Granica językowa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Serbski film wyświetlany w kinach Zagrzebia z chorwackimi napisami wywołał szydercze omentarze
Prawdziwą ojczyzną jest język" - twierdził przed 200 laty znany niemiecki filolog Karl Wilhelm von Humboldt. Los języka mieszkańców dawnej Jugosławii potwierdza jego tezę. Gdy rozpadła się wspólna ojczyzna Serbów, Chorwatów i bośniackich Muzułmanów, a wojna sprawiła, że stosunki między tymi narodami ekstremalnie się zaostrzyły, wspólny język serbsko-chorwacki stał się wręcz niepożądany. Jego rozpad był tylko kwestią czasu. Na rozpoczęcie tego procesu nie trzeba było długo czekać.
Zaczęło się w Chorwacji. Zaraz po ogłoszeniu niepodległości w 1991 r. nowy rząd zajął się reformą języka. Z Serbami, największymi wrogami młodego państwa, Chorwaci dzielili wspólny język serbsko-chorwacki. W nowych warunkach politycznych nagle "konieczne stały się głębokie reformy". Tak jak Serbowie zostali zmuszeni do opuszczenia nowego chorwackiego państwa, tak w języku chorwackim niepożądane stały się serbskie słowa. Licząca 140 lat historia serbsko-chorwackiego jako wspólnego języka regionu dobiegła końca, gdy na podobne reformy zdecydowali się również Serbowie, bośniaccy Muzułmanie i w końcu Czarnogórcy, czyli wszystkie pozostałe narody Jugosławii, które żyły wcześniej w jednym państwie i posługiwały się wspólnym językiem literackim. W Chorwacji narodził się nieznany do tej pory zawód tłumacza z chorwackiego na serbski oraz bośniacki (i odwrotnie).


W Chorwacji narodził się nieznany dotychczas zawód tłumacza między chorwackim, serbskim i bośniackim

Ojcem wspólnego języka Chorwatów i Serbów był Vuk Karadzić, który w połowie ubiegłego wieku dokonał standaryzacji serbskiego języka pisanego. Reformę Karadzicia przejęli także Chorwaci, którzy w odróżnieniu od używających cyrylicy Serbów posługują się jednak zmodyfikowanym alfabetem łacińskim. Poza podobieństwem obu języków główną przyczyną ich urzędowego małżeństwa był jugosłowiański panslawizm, dążenie do zjednoczenia narodów południowosłowiańskich, co doprowadziło po I wojnie światowej do utworzenia wspólnego państwa. Prof. Ivo Pranjković, filolog z Zagrzebia, przyznaje, że Chorwaci, którzy teraz w największym stopniu przyczynili się do rozpadu serbsko-chorwackiego, wcześniej sami zabiegali o ujednolicenie obu języków. Spotkało ich jednak rozczarowanie, gdyż proces ten doprowadził do przewagi elementów serbskich we wspólnym języku.
