Atak senności

Atak senności

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jak sobie radzić z narkolepsją
Na narkolepsję, czyli napadowy sen, uskarża się 0,5 proc. całej populacji. Najnowsze badania, których wyniki przedstawiono na łamach tygodnika "Science", sugerują, że przyczyną tego schorzenia jest niezdolność mózgu do regulowania przejścia pomiędzy wszystkimi fazami snu.

- Sen składa się z czterech lub pięciu cykli o podobnych fazach. Każdy z nich trwa średnio 90-100 minut. Dla regeneracji najważniejsze znaczenie ma tzw. sen non-REM - spokojny, głęboki, wolno- falowy (w zapisie EEG dominują fale wolne o częstotliwości do 2 Hz), podczas którego następuje głęboka utrata przytomności. Zaraz po nim pojawia się sen REM (paradoksalny), któremu towarzyszą marzenia senne. We śnie fizjologicznym te dwie fazy występują naprzemiennie - tłumaczy dr Michał Skalski z I Kliniki Psychiatrycznej AM w Warszawie.
U osób cierpiących na narkolepsję podczas pełnego czuwania bez wyraźnej przyczyny włącza się nagle sen REM. W fazie tej aktywność mózgu jest taka sama lub nawet większa niż podczas czuwania, ale ponieważ ciało śpi, musi dojść do zniesienia napięcia mięśniowego. Stąd w fazie REM dochodzi najpierw do częściowego zwiotczenia mięśni; jeśli pojawi się ono nagle, mamy do czynienia z tzw. katapleksją. Nie zawsze jednak oba te objawy - napadowy sen i katapleksja - występują razem. Najczęstszą postacią tego schorzenia jest napadowy sen, który trwa od kilku minut do godziny, a czasem dłużej.
- Ataki nieodpartej senności pojawiają się u osoby chorej codziennie, niekiedy nawet kilkakrotnie w ciągu dnia. U części pacjentów występują one w stałych porach, znaczny odsetek chorych nie potrafi jednak wyczuć chwili, w której dopadnie ich sen. Stąd ludzie ci rzadko układają sobie życie osobiste. Jedna z moich pacjentek, bardzo inteligentna czterdziestoletnia pani nigdy nie umówiła się na randkę w obawie przed niespodziewanym zaśnięciem, nie zdecydowała się również na urodzenie dziecka; bała się, że może zapaść w śpiączkę, trzymając niemowlę w ramionach - mówi dr Skalski.
Przyczyny narkolepsji nie są jeszcze dobrze poznane. Wydaje się, że mogą ją wywoływać czynniki genetyczne. Napadom tym sprzyjają również czynniki środowiskowe, takie jak stres, emocje pozytywne czy zmiana godzin czuwania i snu. - W narkolepsji jest odwrotnie niż we śnie ze zmęczenia. Kiedy pacjent jest zrelaksowany, nie śpi, kiedy się jednak zdenerwuje, natychmiast zapada w sen - wyjaśnia dr Skalski. Większość pacjentów cierpiących na narkolepsję ma charakterystyczny antygen zgodności tkankowej. Zgodność ta dotyczy antygenu HLA DR 2. Występuje on u jednej trzeciej populacji, w tym u ponad 90 proc. osób cierpiących na tę chorobę.
- Badania porównawcze wykazały, że w Japonii notuje się znacznie więcej zachorowań na narkolepsję niż w Izraelu. Naukowcy zaobserwowali, że wśród Japończyków antygen HLA DR 2 jest bardzo rozpowszechniony; wykryto go u ponad 60 proc. populacji. U Izraelczyków natomiast należy on do rzadkości (tylko 3 proc. społeczności) - tłumaczy dr Skalski.
Z najnowszych badań przeprowadzonych na Uniwersytecie Stanforda wynika, że przyczyną snu napadowego jest niezdolność mózgu do regulowania przejścia pomiędzy wszystkimi fazami snu, a nie - jak uważano - między stanem czuwania i snem. W celu przetestowania tej hipotezy uczeni przeprowadzili trwający siedem lat eksperyment, podczas którego dokonywano pomiarów aktywności elektrycznej mózgu u szesnastu psów cierpiących na narkolepsję. U chorych zwierząt występowały prawidłowe fazy REM, ale zmiany między czuwaniem i poszczególnymi fazami snu następowały częściej i bardziej przypadkowo. Wynika z tego, że za narkolepsję nie jest odpowiedzialny ten sam obszar w mózgu, który decyduje o pojawianiu się snu REM.
