Domowe piekło

Dodano:   /  Zmieniono: 
W połowie polskich rodzin dochodzi do aktów przemocy
Ojciec traktował nas jak swoją własność. W nocy odbywała się "nauka tabliczki mnożenia". Stałam zaspana, w piżamie, a pijany tato sprawdzał, czego się nauczyłam - opowiada czterdziestopięcioletnia Ewelina Z. z Wrocławia, matka dwóch dorosłych córek. - Gdy zawahałam się przez chwilę z odpowiedzią na pytanie, ile jest sześć razy siedem, dostawałam w twarz. Podobnie było za dnia. Kazał mi pić wodę po gotowanej kiełbasie, bo "nic nie może się zmarnować". Wystarczył grymas, by skończyło się na ciężkim pobiciu.
Co piętnaście sekund kobieta, dziecko lub któreś z rodziców zostaje uderzone w twarz, jest pobite, szarpane bądź popychane. Ofiarą przemocy w rodzinie pada co piąte dziecko, co czwarta mężatka i co druga rozwodząca się kobieta. Z danych Niebieskiej Linii, pogotowia dla ofiar przemocy, wynika, że w dużych miastach (Łódź, Poznań,Warszawa, Gdańsk) policja interweniuje 250-300 razy w ciągu doby. Połowę z tej liczby stanowią wezwania do zażegnania konfliktów rodzinnych. Biciem rozwiązują rodzinne problemy zarówno ludzie z marginesu, jak i profesorowie szkół wyższych. Policja ocenia, że tylko co dziesiąty akt domowej przemocy jest ujawniany. Aż 90 proc. aktów przemocy zdarza się w domach i dotyczy najbliższej rodziny oraz krewnych. Do dwóch trzecich pobić i wypadków maltretowania bliskich dochodzi po pijanemu.

Bicie, czyli sposób życia
- Ojciec bił mnie za wszystko: bo nieodpowiednio na niego spojrzałam, byłam za harda, ubierałam się jak niechluj - nawet gdy miałam śnieżnobiałą bluzkę. Bił też matkę, nazywając ją "niedorozwiniętą, męczącą mieszczką" - opowiada Katarzyna W., mieszkanka podkrakowskiej miejscowości. Po trzydziestu latach małżeństwa jej rodzice rozwiedli się, by ojciec mógł "nareszcie być sobą". Chcąc go zatrzymać, matka próbowała popełnić samobójstwo. Obecnie znów mieszkają razem. Matka znowu jest bita, lecz nikomu się nie skarży.
Do sądu trafia tylko kilka promili spraw dotyczących przemocy w rodzinie. Większość kobiet wycofuje skargi, gdy dowie się na przykład, że za pobyt męża w izbie wytrzeźwień trzeba będzie zapłacić z własnej kieszeni. Przeważnie po prostu się boją. Wiesław D., który podpalił włosy swojej żony, by "zobaczyć, jak płoną", uniknął odpowiedzialności. Jego żona w sądzie powiedziała, że "nie było sprawy". Tylko na dwa i pół roku więzienia w zawieszeniu skazano mieszkańca Krakowa, który usiłował zgwałcić żonę. Broniąc się, kobieta wyskoczyła przez okno i poniosła śmierć na miejscu. Podczas rozprawy mężczyzna wyjaśniał, że chodziło wyłącznie o "miłosne igraszki między małżonkami". - Wnuk odbierał mi rentę, zanim zdążyłam schować pieniądze. Gdy był pijany, bił mnie, żądając "zaskórniaków". Kiedy w mojej obronie stanął mój syn, a jego ojciec, też został dotkliwie pobity. To trwało chyba siedem lat - opowiada Marianna L. z Białegostoku. W ubiegłym roku prześladowca zmarł wskutek zaczadzenia tlenkiem węgla. Prokurator uznał to za wypadek. - Matka biła nas zawsze wtedy, gdy pokłóciła się ze swoim konkubentem. Twierdziła, że jesteśmy dla niej kulą u nogi, przez nas nie może sobie ułożyć życia. Młodsza siostra, obecnie dziewięciolatka, już cztery razy trafiała do szpitala. Młodszy brat niedowidzi, bo matka trafiła go w oko tłuczkiem do mięsa. Mnie wiele razy biła pogrzebaczem w głowę - mówi Iwona N. z Kielc. Iwona założyła własną rodzinę i chciała wziąć do siebie młodsze rodzeństwo. Sąd się na to nie zgodził, gdyż zastraszone przez matkę dzieci twierdziły, że to siostra wywoływała awantury, gdy jeszcze mieszkała z nimi.