Pod naciskiem polityki ogłoszono mowę Serbów i Chorwatów jednym językiem, co miało przyspieszyć połączenie grup etnicznych Jugosławii w jeden naród. Unifikacja języka miała temu procesowi jedynie towarzyszyć. Doskonałym tego przykładem był jedyny jugosłowiański laureat Nagrody Nobla, Ivo Andrić - Chorwat, który pisał w języku serbskim. Po wojnie odrzucono koncepcję przymusowej osmozy. Na spotkaniu serbskich i chorwackich językoznaw- ców, które odbyło się w 1954 r. w Nowym Sadzie, potwierdzono, że istnieje język serbsko-chorwacki czy też chorwacko-serbski, jednak po ostatecznym kompromisie język ten w swej serbskiej i chorwackiej wersji wykazuje wyraźne różnice. I tak encyklopedia jugosłowiańska wydana została w serbskiej (cyrylickiej) i chorwackiej (łacińskiej) wersji. - Oba języki zszyto z potrzeby w całość, ale było widać, że się rozpadają - mówi prof. Vladimir Osolnik, profesor serbskiego i chorwackiego na uniwersytecie w Lublanie. Znaczące wątpliwości co do jedności serbskiego i chorwackiego pojawiły się już przed II wojną światową, gdy w Jugosławii ujawniły się napięcia na tle narodowościowym. Państwo chorwackich ustaszowców także promowało "czyszczenie etniczne" języka, ale wraz ze zniszczeniem tego faszystowskiego tworu politycznego w zapomnienie odeszły reformy językowe. Serbsko-chorwacki, pomijając kilka kompromisów, został na 50 lat jednolitym językiem. Aż do wojny, która zniszczyła Jugosławię. - Dawny język państwowy podzielił los wspólnego państwa - mówi Janez Rotar, emerytowany profesor serbskiej i chorwackiej literatury. Wspólna przeszłość musiała zostać zapomniana, podobieństwa musiały ulec rozwodnieniu. Na początku lat 90. w Zagrzebiu wydano "Słownik porównawczy języka chorwackiego i serbskiego", który zawierał 5500 słów. Pod patronatem rządzącej partii HDZ zastąpiono od dawna obecne w języku chorwackim serbskie słowa ich chorwackimi odpowiednikami zaczerpniętymi ze słownika partii ustaszów. Opowiadający się za tolerancją językową byli atakowani. Taki los spotkał m.in. prof. Vladimira Anicia, autora jedynego słownika literackiego języka chorwackiego, który zawierał także serbizmy jako alternatywne formy leksykalne. - Zamieniono tylko role. Wspólnie używane dotychczas słowa serbsko-chorwackie zastąpiono chorwackimi, znajdującymi się do tej pory w rezerwie, natomiast dawne słowa podstawowe uznano za alternatywne - broni Anicia prof. Pranjković. Uważa on, że konieczne byłoby zwrócenie ludziom uwagi na to, czy dane słowo jest pochodzenia serbskiego, by sami mogli dokonać wyboru. Zgadza się z nim Ivan Miklenić, redaktor największego chorwackiego tygodnika "Glas Koncila", który sam odczuwa presję purystów językowych. Pierwszy serbski film, który pojawił się w zagrzebskich kinach z chorwackimi napisami, wywołał szydercze komentarze. Debaty uczestników rozmów w porannym programie chorwackiej narodowej telewizji zawsze komentuje zaproszony językoznawca, który pod koniec ocenia ich język, zanudzając widzów.
W odróżnieniu od Chorwatów Serbowie byli zupełnie nieprzygotowani na rozpad wspólnego języka Jugosławii. Konstytucja Republiki Serbskiej wciąż uznaje serbsko-chorwacki za język urzędowy. Na półkach księgarskich pojawiają się poradniki ortograficzne, z których wiele na własny sposób określa reguły językowe. Obudzenie przez MiloŠsevicia serbskiego nacjonalizmu odsunęło w cień łaciński alfabet, używany dotychczas przez Serbów na równi z cyrylicą. Belgradzki naukowiec Pavle Ivić twierdzi, że utrzymanie alfabetu cyrylickiego chroni serbską tożsamość i dziedzictwo, ale jednocześnie uważa, iż na alfabet łaciński trzeba spojrzeć pragmatycznie, choć został przyjęty z Zachodu. Niemałe znaczenie ma też fakt, że gwarantuje on wydawcom serbskich książek o wiele szerszy krąg czytelników niż cyrylica.
