trzech kwartałach 1998 r. przyjęto 22 986 zgłoszeń do udziału w przetargach (zamówienia powyżej 30 tys. ECU), z czego 94 proc. miało charakter przetargu nieograniczonego. Wartość przetargów nieograniczonych szacuje się na 12,5 mld zł (średnia wartość przetargu wynosi 600 tys. zł). Aż 78 proc. pieniędzy publicznych przeznaczonych na realizację zamówień rozstrzyganych w przetargach wydano na roboty budowlane, 17 proc. - na realizację dostaw, 5 proc. - na usługi. W każdym przetargu zakończonym wyborem oferty uczestniczyło przeciętnie pięciu oferentów. W 66,5 proc. wypadków komisje przetargowe wybierały oferty najtańsze.


- Nie można udowodnić, ale jeszcze trudniej zaprzeczyć, że spora część przetargów na zakupy leków przez państwowe jednostki służby zdrowia jest sterowana - przyznają specjaliści z branży farmaceutycznej. - Tymczasem leków nie powinno się sprzedawać, stosując procedurę przetargową. W ten sposób wybiera się przecież tylko jeden lek, tymczasem drugi - konkurencyjny - może się sprawdzić na przykład w innych odmianach tej samej choroby. To lekarz powinien decydować o zakupie konkretnych leków - nie państwo.
W branży komputerowej najgłośniejszy dotychczas przetargowy skandal dotyczył InterAmsu, firmy należącej do kolegi premiera Waldemara Pawlaka. Ryszardowi Jackowi Żochowskiemu, ministrowi zdrowia w rządach Oleksego i Cimoszewicza, zarzucano z kolei faworyzowanie w przetargach przedsiębiorstwa, w którym przez rok pracował jego syn. - Ustawa o zamówieniach publicznych nie ukróciła korupcji. Stworzenie procedur odwoławczych umożliwia jednak zdemaskowanie nieuczciwych oferentów, pozwala też liczyć na większą "przejrzystość" przetargów w przyszłości - przekonuje prezes jednej z dużych firm komputerowych. Jeśli przedsiębiorstwo uważa, że przegrało w nieuczciwej konkurencji, może w ciągu siedmiu dni złożyć protest w komisji rozstrzygającej przetarg. Inni wyeliminowani oferenci mogą wystąpić z własną skargą lub dołączyć do protestu, który już wpłynął. Następnym krokiem jest odwołanie do prezesa Urzędu Zamówień Publicznych, powołującego arbitrów rozstrzygających spór. W ostateczności pozostaje sąd, który jednak przygląda się tylko procedurze, a nie merytorycznej zawartości ofert.
Ostatnio oprotestowano decyzję komisji powołanej przez Ministerstwo Zdrowia do rozstrzygnięcia przetargu na system informatyczny kas chorych. Zwycięzcą okazał się Kamsoft, spółka zajmująca 195. miejsce na liście największych polskich firm informatycznych, wykazująca 9 mln zł przychodu rocznie, zatrudniająca pod koniec 1997 r. tylko 45 pracowników. Firma ta powinna do 1 stycznia 1999 r. zakończyć komputeryzację kas chorych w całym kraju i połączyć je w sieć, za co ma otrzymać prawie 30 mln zł. Dwie odrzucone oferty były tańsze. Zdaniem komisji przetargowej, o wygranej zadecydowała jakość proponowanej usługi. Firmy konkurujące z Kamsoftem, m.in. Optimus (2. miejsce w rankingu najlepszych polskich firm informatycznych), Computerland (7. miejsce) i Hektor (89. miejsce), są oburzone decyzją komisji. W jaki sposób
45 osób zorganizuje w całym kraju sieć i to przez trzy tygodnie? - głowią się przegrani. Nawet dysponując budżetem znacznie przewyższającym obroty spółki, będą mieli kłopot. Tak ważna dla państwa reforma może w razie opóźnień kosztować podatników niewyobrażalne sumy. Tymczasem firma, która wygrała przetarg, w razie kłopotów odpowie tylko do wysokości własnego majątku, znacząco niższego od ceny usługi. Skargę złożył w tej sprawie Computerland, pozostali oferenci rozważają dołączenie do protestu.
- Ustawa spowodowała, że większość przetargów odbywa się w formule przetargu nieograniczonego. To znaczy, że oferty otwierane są publicznie. Nie można już ich "podglądać", dopisywać wyższych cen chwilę przed rozstrzygnięciem - mówi Marek Chodkiewicz, dyrektor generalny Gospodarstwa Pomocniczego Kancelarii Przewodniczącego Rady Ministrów. Pracownicy Urzędu Zamówień Publicznych mają świadomość, że wiele przetargów nadal budzi zastrzeżenia.
- Nie można określić skali zjawiska - mówi Mirosław Kochalski, dyrektor generalny UZP. - Zawsze najtrudniej udowodnić przekupstwo. Trzeba jednak pamiętać, że najpierw ktoś musi dać łapówkę. Nie można mieć pretensji wyłącznie do urzędników ulegających pokusie; równie surowo trzeba oceniać przedsiębiorców kuszących "lewą kasą". Skala nieuczciwości zmniejszy się wtedy, kiedy polski biznes stanie się bardziej etyczny.
Więcej możesz przeczytać w 49/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.