Sieć przemocy
W niektórych rodzinach dochodzi do wytworzenia specyficznej sieci przemocy, w której gwałtowne reakcje domowników stają się takim samym rytuałem, jak spożywanie posiłków o określonej porze. Z czasem przemoc rodzi przemoc, co widać na przykładzie badań przeprowadzonych wśród partnerek alkoholików: 57 proc. z nich przyznaje, że wdało się z mężem w szarpaninę lub uderzyło go, 44 proc. zaś zachowuje się agresywnie wobec dzieci. Te z kolei przenoszą gwałtowne zachowania na rówieśników w szkole bądź na własne potomstwo.
- Mamy do czynienia z dziedziczeniem agresji. Gdy ofiara dorośnie, staje się katem, powielając wzorce wyniesione z domu. Agresor może być czuły, opiekuńczy, szarmancki - gdy znajomość znajduje się w fazie wstępnej. Kiedy mijają pierwsze uniesienia i radość z seksu powszednieje, zaczyna się dostrzegać wady partnerki. Niektórzy czują się wtedy zniechęceni, oszukani, nie kochani. Wtedy wchodzą w agresję niczym w wygodne kapcie - mówi Danuta Dziuba, psychoterapeutka zajmująca się terapią rodzin.
- Ujął mnie, gdy tylko zaczęliśmy się spotykać. Przynosił kwiaty, codziennie dzwonił, odgadywał prawie wszystkie życzenia. Po miesiącu chciał, byśmy razem zamieszkali, po czterech - nalegał na ślub - opowiada warszawianka Joanna K., od roku rozwiedziona. Koszmar zaczął się dwa tygodnie po ślubie. - Wracaliśmy z wizyty od znajomych na lekkim rauszu, gdy nagle mąż uznał, że usiłowałam uwieść jego kolegę. Zaczął mnie oskarżać o to, że się puszczam. Powiedział: "G...no, jesteś tylko moja" i uderzył mnie w twarz. Po raz pierwszy, ale, niestety, nie ostatni.
Psychologowie mówią o zespole maltretowanej żony: niesamodzielnej, nieatrakcyjnej, pozbawionej pracy i perspektyw, która akceptuje zachowanie męża, bo nie ma innego wyjścia. Bohaterka jednego z telewizyjnych reportaży mówiła przed kamerą: "Mąż bije mnie przy dzieciach, często gwałci, ale następnego dnia przeprasza, a ja mam pewność, że nie woli innej". Joanna K. godziła się na upokorzenia, gdyż pozycji i pieniądzom męża zawdzięczała karierę - prowadziła szkołę językową.

