Internet za pięć lat

Internet za pięć lat

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jak będzie funkcjonował Internet w 2005 r.?
 Na zorganizowany przez firmy Intel i Berlitz GlobalNet konkurs pod tym właśnie hasłem napłynęło kilkaset prac. Tygodnik "Wprost" był patronem przedsięwzięcia. Drukujemy fragmenty nagrodzonych prac.

Sen cyborga
"Pobudka!" - obudził mnie Personal Intergrated Chip (PIC), wszczepiony procesor wspomagający funkcje organizmu i korygujący stan zdrowia. Śniło mi się, że nie ma Internetu, a listy dostarczają listonosze na rowerach.
"Podaj plan dnia". "O dziewiątej rozprawa w sądzie w Wiedniu". "Połącz z Nowakiem". Tymczasem przeglądam wideopocztę. Coraz mniej ludzi pisze tradycyjne e-maile. "Nowak na linii". Rozmowa przed rozprawą poprawia klientowi nastrój. Sprawa jest wygrana - argumentuję, komputery się nie mylą. Rozprawy odbywają się w przestrzeni wirtualnej. Nie trzeba znać języków, wypowiedzi są tłumaczone na bieżąco. Odpadają dojazdy. Łączę się z domku w górach.
Komputer. Dokumenty na lewy panel. Akty prawne na prawy. Tło dla kamery: gabinet wiktoriański, peruka, toga. Tradycję trzeba zachować. "Minuta do rozprawy".

Robert Piróg
Przeworsk

Fryzjer przyszłości
Każdy młody człowiek od szóstego do osiemnastego roku życia jest zobowiązany przez Radę Ustawicznego Wychowania Internetowego nosić na ręce swój internetelon (męża zobowiązałam sama). Urządzenie oprócz satelitarnego lokalizatora posiada bezinwazyjny analizator krwi, alarmujący po stwierdzeniu obecności alkoholu, nikotyny lub halucynogenów. Wyposażony jest dodatkowo w wideofon komórkowy oraz wykrywacz kłamstw.
Kobiecie roku 2005 Internet służy nie tylko do kontroli dzieci i męża. Nowość to Interstylist. Wirtualny fryzjer najpierw filmuje głowę i pokazuje ją w setkach rozmaitych fryzur. Ściągam odpowiedni program, mąż włoży na ręce protezy manualne (ze stymulatorem ruchu mięśni) wyposażone w grzebień i nożyczki. Tylko żeby haker nie wprowadził wirusa...

Małgorzata StĘpniewska
Warszawa

Firma marzeń
Cudowne są te duże ekrany dotykowe. Każdy z naszego zespołu może narysować lub wyświetlić swoje pomysły, a widzą je wszyscy. Można też normalnie rozmawiać. Tylko z szefem spotykamy się w biurze. Lubi nas oglądać na żywo. Za chwilę muszę wyjść. Kawa. Dobry pomysł z tym podłączeniem ekspresu do sieci. Gdzie jest moja koszula?! A gdyby tak spróbować podłączyć żelazko do sieci? Jeszcze mamy sporo do zrobienia w naszej firmie eDream - Wystarczy Pomarzyć.

Krzysztof Mazur
Poznań

Konserwatysta?
Kiedy to było? 2005. Aha, to wtedy sprzedałem swój ostatni komputer! Pamiętam, że najtrudniej było mi się pogodzić z kamerą umieszczoną w samochodzie. Żeby to jedną!? Musiałem ulec żonie. Mogła odtąd spokojnie obserwować u siebie na ścianie, czy jadę rozważnie. Jak mogłem się na to zgodzić? Dlaczego jeszcze jeździłem? W głównej mierze dla przyjemności. Mój samochód już wtedy mógł sam dojechać do celu, zamawiając dla mnie miejsce w hotelu i ulubione danie na obiad.
W 2005 r. odmówiłem wszczepienia sobie sensora wizyjnego, poprzestając na tradycyjnym zegarku z wyświetlaczem holograficznym. Moi znajomi nie mogli pojąć, dlaczego tak bardzo utrudniam sobie życie. W głębi duszy jestem tradycjonalistą i kiedy tylko mogę, pragnę być sobą. Dlatego też czasem wyłączam wszystkie elektroniczne urządzenia, oczywiście, oprócz tych do sprzątania, które zamówił dywan.

Bogusław Dziadzia
Cieszyn
Więcej możesz przeczytać w 38/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.