Mimo że narkolepsja nie jest schorzeniem trudnym do rozpoznania, chorzy na nią ze względu na częstą "utratę przytomności" w ciągu dnia są prawie zawsze diagnozowani i leczeni jak osoby cierpiące na padaczkę czy zaburzenia układu krążenia. - Spotkałem w swoim życiu pacjentów, którzy mieli narkolepsję, a przez dwadzieścia lat faszerowano ich lekami przeciwpadaczkowymi - dodaje dr Skalski. Tymczasem do prawidłowej diagnozy wystarczające jest badanie EEG przeprowadzone przez lekarza, który potrafi odróżnić obraz fazy snu REM od obrazu stanu czuwania. Aby mieć jednak stuprocentową pewność, można wykonać badanie polisomnograficzne, które składa się z rejestracji zapisu EEG i pomiaru ruchów gałek ocznych oraz napięcia mięśniowego. Jeśli zapis EEG jest typowy dla snu REM, a w tym czasie występują gwałtowne ruchy gałek ocznych i brak napięcia mięśniowego, to z całą pewnością pacjent cierpi na narkolepsję. Dodatkowo można zastosować bardziej wyrafinowane techniki diagnostyczne, za pomocą których bada się okoliczności zasypiania. Jedną z nich jest badanie wielokrotnej latencji snu. Pacjenta kładzie się do łóżka co dwie godziny na 20 minut. Zdrowa, wypoczęta osoba w takiej sytuacji nie zaśnie, natomiast narkoleptycy przynajmniej podczas co drugiej takiej sesji zasypiają snem REM.
Ponieważ wydaje się, że mechanizm powstawania tej choroby ma źródło biologiczne, dużą nadzieję w leczeniu narkolepsji lekarze pokładają w farmaceutykach. Są to przeważnie środki antydepresyjne oraz niektóre specyfiki podawane na przykład w chorobie Alzheimera. Medycyna uzasadnia również leczenie narkolepsji amfetaminą, pełniącą tu funkcję preparatu o działaniu aktywizującym. - Zdecydowaną nowością w leczeniu tego schorzenia jest modafinil, który pod względem skuteczności terapeutycznej jest porównywalny z amfetaminą. Jak wynika z badań, modafinil u 60-70 proc. chorych całkowicie likwiduje napady senności, w przeciwieństwie jednak do amfetaminy niezwykle rzadko przyjmowaniu tego specyfiku towarzyszą skutki uboczne - mówi dr Skalski.
Nie ma preparatów, które by u wszystkich definitywnie likwidowały napady snu, więc obok środków farmakologicznych w leczeniu narkolepsji stosuje się psychoterapię poznawczą. Jej celem jest wyuczenie chorego kontrolowania swoich napadów. - Jeśli pacjentowi udałoby się te epizody snów sprowadzić do bardzo konkretnych sytuacji, na przykład zasypiania między dziesiątą a jedenastą, przez resztę dnia mógłby normalnie funkcjonować. Wewnętrzne przekonanie, że nie zapadnie w sen w innych momentach, ułatwiłoby mu normalną aktywność życiową w pozostałych porach dnia. Takie postępowanie na ogół pozwala pacjentom uzyskać kontrolę nad spaniem - tłumaczy dr Skalski. Pomocne może się okazać również funkcjonowanie w grupie osób cierpiących na podobną przypadłość. Działające w Wielkiej Brytanii stowarzyszenie pacjentów cierpiących na narkolepsję apeluje do pracodawców, by nie zwalniali pracowników dotkniętych tą chorobą.
- Narkolepsja sama w sobie nie stanowi zagrożenia dla życia, nie prowadzi bowiem do żadnych negatywnych zmian w organizmie. Ale jej konsekwencje mogą być bardzo groźne zarówno w życiu rodzinnym, jak i społecznym czy zawodowym. Choremu trudno przewidzieć, kiedy zdarzy mu się kolejny epizod snu, czy będzie to w trakcie prowadzenia samochodu, czy podczas wystąpienia publicznego, a może na wymarzonej randce - komentuje dr Skalski.

Więcej możesz przeczytać w 52/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.