Berlinka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Trzy lata temu w szczerym polu, nad wąziutką rzeczką Omazą, przy granicy z Rosją stanął most.
Ma 400 m długości i kosztował 15 mln zł. Most wymaga stałej konserwacji - idą na to pieniądze z budżetu państwa. Czasem pojawi się jakiś samochód, ale głównie spacerują po nim gęsi. Czyżby skromny początek kontynuacji wielkiej wizji Hitlera tzw. berlinki, trasy łączącej niegdyś Prusy Wschodnie z Rzeszą, a dziś obwód kaliningradzki z Europą? Czy raczej jeszcze jeden typowy polski projekt wielkiego zadęcia bez pomysłu na finał.

Oodbudowie "berlinki" mówi się od początku lat 90. Plany te popiera ponoć Unia Europejska, lecz nikt tego z Brukselą nie konsultował. O inwestycji tej marzą samorządowcy, jednak nie mają pieniędzy ani nawet pomysłu na załatwienie grantów. Na razie mamy więc tylko budzący groteskowe skojarzenia most na Omazie i mnóstwo pobożnych życzeń.

Wirtualna rzeczywistość
Wirtualne istnienie "berlinki" potwierdzają też sprzeczne stanowiska wysokich urzędników państwowych. Według ministra transportu Jerzego Widzyka, nie zapadła jeszcze decyzja o odbudowie trasy. Wiceminister Witold Chodakiewicz jest przeciwnego zdania i twierdzi, że podpisał stosowną deklarację.
Rozbudziła ona nadzieje samorządów gmin i powiatów graniczących z Kaliningradem. Minister Widzyk studzi zapał lokalnych władz, twierdząc, że chodzi jedynie o remont fragmentu drogi, która uchroni Frombork przed ruchem tirów. Minister transportu zapewnia jednak, że decyzja o odbudowie całej "berlinki" zapadnie w ciągu kilku miesięcy. Potem rozpoczną się rozmowy ze stroną rosyjską. Jeżeli nie będzie zgody Moskwy na otwarcie przejścia granicznego, to sprawy w ogóle nie ma. Po co wydawać pieniądze obywateli na drogę urywającą się na granicy?
Budowa "berlinki" wymaga także konsultacji z Unią Europejską. Nie można budować trasy od środka, gdy znajduje się w planach połączeń międzynarodowych. Byłoby to bezcelowe zamrażanie pieniędzy. Droga leży przecież w europejskim korytarzu transportowym z Rygi do Gdańska, który jest odgałęzieniem korytarza Helsinki-Warszawa.
Nazwa "berlinka" źle się w Polsce kojarzy. Drogę wybudowali w 1938 r. Niemcy. Miała być częścią autostrady wiodącej do Berlina. Od 1945 r. jest nieprzejezdna. Strona rosyjska przypomniała sobie o niej w 1992 r.
- Nie ma żadnych politycznych przeciwwskazań do odbudowy "berlinki". Jest tylko sprawa kalkulacji zysków i strat - tak obecne stanowisko MSZ przedstawia wiceminister Radek Sikorski. Nie ma szans, by drogę wybudowały władze lokalne. Nie mają na to pieniędzy. W 1996 r. Generalna Dyrekcja Dróg Publicznych szacowała koszt trasy na 70 mln zł, obecnie mówi się o 240-280 mln zł. Nie ma też nadziei, by inwestycję zrealizowało prywatne konsorcjum. Taką próbę już raz podjęto: w 1993 r. Ministerstwo Transportu rozpisało przetarg, który się nie odbył ze względu na brak chętnych. Są za to szanse na pieniądze z funduszów pomocowych Unii Europejskiej (ISPA), ale o te też nikt na razie nie występuje.

Kreowanie ruchu
Ministerstwo Transportu nie dysponuje aktualnymi ekspertyzami, które pozwoliłyby oszacować ewentualne natężenie ruchu na "berlince". W przygotowanym w 1993 r. przez szwedzką firmę Swe-road opracowaniu na temat tej inwestycji stwierdzono, że w 2010 r. z trasy korzystałoby 2-8 tys. pojazdów dziennie, co nie gwarantowałoby zysków. Oszacowanie natężenia ruchu jest o tyle trudne, że pojazdy pojawią się tam dopiero po otwarciu przejścia granicznego. Zdaniem Zdzisława Olszewskiego, szefa Euroregionu Bałtyk, tamtędy transportowano by 90 proc. towarów na Wschód, gdyż będzie to najkrótsze połączenie między Unią Europejską a Rosją.
Czy można liczyć na tak duże natężenie ruchu? Przecież obecnie granicę z okręgiem kaliningradzkim przekracza rocznie zaledwie 3 proc. osób opuszczających Polskę. Gdy staraniem Polski, Niemiec i Rosji uruchomiono pociąg z Kaliningradu do Berlina, okazało się, że zdecydowana większość pasażerów wysiada w Elblągu.

Okno na Wschód
Samorządy, MSZ oraz Ministerstwo Transportu w jednym są zgodne - droga i przejście pomogą nam w handlu z Rosją. Jeżeli chcemy ożywiać ten handel, musimy zainwestować. Gdy obwód kaliningradzki przestał stwarzać militarne zagrożenie, stał się dla Polski gospodarczą szansą. My jej jednak nie wykorzystujemy. Nasze obroty z Kaliningradem wynoszą ledwie 210-200 tys. USD rocznie, natomiast w obrotach handlowych Kaliningradu eksport do Polski stanowi 42 proc., a import tylko 17,9 proc. Budowa nowego przejścia granicznego i odbudowa "berlinki" sprzyjałyby zwiększeniu wymiany. Ale nie jest to warunek wystarczający. Potrzebna jest przede wszystkim promocja polskich towarów w Kaliningradzie. - Bez tego "berlinka" będzie kwiatkiem do kożucha - przestrzega Andrzej Zbucki, konsul handlowy RP w Kaliningradzie. Polska może się odgrodzić od obwodu kaliningradzkiego albo - jak proponuje Parlament Europejski - "umożliwić Kaliningradowi czerpanie korzyści z regionalnej integracji". Deputowani europejscy proponują nawet więcej: wprowadzenie ruchu bezwizowego dla Rosjan mieszkających w obwodzie.

Czysty zysk
Gorącymi orędownikami odbudowy "berlinki" są natomiast urzędnicy z województwa warmińsko-mazurskiego. Władze przygranicznych terenów uważają, że inwestycje te ożywią region. Ludzie znajdą zatrudnienie na przejściu granicznym, w terminalu, przy odbudowie lokalnych dróg. Poza tym przy drodze powstaną hotele, stacje benzynowe, restauracje, bary, hurtownie. Na to liczą starosta powiatu Braniewo Tadeusz Bejnarowicz oraz prezydent Elbląga Henryk Słonina. Pozytywnym przykładem są dla nich Bartoszyce, które odżyły po otwarciu przejścia w Bezledach. Teraz to miasteczko przypomina nadmorski kurort.
Stowarzyszenie na rzecz odbudowy "berlinki", które zawiązało się w lipcu tego roku, przekonuje, że w dzisiejszej Europie nie ma miejsca na stare uprzedzenia i lęki. "Berlinka" nie będzie przecież symbolem niemieckiej ekspansji czy przykładem dogadywania się Rosjan z Niemcami ponad naszymi głowami, lecz naszą przepustką do Europy. Na razie jest przykładem niemocy i przerostu ambicji nad możliwościami.
Więcej możesz przeczytać w 42/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.