Dopiero przed dwoma laty, w grudniu 1997 r., utworzona została w Belgradzie komisja standaryzacji języka serbskiego, której prace mają ostatecznie "pogrzebać" serbsko-chorwacki. Prezes tej komisji, wspomniany już Pavle Ivić, tłumaczy to ogromną potrzebą reformy językowej. Chorwaccy reformatorzy postawili Serbów przed faktem dokonanym, Serbia poszła więc swoją drogą. Chorwackie słowa przejęte przez serbski czeka najprawdopodobniej ten sam los co serbizmy w chorwackim: wpis na listę wyrazów niepożądanych. Ofiarami serbsko-chorwackich reform językowych stały się także inne narody. Bośnia i Hercegowina, wielo- narodowe państwo zamieszkane przez Serbów, Chorwatów i Muzułmanów, po rozpadzie serbsko-chorwackiego nagle zostało pozbawione języka urzędowego. Bośniaccy Chorwaci z dużym entuzjazmem przyjęli pozbawiony serbizmów chorwacki. Z kolei zamieszkali w Bośni Serbowie w formowaniu własnego języka wyprzedzili nawet Belgrad i jako język urzędowy w Republice Serbskiej przyjęli w 1995 r. serbski z cyrylicą. Bośniaccy Muzułmanie - pomijając względy polityczne - mieli problemy z wyborem między chorwackim a serbskim, ponieważ ich dialekt sytuuje się gdzieś pośrodku. - Muzułmanie znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. Musieli ogłosić powstanie własnego, bośniackiego języka - mówi prof. Pranjković. Uformowano go z regionalnych osobliwości językowych, do standardowego języka dodając wiele orientalizmów, arabizmów i turcyzmów, co było rezultatem postępującej islamizacji tego wcześniej zateizowanego narodu. To właśnie orientalizmy odróżniają ten język zarówno od serbskiego, jak i chorwackiego. Wydano słownik języka bośniackiego, który niegdyś był słownikiem szczególnych bośniacko-hercegowińskich wyrażeń języka serbsko-chorwackiego. Porozumienie pokojowe z Dayton potwierdziło istnienie tego języka w skali międzynarodowej: treść układu kończącego wojnę w Bośni sporządzono w języku angielskim, ale przetłumaczono także na chorwacki, serbski i bośniacki, podobnie jak wszystkie inne dokumenty wydawane przez rząd w Sarajewie.
Wolę formowania własnego języka potwierdzili ostatnio także Czarnogórcy, wśród których coraz silniejsze są tendencje separatystyczne. Serbski - ze względu na użycie cyrylicy bardzo przypominający lokalny dialekt czarnogórski - nagle stał się "politycznie niepoprawny". Czarnogórski Pen Club w ostatnim oświadczeniu stwierdza, że podobnie jak Chorwaci ogłosili powstanie chorwackiego, a Muzułmanie bośniackiego, tak Czarnogórcy powinni ogłosić powstanie języka czarnogórskiego. "Z politycznego i naukowego punktu widzenia nie można przecież akceptować faktu, że czarnogórska konstytucja napisana jest w języku innego narodu" - czytamy w oświadczeniu.
Pranjković uważa, że proces rozpadu języka zależy od decyzji poszczególnych narodów lub ich rządów. Liczy się decyzja polityczna, a nie stopień zróżnicowania poszczególnych języków. - Nam, językoznawcom, nie zawsze się to podoba - zaznacza prof. Pranjković. Niewielkie znaczenie ma uznanie zmian za granicą - na zagranicznych lektoratach w większości nadal naucza się języka serbsko-chorwackiego. Z wolna świat przyzwyczaja się jednak do nowej rzeczywistości językowej na Bałkanach. Nawet w proserbskiej Rosji w czerwcu ukazał się słownik chorwacko-rosyjski. Chorwackie media poświęciły temu wydarzeniu dużo uwagi, relacje były pełne narodowej dumy, nie zabrakło jednak szczypty ironii.
W jednej z chorwackich gazet ukazała się karykatura, na której dwoje rodziców dyskutuje, co zrobić ze stroniącym od nauki dzieckiem. "Nic - mówi ojciec - na tłumacza serbsko-chorwackiego jest wystarczająco dobry". Przesadę językowych reform krytykuje liberalna mniejszość. Większość byłych Jugosłowian przyznaje jednak rację Karlowi Wilhelmowi von Humboldtowi - rozłamu wspólnego języka nie dało się uniknąć.

Więcej możesz przeczytać w 45/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.