Kara regulaminowa
W ostatnich latach przemoc w rodzinie obejmuje coraz więcej osób z kręgów tzw. nowego biznesu, które - mimo dostępu do dóbr materialnych i kulturalnych - pozostały prymitywne emocjonalnie. Zdarza się, że wielki biznesmen, wracając do domu, zapada w fotel i staje się strachliwym dzieckiem. Bywa też odwrotnie: popychadło w pracy, z którym nikt się nie liczy, w domowych pieleszach zamienia się w tyrana. - Mój narzeczony miał wobec mnie bardzo wysokie wymagania: miałam być niewinna i doświadczona. Bogata, niezależna, a jednocześnie uległa. Należał do tej kategorii młodych ludzi, którzy kończą dwa fakultety, grają w tenisa, "budują" ciało na siłowni i oczekują, że za to zdobędą kobietę swoich marzeń. Kiedy nie wystarczała perswazja, uciekał się do bicia. Uważał, że w ten sposób kształtuje ideał - mówi jedna z uczestniczek grupy terapeutycznej dla ofiar przemocy.
"W latynoskiej kulturze macho przemoc wobec żon jest bardzo częsta. Tam, gdzie pozycja kobiety jest wysoka, np. w hinduizmie, tego stereotypu nie ma" - pisał prof. Zbigniew Lew Starowicz, seksuolog. Socjologowie podkreślają, że w dużej części polskiego społeczeństwa obowiązują reguły, wedle których żona i dzieci mogą być ukarane przez męża, jeśli zachowują się "nieprawidłowo". Jeśli żona więcej zarabia i utrzymuje dom, to ona łatwiej odwołuje się do przemocy.
- Nie można zapominać, że do przemocy, jak do tanga, trzeba dwojga. Czyli jest agresor, ale i rodzina, która czuje się wygodnie w roli ofiary - mówi Piotr Ławacz, psycholog społeczny. Jurg Willy, niemiecki psychoterapeuta, twierdzi, że w każdej rodzinie mamy do czynienia z określonym ładunkiem niechęci i agresji. W "Psychoanalizie pary" przytacza przykład pacjenta, któremu przez kilkanaście lat śniło się, że kraje swoją żonę i wypruwa z niej wnętrzności. W Polsce wiele małżeństw żyje w emocjonalnej ciszy, nie mając odwagi czy chęci wyrazić swych prawdziwych uczuć. Gdy negatywnych emocji nie można już ukrywać, dochodzi do tzw. acting out, czyli ujawnienia ich w akcie desperacji. - U znanych mi osób przyjmuje to postać "pójścia w tango". Biznesmen pod byle pretekstem wyjeżdża na weekend, podczas którego z kumplami pije piwo, zamawia prostytutki z agencji i łamie prawo. Często te ucieczki "stosuje" zamiennie z przemocą. Problem polega na tym, że te nieetyczne zachowania w żaden sposób nie rozwiązują jego problemów małżeńskich - tłumaczy Piotr Ławacz.

Barometr agresji
O nowych formach agresji psychologowie zaczęli mówić na początku lat 90., kiedy pojawiły się stresy związane z rywalizacją, konkurencją. Mąż pracował na kilku etatach, żona opiekowała się dziećmi, spędzając dnie na anonimowym osiedlu, bez wsparcia rodziny. On żył na granicy fizycznego wyczerpania, ona cierpiała na nerwicę, ponieważ czuła się izolowana. Konsekwencje braku harmonii między rodzicami ponosiły dzieci. Nierzadko przejawem braku harmonii była przemoc, czasem problemy natury psychologicznej. - Dzieci z takich domów stają się barometrami wzrastającego napięcia i agresji w rodzinie. Jeśli syn lub córka kradnie, moczy się w nocy, cierpi na nerwicę natręctw, to znaczy, że w rodzinie dzieje się coś niedobrego - wyjaśnia Danuta Dziuba. O przemocy wobec dziecka mówimy nie tylko wtedy, gdy pojawia się z siniakami w szkole, ale gdy rodzice nie potrafią zapewnić mu minimalnego wsparcia.
Przemoc fizyczna zostawia jednak najwięcej ran u dzieci. Połowa sama dopuszcza się w dorosłym życiu przemocy, co siódme popada w konflikt z prawem. Specjaliści z fundacji Dzieci Niczyje oceniają, że co najmniej 500 z pół miliona rodzących się co roku dzieci doświadczy w życiu maltretowania, molestowania czy zaniedbania. Prawdopodobnie 25-50 poniesie śmierć z ręki własnych dorosłych opiekunów. Niemiecka psychoterapeutka Alice Miller stwierdza, że maltretowanie nie jest prywatną sprawą rodziców i dzieci, ale zjawiskiem decydującym o kształcie społeczeństwa. Jej zdaniem, nazizm i dojście Hitlera do władzy było spowodowane obowiązującą w tym czasie "czarną pedagogiką", w której środkiem wychowawczym była kara i zaprzeczanie potrzebom dziecka. Zazdrość, bieda czy bogactwo to tylko preteksty do stosowania przemocy. Psychologowie twierdzą, że - poza wypadkami rodzin skrajnie patologicznych - właściwą przyczyną przemocy w rodzinie jest niskie mniemanie o sobie, kompleks zmarnowanego życia. - Gdy ojciec skończył pięćdziesiątkę, zrozumiałam, jak smutne było jego życie. Zrozumiałam, ale nie potrafiłam mu wybaczyć, że takim samym uczynił moje życie. Nie wybaczyłam mu bólu, który mi zadawał, by coś w sobie zagłuszyć - opowiada Ewelina Z. z Gdańska.

 
Więcej możesz przeczytać w 43/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.