A mury rosną

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zawsze znajdzie się ktoś, kto podpali rozlaną benzynę społecznego niezadowolenia
Jedną z najcięższych kar średniowiecza było zamurowanie człowieka i skazanie go na powolną śmierć z pragnienia i głodu. Wymierzeniem sobie takiego wyroku grożą górnicy z "Sierszy". Wprawdzie niczego złego nie uczynili, ale nie chcą przeżyć własnej kopalni, którą rząd właśnie zlikwidował. Zamknęli się więc w kopalnianym pomieszczeniu i każdego dnia zamurowywali kolejną warstwą pustaków, niepotrzebnych już ich zakładowi. Parę dni temu mur sięgnął sufitu. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że porozumienie z protestującymi przyjdzie szybciej niż utrata biologicznych możliwości przetrwania. Dramat w "Sierszy" raz jeszcze pokazuje, jak rewolucja potrafi pożreć, a tym wypadku zagłodzić, własne dzieci. Protestujący górnicy byli dziesięć lat temu gorącymi zwolennikami "Solidarności". Święcie wierzyli w jej wolnościowe hasła. Oczekiwali, że Polska po obaleniu komunizmu będzie krajem lepszym i sprawiedliwszym. Serio potraktowali zapowiedź poety, że "mury runą" i odsłonią lepszy świat.
Dziś, dziesięć lat po upadku komunizmu i pod rządami "Solidarności", ci ludzie odgradzają się od tego świata własnoręcznie wznoszoną ścianą. Czynią tak dlatego, bo przekonali się, że po runięciu muru komunizmu na jego miejscu wyrosły nowe bastiony, oddzielające garść sytych i uprzywilejowanych od reszty, z najwyższym trudem wiążącej koniec z końcem. Owo rozczarowanie niesie z sobą ogromne zagrożenie. Wiek XX wręcz "wybrukowany" jest podobnymi sytuacjami, w których poczucie krzywdy i beznadziejności popchnęło miliony ludzi w objęcia demagogów, obiecujących powszechną szczęśliwość za poparcie radykalnych metod działania. W takich właśnie okolicznościach narodził się komunizm, a potem faszyzm, nie licząc pomniejszych, mniej złowrogich dyktatur, ciągle jeszcze obecnych pod różnymi szerokościami geograficznymi.
Największym nieporozumieniem byłoby uznanie dramatycznego oporu górników "Sierszy" za przejaw nieracjonalnego przeciwstawiania się nieuchronnym mechanizmom gospodarczym. Karą za taką interpretację może być protest milionów ludzi, podobnie jak górnicy wykluczonych z normalnego funkcjonowania. Oni jednak nie odgrodzą się od nieprzychylnego im świata, lecz przeciwnie, ruszą z zamiarem jego zniszczenia. Wodzów im nie zabraknie. Jeśli egoizm grup rządzących doprowadzi do rozlania benzyny społecznego niezadowolenia, to zawsze znajdzie się ktoś, kto to wszystko podpali. U nas już rozpoczął się wyścig chłopców z zapałkami.
Więcej możesz przeczytać w 46/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.